LEKTURA OBOWIĄZKOWA
Fragmenty książki Romualda Gładkowskiego “Gigantomania”
Poprzednie części:
SUPERŻABY I SUPERBAŁAGAN.
Wszystko wskazuje na to, że Polska współczesna jest krajem rozkładu politycznego. Nie ma tu jedności i nie ma ciągłości myśli politycznej. W konsekwencji, naród polski musi być piłką kopaną od nogi do nogi, w rytm gwizdka uczynnych grabarzy Polski w fartuszkach.
Kto rządzi narodami? – Siły ustanowione. Kto jest siłami ustanowionymi: papież, generałowie, wielki przemysłowiec, czy ogólnie, multimilioner? – Podejrzewam, że żaden z nich, gdyż status społeczny niewiele ma wspólnego z silną władzą. Siła polityczna jest możliwością podejmowania decyzji niezależnych, które wywierają wpływ bezpośredni na obowiązujący system rządzenia krajem. Należy tutaj rozgraniczyć władzę pozorną od władzy rzeczywistej. Papież, który zużywa większość swojej energii na ochronę przed byciem otrutym, lub zastrzelonym, może nie mieć żadnej władzy. Podobnie, generał rozporządzający dywizjami, decydujący o życiu żołnierzy, może być pajacem na sznurku, może być ślepym wykonawcą czyjejś woli, a nie własnej. Przemysłowiec, ciągle borykający się ze zmorą strajków oraz z podatkami i recesją ekonomiczną, może również nie mieć grosza w portfelu i może nie mieć czasu i ochoty na myślenie o polityce.
Wszystko wskazuje na to, że narodami włada ten, kto jest w stanie władać umysłem ludzkim. Tak, pełna kontrola narodu jest kontrolą myślenia jego członków, jest kontrolą duszy, jest manipulowaniem wolą człowieka dla celów własnych. Przykładem może tu być inspirowanie infantylnych zrywów zbrojnych, z góry skazanych na niepowodzenie, czy też wybieranie na prezydenta takiego człowieka, który jest gotów własny naród powiesić na sznurze.
Tym samym, głównym narzędziem władzy jest propaganda masowa na łamach prasy, w radio i telewizji. Środki masowego przekazu są w stanie budować iluzję oraz lansować zgubne idee i poglądy; w zależności od wymogów chwili. Jest to kreowanie opinii publicznej i jej kontrola. Nic więc dziwnego, iż żydzi pragną panować niepodzielnie nad wszystkim co informuje człowieka. Pod wpływem ich propagandy, Polak zaczyna wierzyć, że jest “wolny” i “równy”, że stał się istotą pragmatyczną i racjonalną, która nie pochyla głowy przed nikim. W istocie rzeczy, zapatrzony w Michnika zwolennik socjaldemokracji staje się sługą najbardziej bezmyślnym w historii narodu polskiego. Przede wszystkim, musi kłaniać się dolarowi, i to na co dzień. Staje się bardziej zabobonny i naiwny, aniżeli dewotki parafialne, którymi od dawna gardzi i z których szydzi.
“Wolność wyboru” świata demokratycznego jest wielką iluzją. Nasze decyzje w sprawach znaczących najczęściej nie są decyzjami naszymi. Powiedzmy, to ktoś inny zadecydował, że Polki będą pozbywać się ciąży, że dla zachowania “równowagi” w Europie naród polski ma jałowieć. A Polki naiwne myślą, że jest to ich wolna wola. W konsekwencji, tak cynicznie wyrobiona bezmyślność masowa pozbawiła nasz naród przywództwa naturalnego.
Jak już wcześniej wspomniałem, podmiana komunizmu demokracją w ogóle nie oznacza przybliżenia się do wolności, czy też do prawdy. Bowiem, są to odmienne wersje tego samego błędu egalitarnego. Zatem, Polak głosujący nie oddala się od miejsca, które tak bardzo pragnął opuścić. Żydzi w Polsce rządzili i żydzi nadal rządzą; mimo, iż czerwień stopniowo podmieniają na purpurę. Taktycznie, katolicyzm oparli na humanitaryzmie. A księża naiwni z tego się cieszą. Zapewne, nie dostrzegają, obecności maranizmu.
