LEKTURA OBOWIĄZKOWA – Fragmenty książki Romualda Gładkowskiego “Gigantomania” (Toronto 1992)
= fundamentalne zasady polityki
Poprzednie części:
„(…) Władza prawowita nie opiera się na „woli ludu”, ani też na woli „jednostki”, lecz „na prawie naturalnym”. Stąd, naród może być prowadzony do rozwoju, do życia, lub do zagłady, do śmierci. Jeżeli rozumienie i respektowanie prawa naturalnego jest tak doniosłe w życiu narodu, to muszą istnieć przywódcy, musi istnieć elita specjalistów, która będzie ustalać co należy robić, jak należy robić i czego nie wolno robić. Skoro we wszechświecie obowiązuje struktura hierarchiczna, zorganizowanie narodu również powinno opierać się na systemie hierarchicznym, w którym każdy szczebel jest ważny i posiada ustalone prawa i obowiązki.
Kto powinien wybierać przywódców? Może zapytam inaczej. Czy masy są w stanie wybrać przywódców? Bardzo wątpliwe. Masy nie mogą wybrać dla siebie przywódców, podobnie jak żołnierze nie wybierają dla siebie generałów. Nie znają bowiem dobrze praw obowiązujących w zorganizowaniu życia państwowego. Decyzja mas nie opiera się na wiedzy i sprawiedliwości, ale na zawierzeniu szczęściu. Masy zazwyczaj wybierają kandydatów najgorszych z możliwych. Najchętniej Barabasza. Stąd, w systemie demokratycznym, każda wesz polityczna poluje na szczęście. Jak w szulerni. Do głosu dochodzą demagodzy i szarlatani, wyzbyci skrupułów i poczucia godności. Wówczas, przywódcy naturalni muszą być odsunięci od władzy, gdyż odmówią współpracy na obowiązujących zasadach korupcji i zakłamania. To masy wybierają sznur dla własnej egzekucji. Nazywamy to samobójstwem narodowym.
Jeżeli jeden głos więcej może zadecydować co ma być prawdą i jaka będzie obowiązywać ideologia, to ile to może mieć wspólnego z prawda i sprawiedliwością? Prawda nie jest wytworem opinii większości, lecz posiada własne prawo, które jest silniejsze od woli wszystkich większości świata. Jest to prawo Boże. Tylko dureń skończony może uzależniać od wyników głosowania przyjęcie prawa naturalnego. Powiedzmy, kto o zdrowych zmysłach będzie uzależniał od głosowania decyzję, kiedy człowiek staje się człowiekiem i kiedy ma prawo do życia? Mimo wszystko, zwolennicy demokracji to robią.
Przywództwo w narodzie powinno być oparte na „selekcji”, a nie na głosowaniu, czy też na dziedziczności.
To elita istniejąca wybiera (namaszcza) swoich następców. Jak w hierarchii Kościoła. W przypadku, kiedy naród pozostaje bez przywództwa naturalnego, nowa elita wyłania się z wojny toczonej z elitą zdegenerowana i fałszywą. Czyli, również obowiązuje prawo selekcji. Historyczny błąd dziedziczności doprowadził do degeneracji władzy. – Tak często, ojciec jest utalentowanym przywódcą i twórcą, syn jest niedojdą, a wnuk rozbójnikiem. Powstanie demokracji było sprzeciwem wobec degenerującej dziedziczności. Jednak, odstępstwo od zasady selekcji doprowadziło do błędu większego, którym jest głosowanie powszechne.
Przede wszystkim, system demokratyczny rozbija nam jedność narodową. Dzieli naród na zwalczające się wzajemnie grupy i grupeczki, które okażą się bezsilne w przypadku decydującej chwili historycznej (jak we wrześniu 1939 roku). Dalej, wielopartyjny system demokratyczny rozbija ciągłość rozwojową narodu. Bowiem, każda partia niweczy wysiłki swoich rywali. Pięćdziesiąt jeden procent głosów może zniszczyć najgenialniejsze pomysły i najszczersze chęci. Tutaj, polityk staje się niewolnikiem wyborców, a raczej tych, którzy manipulują wyborcami. Demokracja pozbawia naród autorytetów, gdyż w obawie przed utratą popularności przywódcy nie są w stanie karać złodziei i oszustów. Zaczyna brakować siły wykonawczej.
Równość demokratyczna? Jakim prawem mamy być zrównani z naszymi pasożytami? Przecież równość wymaga, aby rzeczy nierówne traktować w sposób nierówny. Jakim prawem żydzi mają być autorami zagłady państwowości polskiej? Jako “lud Boży”?
Ktoś może zapytać, skoro demokracja okazuje się być niedorzecznością pod każdym względem, to dlaczego w dobie obecnej stała się systemem obowiązującym na całym świecie? Otóż, demokracja, jako system rozrzutny i swawolny, wymaga dużej ilości pieniędzy; a te są w rękach plutokracji. Tym samym, dla międzynarodowej finansjery żydowskiej socjaldemokracja (anarchia polityczna i niewola ekonomiczna) wydaje się być systemem najbardziej dochodowym i dlatego ją popiera.
Tak, demokraci żydomasońscy posługują się niespotykanie perfidną maskaradą; z jednej strony, udają apostołów pokoju i ładu na ziemi, a z drugiej, podtrzymują wojnę człowieka z Panem Bogiem.
