Strefa euro jest coraz bliższa rozczłonkowania na część północną, która być może da sobie radę posługując się wspólnym pieniądzem i część południową, która musi wrócić do walut narodowych, bo inaczej wszystkich, ta góra długów przygniecie.
1. Coraz liczniejsze spotkania przywódców wiodących krajów strefy euro, świadczą o tym, że sytuacja w eurozonie jest coraz poważniejsza i szuka się nerwowo nowych sposobów aby choć na parę tygodni uspokoić tzw. rynki finansowe.
Właśnie w ostatni piątek obyło się w Rzymie spotkanie premiera Włoch Mario Monti, kanclerz Niemiec Angeli Merkel, prezydenta Francji Francois Hollande i premiera Hiszpanii Mariano Rajoy ale i ono nie przyniosło przełomu, bo Niemcy po raz kolejny odmówiły zgody na wspólne europejskie euroobligacje, przy pomocy których miałby być finansowany dług publiczny.
W najbliższy czwartek i piątek czyli 28-29 czerwca odbędzie się w Brukseli kolejny szczyt unijny ale i on zapewne nie przyniesie przełomu, bo w UE coraz mniej chętnych do finansowania ogromnej góry długów, zaciągniętych przez poszczególne rządy.
2. Zadłużenie publiczne krajów strefy euro sięgnęło astronomicznej kwoty 8,2 bln euro, podczas kiedy ich roczne PKB za 2011 rok wyniosło 9,4 bln euro a więc dług szybkimi krokami zbliża się do 100% ich PKB.
Dla porządku tylko przypomnijmy, że w unijnym Pakcie Stabilności i Wzrostu, który obowiązuje nie tylko kraje strefy euro ale wszystkie państwa członkowskie UE jest zawarte ograniczenie długu publicznego poszczególnych krajów do maksymalnie 60% ich PKB.
Tak wysokie średnie zadłużenie krajów strefy euro jest spowodowane tym, że sporo krajów tej strefy ma dług publiczny znacznie przekraczający 100% ich PKB, tak jak Grecja gdzie wynosi on 160 % PKB (już po umorzeniu 100 mld euro zobowiązań), czy Włochy gdzie szybkimi krokami zbliża się do 130% PKB.
Przy czym w wielkościach bezwzględnych dług Grecji wynosi 350 mld euro ale już dług Włoch blisko 2 bln euro, więc skoro od ponad 2 lat Unia nie potrafi się uporać z problemami Grecji, to czy w ogóle jest możliwe finansowanie Włoch, kiedy ten kraj nie będzie mógł finansować swojego długu na rynku.
Eksperci twierdzą, że jeżeli Włochy i Hiszpania nie będą mogły sprzedawać swoich obligacji na rynku, to Unia będzie musiała dysponować funduszami rzędu 1,6 bln euro, aby na jakiś czas to finansowanie przejąć.
Nie wyłożą takich pieniędzy te kraje strefy euro, które na razie nie mają aż takich kłopotów z finansowaniem długu publicznego, nie ma takich pieniędzy w istniejących w Unii funduszach i jedynym adresatem tego rodzaju potrzeb może być Europejski Bank Centralny.
3. Bank ten wprawdzie kupił na rynku wtórnym „trochę” obligacji greckich, portugalskich, irlandzkich, a ostatnio także hiszpańskich i włoskich za 200-300 mld euro, pożyczył także z oprocentowaniem poniżej 1% około 1 bln euro europejskim bankom pod zastaw przedstawionych przez nie papierów wartościowych, ale uruchomienia maszyn drukarskich na 3 zmiany, dokonać ciągle nie chce.
Politycy więc zbierają się i wymyślają kolejne rozwiązania które mają uzdrowić sytuację (ostatnia unia bankowa jest już 7 z kolei takim rozwiązaniem), ale spokoju wokół południa strefy euro jak nie było tak nie ma.
Co więcej problemy się pogłębiają ponieważ w krajach, które nie mogą finansować same swojego zadłużenia po wprowadzeniu programów podnoszenia podatków i oszczędności budżetowych, mamy do czynienia ze spadkiem PKB, a to z kolei coraz bardziej niepokoi rynki finansowe.
Ci którzy pożyczali obecnym bankrutom doskonale bowiem wiedzą,że jeżeli PKB będzie spadało, nie będzie odpowiednich dochodów podatkowych i kraje, które to dotyka, przestaną spłacać swoje długi.
Ostatnia nadzieja jaką mają bankruci to euroobligacje, na które nie chcą się zgodzić Niemcy, bo musiałyby znacznie drożej niż do tej pory finansować swój dług publiczny, albo przymuszenie EBC do uruchomienia maszyn drukarskich, ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami.
Strefa euro jest coraz bliższa rozczłonkowania na część północną, która być może da sobie radę posługując się wspólnym pieniądzem i część południową , która musi wrócić do swoich walut narodowych, bo inaczej wszystkich, ta góra długów definitywnie przygniecie.