Z całą pewnością obecny słaby stan państwa nie byłby możliwy bez niszczenia wolności słowa i środowiska dziennikarzy czyli IV władzy.
W krajach demokratycznych klasycznie istnieje trójpodział władzy na: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Często wymienia się czwartą władzę stanowioną przez wolne media. Zdanie opinii publicznej wyrażane w środkach masowego przekazu określa oczekiwania społeczeństwa, wyraża niezadowolenie i wpływa na postępowanie władz.
Od ponad 20 lat stopniowo następowała degradacja dziennikarzy w Polsce. Dziś to środowisko nie istnieje. Mam gwiazdy show biznesu, celebrytów, którym powodzi się całkiem nieźle; politologów i komentatorów życia politycznego oraz zwykłych propagandzistów partyjnych, różniących się od blogerów dostępem do środków przekazu; listę zamyka cała masa „redaktorów” wolontariuszy piszących w gazetach.
Wolny rynek wprowadzony całkowicie w mediach przy ewidentnej słabości organizacji zawodowych spowodował, że koncerny medialne za nic mają pracujących w nich dziennikarzy. Kryterium zysku jest najważniejsze i święte tak jak w innych koncernach handlowych. Pracownik techniczny w większym zakładzie produkcyjnym od sprzątaczki poczynając np. w KGHM ma większe prawa, stabilizację zatrudnienia i zarobków niż utytułowany dziennikarz z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem. Podobnie szeregowy urzędnik w gminnym samorządzie. Środowisko dziennikarzy liczące się niegdyś tak jak środowisko prawników, lekarzy, wykładowców czy polityków dziś nie istnieje jako korporacja zawodowa i jest pozbawione elementarnych praw.
Wydawcy skutecznie studzą zapędy entuzjastów, pragnących naprawiać świat. Liczy się wyłącznie nakład, reklamodawca i trzymanie się jasno określonej linii politycznej. Nie ma miejsca na łamach pisma dla tych, którzy tego nie rozumieją. Trudno znaleźć dziennikarzy, świecących przykładem do naśladowania dla młodych adeptów pragnących pracować w tym zawodzie. Bolesne losy ludzi zachowujących zasady i wartości stanowią przestrogę dla pozostałych. Bezceremonialne upodlanie autorytetów doprowadziło do ruiny i dezintegracji całej grupy. Praca w charakterze dziennikarza służy w robieniu kariery politycznej, pomaga w pracy naukowej a nawet w otrzymaniu zatrudnienia w dobrej instytucji lub firmie ale przestało być zawodem, rodzajem służby publicznej i wartością samą w sobie.
Gdyby powstał zamiar zniszczenia szkolnictwa wyższego w Polsce i całej nauki to najskuteczniejszym sposobem będzie wprowadzić regulacje i praktyki panujące w Polskich mediach. Znieść stopnie naukowe, wymogi i ograniczenia w zakładaniu wyższych uczelni oraz patrzyć przez palce na łamanie praw pracowniczych w tych instytucjach. Zniszczyć niezależność i samorządność uczelni. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz media publiczne nie widzą związku pomiędzy bezpieczeństwem socjalnym pracowników mediów a wolnością słowa.
Nestor polskiego dziennikarstwa woła na trwogę z powodu rzekomego odradzania faszyzmu, obwinia PiS i partie opozycyjne do obecnych rządów. Litości mości Panie a co Pan robił od 1989 roku?