(…)
Polak indyferentny wydaje się rozumieć słowo “polityka” jako głosowanie. Bowiem, na całym świecie socjaldemokracja spłyciła politykę do procederu przebiegłego manipulowania “tak” i “nie” ogłupionych do reszty wyborców.
Nic więc dziwnego, że u schyłku XX wieku Polak dopatruje się nadziei dla siebie we wnętrzu urny wyborczej. Nic też dziwnego, że w Polsce patent na wybory przypisał sobie żyd, co w części potwierdza tytuł jego organu propagandowego “Gazeta Wyborcza”. Tym samym, immanentne zmiany w rządzeniu krajem stały się zasada żelazne, gdyż tego wymagaj a interesy żydostwa międzynarodowego. Marzeniem żyda jest, aby urna wyborcza stała się jedynym ogniwem wiążącym ze sobą ludzi zamieszkujących dany okręg administracyjny. Jak paśnik dla baranów. Nawet w “Gaudum et Spes” Soboru Watykańskiego II fetysz głosowania znalazł swoje poparcie.
Mimo, iż tak wielu papieży, począwszy od Piusa VI, otwarcie potępiło zwyczaj “wyborów demokratycznych”. Przecież ten Sobór był dyrygowany przez judeofili, którym sakiewka żydowska, handlująca głosami wyborców, jest bardziej potrzebna, aniżeli Duch Święty.
W systemie demokratycznym, każdy, kto potrafi urobić opinię publiczną, jest w stanie decydować o wynikach wyborów. Skoro czytelnik doświadczył tego na własnej skórze, nie muszę więc przytaczać argumentów dodatkowych, że tak jest. Mimo, iż głosowanie jest nieodłączną częścią demokracji, NIE JEST nieodłączną częścią polityki. Obecność głosowania w polityce jest wymuszona i jest przypadkowa. Bowiem, jakim prawem człowiek może rządzić na bazie zmiennej demokracji, skoro każda władza prawowita jest zobowiązana trzymać się zasad prawa naturalnego, które jest niezmienne? Opinia gawiedzi nie ma z tym nic wspólnego. Głosowanie powszechne jest inowacją masonów XVIII wieku. Nawet, było obce Grekom starożytnym, do których demokraci współcześni się przyznają.
Św. Paweł orzekł, że cała władza na ziemi pochodzi od Boga. Za to masońska Deklaracja Praw Człowieka, z 1789 roku, twierdzi co innego; że to człowiek jest źródłem wszelkiej władzy na ziemi. Przecież, ta filozofia jest podstawą ideologii demokracji. Nie ma w niej odsyłacza do prawa naturalnego, które istnieje niezależnie od woli i nastrojów “ludu”. W istocie rzeczy, rządzący muszą rządzić jako legaci Pana Boga, a nie jako przedstawiciele “ludu”. Żaden
rząd na ziemi nie ma prawa wprowadzać w życie przepisów sprzecznych z prawem Bożym; nawet wówczas, gdy są one wyrazem woli większości obywateli. Wszechświat Boży nie jest demokracją.
W roku 1925, papież Pius XI ogłosił encyklikę “Quas primas”, w której wyraźnie wyjaśnił powody trudności nawarstwiających się w polityce i w gospodarce światowej. Zło w świecie istnieje głównie dlatego, że ludzie usunęli z życia własnego Chrystusa Króla; dla którego nie ma już miejsca tak w życiu prywatnym, jak i w politycznym. Dalej, dopóki rządzący nie podporządkują się całkowicie naszemu Odkupicielowi, dopóty nie będzie pokoju pomiędzy narodami. Papież powiedział wyraźnie, którędy należy iść przez życie, a mimo tego zawierzyliśmy głosowaniu demokratycznemu. O ironio, nauczanie Soboru Watykańskiego II wyparło się tej encykliki.
Mimo, iż przez długie wieki papieże głosili, że rządy poszczególnych narodów muszą podporządkować się Chrystusowi Królowi i Jego prawu. Więcej, cały rodzaj ludzki jest zobowiązany podporządkować się władzy Chrystusa Króla, włączając w to żydów spoganiałych.
Za tym przemawiają fakty następujące. Pan Bóg jest naszym stwórcą. Ci, którzy zostali stworzeni, mają święty obowiązek miłować Stwórcę i być mu posłusznym. Tu nie może być miejsca na żadne “ale”. Nie da się bowiem miłować Pana Boga odmawiając mu posłuszeństwa. Dalej, nie możemy być posłuszni Panu Bogu, jeżeli nie podporządkujemy się władzy Chrystusa Króla. Przecież, Chrystus jest naszym Królem z tytułu obowiązującego prawa naturalnego; jako nasz Zbawiciel. W tym układzie, separacja Państwa od Kościoła Chrystusa Króla jest bluźnierstwem, jest herezją. Przecież, Boże przykazania nie dotyczą wyłącznie przekonań prywatnych. Jest więc bluźnierstwem, jeżeli katolik, nawet z Unii Demokratycznej, twierdzi, iż Dekalog należy uwięzić pod strzechą. (….)
(…)
Obszerne fragmenty publikacji R.Gładkowskiego “Gigantomania” zainteresowani mogą znaleźć w linku ponizej – wpisy 7,8,9
http://marucha.wordpress.com/2012/07/10/romuald-gladkowski-credo-in-unum-deum-2/#comment-180967
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.