Trudno jest nabrać przekonania, że w Polsce indyferentnej może nastąpić powrót do katolicyzmu; mimo, iż przytłaczająca większość kandydatów do Sejmu reklamowała się jako demokratyczna i chrześcijańska. Nieustanne ględzenie o miłości oraz ciągoty w kierunku mistycyzmu nie powiększają kolejek przed konfesjonałami, ale zasilają szeregi sekt wszelakich, z satanistami i różokrzyżowcami włącznie10 Są to owoce Kościoła chorego, a nie Kościoła tryumfującego. Powiedziałbym, że są to zatrute owoce Kościoła zjudaizowanego. Tego rodzaju katolicyzm staje się wyznaniem banalnym; co uwidacznia się w jego liturgii posoborowej.
Znieczulica duchowa usuwa widmo piekła w nicość. Z kolei, tam, gdzie nie ma poczucia zagrożenia, nie może być zbawienia. Tak, naród polski pogrąża się nie tylko w chaosie gospodarczym, ale i w moralnym.
Przecież, Polak indyferentny nie potrzebuje nowenn i pielgrzymek, aby tym wypełnić własną pustkę duchową. Do tego wystarczy mu załadowany pornografią magnetowid oraz używki, z narkotykami włącznie. O ile dołączy jeszcze masturbację, tak żarliwie propagowaną przez agentów Planowania Rodziny, jako logiczny finał rewolucji seksualnej, to jego “realizacja w absolucie immanentnym” dosięgnie zenitu. Jakkolwiek, przebudzenie się następnego dnia może być wielce szokujące, tak jak całe jego życie nędzne jest szokujące. Niezwłocznie, musi więc sięgnąć po nową dawkę używek, nawet już bez masturbacji, gdyż ta wymaga wytchnienia, aby choć odrobinę przybliżyć się do stanu “Shiwaham!”. Episkopat Polski jest mu potrzebny na tyle, na ile swoimi listami pasterskimi zapala zielone światło dla twórców świata perwersji oraz iluzji.
Ten, kto nie wierzy w Boga, nie wie jaki jest powód rzeczywisty jego niewiary. Zatem, nie jest w stanie przewidzieć, w jakich okolicznościach życiowych byłby skłonny uwierzyć. Zazwyczaj, nawet wówczas, gdy jego wymagania doczesne zostają w części spełnione, grzesznik zblazowany niezwłocznie wynajduje nowe powody do usprawiedliwienia swojej niewiary. Przecież, wiara jest wyparciem się stawiania jakichkolwiek warunków. Jest pokorą bezwarunkową. To indyferentyzm trzebi szeregi katolików. Ba, podejrzewam, że indyferenci nigdy nie byli katolikami. Odchodzą, bo nigdy do nas nie należeli; nawet nosząc sutannę. Zatem, znaczenie mają ci Polacy, którzy uratują siebie przed indyferentyzmem zdegenerowanego marginesu narodowego naszych czasów. Kościół Chrystusa Króla nie może pozwolić sobie na hańbę marszu na skróty; dla przypodobania się pejsatej mamonie i wielbiącej ją gawiedzi, która w wyborach demokratycznych głosuje na Barabasza.
Polak indyferentny wydaje się rozumieć słowo “polityka” jako głosowanie. Bowiem, na całym świecie socjaldemokracja spłyciła politykę do procederu przebiegłego manipulowania “tak” i “nie” ogłupionych do reszty wyborców.
Nic więc dziwnego, że u schyłku XX wieku Polak dopatruje się nadziei dla siebie we wnętrzu urny wyborczej. Nic też dziwnego, że w Polsce patent na wybory przypisał sobie żyd, co w części potwierdza tytuł jego organu propagandowego “Gazeta Wyborcza”. Tym samym, immanentne zmiany w rządzeniu krajem stały się zasada żelazne, gdyż tego wymagaj a interesy żydostwa międzynarodowego. Marzeniem żyda jest, aby urna wyborcza stała się jedynym ogniwem wiążącym ze sobą ludzi zamieszkujących dany okręg administracyjny. Jak paśnik dla baranów. Nawet w “Gaudum et Spes” Soboru Watykańskiego II fetysz głosowania znalazł swoje poparcie. Mimo, iż tak wielu papieży, począwszy od Piusa VI, otwarcie potępiło zwyczaj “wyborów demokratycznych”. Przecież, ten Sobór był dyrygowany przez judeofili, którym sakiewka żydowska, handlująca głosami wyborców, jest bardziej potrzebna, aniżeli Duch Święty.
W systemie demokratycznym, każdy, kto potrafi urobić opinię publiczną, jest w stanie decydować o wynikach wyborów. Skoro czytelnik doświadczył tego na własnej skórze, nie muszę więc przytaczać argumentów dodatkowych, że tak jest. Mimo, iż głosowanie jest nieodłączną częścią demokracji, NIE JEST nieodłączną częścią polityki. Obecność głosowania w polityce jest wymuszona i jest przypadkowa. Bowiem, jakim prawem człowiek może rządzić na bazie zmiennej demokracji, skoro każda władza prawowita jest zobowiązana trzymać się zasad prawa naturalnego, które jest niezmienne? Opinia gawiedzi nie ma z tym nic wspólnego. Głosowanie powszechne jest inowacją masonów XVIII wieku. Nawet, było obce Grekom starożytnym, do których demokraci współcześni się przyznają.
Św. Paweł orzekł, że cała władza na ziemi pochodzi od Boga. Za to masońska Deklaracja Praw Człowieka, z 1789 roku, twierdzi co innego; że to człowiek jest źródłem wszelkiej władzy na ziemi. Przecież, ta filozofia jest podstawą ideologii demokracji. Nie ma w niej odsyłacza do prawa naturalnego, które istnieje niezależnie od woli i nastrojów “ludu”. W istocie rzeczy, rządzący muszą rządzić jako legaci Pana Boga, a nie jako przedstawiciele “ludu”. Żaden
rząd na ziemi nie ma prawa wprowadzać w życie przepisów sprzecznych z prawem Bożym; nawet wówczas, gdy są one wyrazem woli większości obywateli. Wszechświat Boży nie jest demokracją.
W roku 1925, papież Pius XI ogłosił encyklikę “Quas primas”, w której wyraźnie wyjaśnił powody trudności nawarstwiających się w polityce i w gospodarce światowej. Zło w świecie istnieje głównie dlatego, że ludzie usunęli z życia własnego Chrystusa Króla; dla którego nie ma już miejsca tak w życiu prywatnym, jak i w politycznym. Dalej, dopóki rządzący nie podporządkują się całkowicie naszemu Odkupicielowi, dopóty nie będzie pokoju pomiędzy narodami. Papież powiedział wyraźnie, którędy należy iść przez życie, a mimo tego zawierzyliśmy głosowaniu demokratycznemu. O ironio, nauczanie Soboru Watykańskiego II wyparło się tej encykliki. Mimo, iż przez długie wieki papieże głosili, że rządy poszczególnych narodów muszą podporządkować się Chrystusowi Królowi i Jego prawu. Więcej, cały rodzaj ludzki jest zobowiązany podporządkować się władzy Chrystusa Króla, włączając w to żydów spoganiałych.
Za tym przemawiają fakty następujące. Pan Bóg jest naszym stwórcą. Ci, którzy zostali stworzeni, mają święty obowiązek miłować Stwórcę i być mu posłusznym. Tu nie może być miejsca na żadne “ale”. Nie da się bowiem miłować Pana Boga odmawiając mu posłuszeństwa. Dalej, nie możemy być posłuszni Panu Bogu, jeżeli nie podporządkujemy się władzy Chrystusa Króla. Przecież, Chrystus jest naszym Królem z tytułu obowiązującego prawa naturalnego; jako nasz Zbawiciel. W tym układzie, separacja Państwa od Kościoła Chrystusa Króla jest bluźnierstwem, jest herezją. Przecież, Boże przykazania nie dotyczą wyłącznie przekonań prywatnych. Jest więc bluźnierstwem, jeżeli katolik, nawet z Unii Demokratycznej, twierdzi, iż Dekalog należy uwięzić pod strzechą.
