Co charakteryzuje fałszywe idee (ideologie)? Prócz tego, że tworzą podziały ich cechą immanentną jest fakt, że ujawniają się najpełniej w tych obszarach, którym nie były jakoby dedykowane. I tak spójrzmy na najmocniejszą obecnie metanarrację, czyli globalizację. Jej apostołowie zarzekają się, że globalizacja służy ludzkości. Że usuwanie granic, niekoniecznie w sensie czysto fizycznym, pogłębia integrację społeczeństw świata, wzmaga ekonomiczny rozwój, tworzy świat bardziej czytelnym i zrozumiałym, bo podlega on konwergencji do podobnego modelu cywilizacyjnego w każdym jego zakątku. Upowszechnia dobrobyt, ubogaca kulturowo (dyfuzja kultur), koncentruje społeczność światową wokół problemów powszechnych i wybiegających projektami we wspólną przyszłość. I chciałoby się jeszcze tak gadać bez końca, ale już po tych kilu zdaniach widać cały nagi ich fałsz wynikający z konfrontacji z bezlitosnymi faktami, czyli możemy zakończyć mówiąc itd. itp. bla, bla, bla.
A te nagie fakty są, że posłużymy się zaledwie kilkoma przykładami, następujące: rosnące podziały ekonomiczne i kulturowe. Chaos wojenny na coraz większych połaciach globu. Rozprzestrzenienie się niekontrolowanego finansowego tsunami, którego największa fala ciągle wzbiera w głębinach kapitalistycznego oceanu. W polityce bezruch i obezwładnienie narastającymi problemami, które nie znajdują rozwiązań. Pogłębiający się w odpowiedzi na to militaryzm i alienacja klasy politycznej w coraz większym stopniu koncentrującej się na zabezpieczeniu swoich pozycji. Fasadowość tzw. demokracji w „lepszej” części świata i rosnący zamordyzm i integryzm religijny w tych „gorszych” jego częściach. Wylewająca się fala uchodźców pozbawianych przyszłości w ich rodzimych krajach, a w ślad za nimi wylewająca się fala terroryzmu, który już przestał szukać sobie uzasadnień w racjonalności i odwołuje się do mistyki, bo każda religia ma elementy ezoteryczne i niewytłumaczalne, co oznacza, że można je tłumaczyć, jak się chce.
I moglibyśmy tak wymieniać długo, ale w miarę, jak piszemy czujemy ogarniające nas przerażenie, że potrafiliśmy w swojej pangłupocie zabrnąć tak daleko. I widać dowodnie, że globalizacja w tym aspekcie, który był dedykowany rozwojowi społecznemu i państwowemu jest już tylko formą ekonomicznego i społecznego drenażu, wyzysku bez ograniczeń poprzez narzucone wspólnotom ograniczenia wynikające z przyjętych arbitralnie mechanizmów i międzynarodowych umów. Że staliśmy się, my ludzie marionetkami w rękach demiurgów kłamstwa, populizmu i gospodarczej anty-idylli, które kupujemy ciągle, bo to ostatnia nasza nadzieja, chociaż czujemy podskórnie, że fałszywa i złudna. Że mechanizmy konwergencji to faktycznie unifikacja zachowań kontrolnych, represyjnych i ułomnego porządku zdarzeń w skali prawie całego świata, że wolnym, ale konsekwentnym krokiem zmierzamy ku przepaści, która nazywa się dyktatura i autorytaryzm tłumaczony naszym bezpieczeństwem i wolą zachowania ładu społecznego. Ładu, który bezustannie jest przez homogeniczną władzę naruszany, by wymuszać na nas zgodę na kolejne ustępstwa w obszarach wolności i niezależności działania itd. itp. Ale już nie bla, bla, bla.
Myśl globalnie, działaj lokalnie zamieniło się w myśl lokalnie, czyli o własnym interesie, a realizuj to globalnie, czyli kosztem wszystkich. I widać po tym gołym okiem, kto jest globalizacji, stającej się na naszych oczach ucieleśnieniem dystopii, największym beneficjentem, ale już nie mamy sił tego wymieniać, żeby nie popaść całkiem w depresję, a przecież i tak wiadomo o co i kogo chodzi.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję