Janusz Głowacki, pisarz mieszkający w Nowym Jorku, oskarża Polaków o rusofobię. A powinien wiedzieć, że Polacy kochają Rosjan, a nie cierpią Imperium Zła. A to istnieje nieprzerwanie od Iwana Groźnego.
Śmieszny jest Głowacki pytając: – „Ciekawe, czy gdyby ten samolot z 96 osobami, w tym z parą prezydencką na pokładzie, rozbił się w Rzymie albo w Londynie, toby był tylko tragiczny wypadek czy coś więcej? Czy, krótko mówiąc, żeby uruchomić demony, potrzebni byli Ruscy, czyli
kacapy
– jak mówi stale pijany bokser, który pożycza ode mnie na Krakowskim Przedmieściu pieniądze”. A przecież Głowacki dobrze wie o tym, że lądowisko w Smoleńsku to nie lotnisko ani w Rzymie, ani w Londynie; że Rosja to nie Wielka Brytania, ani Włochy, to nie jest normalne państwo, a
Imperium Zła
nie mające za nic życia człowieka (Politkowskaja ect.). Gdyby ten samolot rozbił się w Londynie czy w Rzymie, to natychmiast przylecieliby tam na zaproszenie Wielkiej Brytanii czy Włoch polscy eksperci; powołano by komisję (wszystkie trzy państwa są członkami NATO!)
NATO
do zbadania przyczyn katastrofy, rozpoczynając od odpowiedzi na pytanie, czy nie był to zamach i kto miałby w tym interes. Ale krew ofiar rosyjskiego ludobójstwa nie wsiąkła w podlondyńskie czy podrzymskie zagajniki, tylko w las katyński. Rosjanie sami podejrzewają, że
katastrofa
smoleńska mogła mieć inny przebieg, niż usiłuje to wmówić putinowski MAK. Rosjanie wielokrotnie dawali przykład przyjaźni wobec Polaków; im też (w przeciwieństwie do Rosji, rozumianej jako Kreml) zależy na tym, by Prawda zwyciężyła, to dla nich przecież warunek wolności. Do tego
Rosjanie
ryzykują w „demokracji sterowanej” znacznie więcej, niż Polacy, którym sprzyjają – grozi im za to śmierć, jak w Polsce czasów Popiełuszki. Głowacki na zlecenie GW popełnia czyn ohydny: znieważa Rosjan, usiłując do tego przedstawić Polaków jako nienawistnych szowinistów.
Gazeta Wyborcza
robi to od lat. Tymczasem podżeganie do nienawiści narodowej to przestępstwo. Ale zbliżają się wybory i powraca czas na Dance Macabre – na grę trumnami. Platforma i jej aktyw ideologiczny taniec ten opanowała do mistrzostwa. Jaki byłby inny sens pytać, „czy
żeby odpuścić
Rosjanom, musimy przedtem zbombardować Moskwę?”. Polacy mają przyjaciół Moskali. Nie odpuścili i nie odpuszczą jednak Kremlowi, tak samo, jak i Rosjanie. Walka ze Złem o Prawdę to wspólny cel i Polaków, i Rosjan. Tak, Głowacki może dużo nauczyć się od pijanego boksera.
Ale się męczą, by ukryć prawdę: przecież oni podchodzili do lądowania, a nie lądowali!
Post scriptum: Dla pijaka z Krakowskiego Przedmieścia, któremu Głowacki pożycza pieniądze, Stalin i Putin to ten sam czort. Kto z nich ma rację ? Wiecznie pijany bokser z Warszawy czy trzeźwy literat z Nowego Jorku?
Oczywiście wywiad z pisarzem nie odbył się przypadkowo. To propagandowy element kampanii wyborczej neostalinowców. Opozycja nie pójdzie na tę tanią prowokację. Mam nadzieję.