Człowiek jest wolny moralnie w robieniu tylko tego, co jest miłe Panu Bogu. To, że jesteśmy zdolni fizycznie przystąpić do działania, oraz jesteśmy zdolni psychicznie zadecydować, czy to działanie należy przeprowadzić, nie oznacza wcale, że mamy prawo je wykonać, o ile istnieje konflikt z ograniczeniami natury moralnej. Powiedzmy, żyd może wykorzystać swoje wpływy międzynarodowe, aby Polskę ogołocić doszczętnie z dóbr naturalnych. Może uczynić to fizycznie, wywożąc dobra z Polski. Wsparty Talmudem, może być gotów psychicznie do takiego czynu. Może skorzystać z własnej wolnej woli. Jednak, nie będzie wolny moralnie, aby kraść podstępnie i sprzeniewierzać się przykazaniu Bożemu: “Nie kradnij!”. Zatem, nie ma prawa, aby w ten sposób postępować; nawet, gdy posiada uzasadnienie prawne, gdyż prawo nie musi potwierdzać prowadzenia się moralnego. Postępowanie zgodne z przepisami prawnymi, szczególnie demokratycznymi, nie musi być postępowaniem zgodnym z wolą Pana Boga. Więcej, człowiek nie uzyskał prawa do wyboru tego, co jest złem i zakłamaniem. Musimy wreszcie nauczyć się rozgraniczać to, co jest dopuszczalne prawnie, od tego, co jest dopuszczalne moralnie. Zawsze, posłuszeństwo wobec prawa godzącego w odwieczne prawo naturalne, w prawo Boże, jest bezprawiem.
Gdyby Deklaracja Praw Człowieka pozostała dokumentem wyłącznie amerykańskim lub francuskim, nie byłoby z tym większego problemu. Jednak, 10 grudnia, 1948 roku, ONZ przeforsowała dokument o nazwie “Powszechna Deklaracja Praw Człowieka”. W jej artykule 21 czytamy: “Wola ludu powinna być podstawą autorytetu rządu. Wola ta powinna być wyrażona w cyklicznych i ogólnych wyborach, opartych na powszechnym, równym i tajnym głosowaniu”. Dalej, po przydługawym i nonsensownym bełkocie o prawach człowieka, w artykule 28 czytamy, że “każdy posiada prawo do porządku społecznego i międzynarodowego, w którym prawa i swobody „ustalona w niniejszej deklaracji” mogą być w pełni realizowane”. Tak, za każdą rewolucją, za każdym ruchem wywrotowym ukrywa się zwątpienie w człowieka. Twórcy „novus ordo seclorum” są przekonani, że człowiek posiada większe prawa i zdolności do rządzenia bliźnim, aniżeli sobą samym. Tak głęboko zaawansowany sceptycyzm, co do natury ludzkiej, musi doprowadzić nas do tyranii niespotykanej w dziejach ludzkości.
Żydomasoneria, która narzuciła nam demokrację głosującą, dla ratowania własnej skóry, musi głosić bajkę o rządach monarchicznych jako autokratycznych i wiodących do despotyzmu. Przecież, autokratyzm jest centralizacją władzy, jak za rządów komunistów. Tam, rząd rości sobie prawo do wszystkiego, nawet do decydowania o pożyciu małżeńskim. Stąd, pod rządami autokratycznymi, bezduszna i bezosobowa biurokracja przemawia do bezosobowych obywateli, którzy oczekują od rządu, że będzie za nich myślał i dostarczał im wszystkiego, co jest niezbędne do życia. Czy może to mieć coś wspólnego z monarchią katolicką? Wątpię. Jednak, skoro rządy monarchiczne są konkurentem dla rządów masońskich, liberalne środki masowego przekazu przedstawiają je w świetle pejoratywnym.
W istocie rzeczy, monarchia katolicka uznaje naturalną hierarchiczność w zorganizowaniu narodu, gdzie każdy człowiek posiada prawa i obowiązki odpowiednie dla szczebla, który sobą reprezentuje. W systemie monarchicznym każdy człowiek jest nie do zastąpienia i każdy odpowiada imiennie za swoje postępowanie. To jest prawdziwie polityczny styl życia. Przecież, istotą polityki nie jest głosowanie, ale przekazywanie autorytetu, którego źródłem jest nie kto inny, jak Pan Bóg. Tym samym, socjaldemokracja głosująca musi być bluźniercza, gdyż całkowicie zmienia kierunek przekazywania autorytetu: od dołu, do góry. Istotnie, autorytet Pana Boga nie może mieć swojego źródła w “ludzkości”. Stąd, Kościół Chrystusa Króla nigdy nie będzie “Kościołem Obywatela i Demokracji”.
