Zewsząd wyłaził koniec wakacji. I ludzie na osiedlu o nim mówili, i w radiu o tym nadawali, a w telewizji to już w ogóle…
Zewsząd wyłaził koniec wakacji. I ludzie na osiedlu o nim mówili, i w radiu o tym nadawali, a w telewizji to już w ogóle…
Łukaszek był oczywiście zły.
– Nie cieszysz się, że idziesz do szkoły? – pytali go co chwilę.
– Nie!
– To może dobranockę obejrzyj – zaproponowała mama.
– Co ja, dziecko jestem? – wściekł się Łukaszek. – Film obejrzę i juz!
– Mowy nie ma – odparł odruchowo tata Łukaszka. – O dwudziestej puszczają przecież niebezpieczne filmy. Nagość, przemoc…
– To nie jest nic niebezpiecznego – przerwała mu mama. – Naprawdę niebezpieczne filmy puszczają po północy. Dokumentalne albo historyczne…
Tym razem jednak Hiobowscy przeżyli małe zaskoczenie, gdy pani spikerka, uśmiechając się sympatycznie, zapowiedziała po pogodzie właśnie film historyczny.
– Spadam do kompa – Łukaszek wstał zniechęcony. – Historyczny!
– Może przyda ci się do szkoły – kusiła mama.
– Zapamiętaj z tego filmu jak najwięcej – wtórował dziadek.
– Wszędzie szkoła… – mruczał Łukaszek.
– Ciesz się, że nie ma filmów matematycznych albo biologicznych – pocieszył go tata.
– Biologiczne są – wyszczerzyła śliczne ząbki siostra Łukaszka.
– Discovery… – zaczął dziadek.
– Nie – siostra uśmiechnęła się jeszcze mocniej.
– No… To… Tego… To obejrzyjmy ten film! – babcia Łukaszka spróbowała rozładować zgęstniałą nagle atmosferę i sięgnęła po pilota. Na ekranie zamigotał piękny napis "GLEIWITZ 39".
– Oj, to nie będzie nic dobrego – zaczął dziadek Łukaszka, ale reszta rodziny uciszyła go nerwowym psykaniem.
Film był wspólnym dziełem niemiecko-polskim, gdzie grało dużo polskich aktorów. Akcja działa się ostatniego dnia sierpnia tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku w Gliwicach. Helga i Helmut spędzali razem przyjemne chwile dzięki przepustce z wojska. Dla obojga.
– Mam nadzieję, ze nie będzie wojny – westchnęła Helga. – My tak miłujemy pokój…
– Ale krwiożerczy Polacy mogą nas napaść – przestrzegł ją Helmut.
I jakby wykrakał, bo oto zza gliwickiego horyzontu wyłoniły się krwiożercze bandy Polaków. Polacy (krwiożerczy) zabili wartownika i wtargnęli na teren radiostacji. Cel mieli tylko jeden. Wieża radiostacji gliwickiej.
– Chcą ją przejąć i nadawać! – krzyknął Helmut.
Ale się pomylił, bo okazało się, że krwiożerczy Polacy zamierzają rozebrać wieżę na opał.
– Mein Gott! – piszczała oburzona Helga. – Za feniga nie mają kultury technicznej ci Polacy! To nie są ludzie! to chyba jakieś… podludzie! Taką wieżę rozebrać! Rekordzistkę! Tyle wysiłku włożyliśmy, żeby ją zbudować, a oni chcą ją… na opał! Helmut! Musimy ją obronić!
Nie było to proste, bo Polacy (krwiożerczy) zabili wartownika. Udało się odeprzeć ich spod wieży, ale za to opanowali budynek radiostacji zabijając wartownika. Wpadli nawet do studia radiowego, ale nie wiedzieli do czego służy mikrofon. Włączyli go przypadkiem, a ich chrumkanie i chrząkanie (tak brzmi krwiożercze polskie narzecze) przypadkiem poszedł w eter. Słuchać było potem wystrzały – to krwiożerczy Polacy zabili wartownika i wycofali się.
– Nie puścimy wam tego płazem! – krzyczał Helmut. Odpowiedź władz niemieckich mogła być tylko jedna. Pokojowo śpiący Wehrmacht został obudzony w środku nocy, przewieziony autostradami nad polską granicę i spontanicznie rzucony do samoobrony Niemiec w kierunku Warszawy. Film kończyła sekwencja pocałunku Helgi i Helmuta na tle umierającego wartownika.
Po filmie było spotkanie z polskimi aktorami, którzy grali w filmie krwiożerczych Polaków.
– Nie mieliście państwo obiekcji przed graniem w takim filmie? – spytał dziennikarz. – W końcu Polacy nie są tam przedstawieni w jak najlepszym świetle…
Wśród aktorów zapanowało poruszenie.
– Aktor jest od grania a nie od oceniania czy coś jest słuszne!
– Lepiej grać w filmie, choćby takim, niż w tych durnych serialach!
– To co, Polacy mają grać tylko w filmach, w których Polska jest przedstawiana w dobrym świetle?! Niedoczekanie! Wtedy w ogóle byśmy nie grali!
– Kreowanie złych postaci jest ciekawsze!
– Zamiast się cieszyć, że po latach udało nam się zrobić coś wspólnie z Niemcami, to pan jątrzy!
– Dzięki temu filmowi być może do Gliwic przyjedzie więcej osób, a może nawet inni dowiedzą się gdzie leży Polska!
– Ten obraz pójdzie w świat! Wie pan jaka to będzie promocja dla Polski!
– Proszę pana, film to jest film! Fikcja! Beletrystyka! Nawet jak jest historyczny, to nie musi się w nim zgadzać każdy detalik! Ważna jest wizja artystyczna, a nie prawda historyczna!
– Wiesz ty co – poprosił Łukaszka dziadek. – Nie zapamiętuj niczego z tego filmu.
– Spoko, już zapomniałem…
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!