Głosowanie demokratyczne, godzące w prawo naturalne, stwarza więc dla siebie problemy nie do rozwiązania. Jak tu rządzić demokratycznie, skoro decyzje ostateczną musi podjąć jeden człowiek konkretny? W jaki sposób magicznej iluzji demokracji nadać rysy rzeczywiste? Tutaj, bez użycia siły nie może być wyjścia z sytuacji. Tym samym, każda demokracja kończy się totalitaryzmem. Dalej, skoro każdy wyborca głosujący ma być królem, demokracja nie tylko, że nie usuwa monarchii, ale przeobraża ją w formę zdegenerowaną, urągającą Panu Bogu i ludziom; o ile słowo “człowiek” ma być powodem do dumy.
Demokracja, przybrana w szaty królewskie, nigdy nie będzie w stanie pełnić funkcji królewskich. Władza, jaką przypisują sobie rządy demokratyczne, jest władzą nieograniczoną. Takiej władzy nie posiadał żaden cezar, ani też żaden despota z Orientu. Rządy demokratyczne przywołują do życia stary cezaryzm pogański, który umieścił władzę ponad prawem narodowym i tradycją; co jest krańcowo odmienne od królestwa katolickiego, w którym król był zobowiązany przestrzegać prawo naturalne i narodową tradycją.
Do największych obowiązków króla katolickiego należało być sędzią. Nie tyle ustawodawcą i wykonawcą, ile sędzią. Spoganizowana tyrania króli i cesarzy, która zniszczyła Europą katolicką, znalazła następcę w “woli ludu”. Pozbawieni oblicza i anonimowi królowie demokracji, przywłaszczając sobie wszystkie trzy atrybuty władzy królewskiej, tj. sądowniczy, ustawodawczy i wykonawczy, bez nawiązywania ich do woli Pana Boga, nie tylko ustanawiają własne prawo, ale również interpretują je zgodnie z własnym widzi mi się; przeważnie, w zależności od wymogów żydostwa międzynarodowego. Jest to bestia bez nazwy, która włada nie tylko ciałem ludzkim, ale i umysłem. Tutaj, nawet największa pod słońcem zbrodnia jest w stanie znaleźć swoje uzasadnienie i może być “zgodna z prawem”.
Zatem, masońska utopia demokratyczna, z jej tolerancją wszystkiego co istnieje pod słońcem, nie może być rozwiązaniem dla piętrzących się problemów świata współczesnego. Naród polski, chcąc przetrwać, musi odrzucić chaotyczny styl życia obrzezanych i przylgnąć do fundamentalizmu narodowego i katolickiego.
Jeżeli ktoś twierdzi, że narodu polskiego nie da się zmienić, bowiem inne czasy nastały i jest na to za późno, to proszę zwrócić uwagę na żydów i komunistów. Oni zmienili społeczeństwo polskie! Skorumpowali i odczłowieczyli, legalizując rozwody i aborcję. Jednak, wiedzieli dobrze czego chcą i do czego zmierzają, oraz byli przygotowani do działania w tym kierunku. Więcej, nadal są gotowi o to walczyć. W konsekwencji, socjaldemokracja dzisiejsza daje nam możliwość wyboru i decydowania jedynie w sprawach, które nie mają żadnego znaczenia w naszym życiu codziennym, lub bardzo znikome. Nawet, jeść musimy to, co jest możliwe do kupienia w sklepie i ubierać się w takie łachmany, jakie łaskawie odsprzedaje nam Mirwisz lub Warszawer.
Powoli stajemy się komuną yuppies, adorującą konsumeryzm i relatywizm moralny. Socjaldemokraci nie chcą zaufać przeciętnemu Polakowi w zakresie gospodarzenia sobą i swoją rodziną. Nie chcą też, aby Polak miał swój udział w rządzeniu krajem. Dają mu jedynie głos w wyborach, ale nie chcą dać żadnej władzy politycznej. Coraz natarczywiej będą odmawiać Polakom wszystkiego: żony, dzieci, domu, warsztatu pracy, zagrody, pługa, siewnika, młyna, tartaku, piekarni, a nawet krowy i konia; gdyż to wszystko jest źródłem siły ekonomicznej i politycznej. W konsekwencji, Polak głosujący jest bardziej bezsilny, aniżeli był jego ojciec pięćdziesiąt lat temu. Wszystkie prawa człowieka i obywatela, jakie otrzymaliśmy od guru “nowego porządku w świecie”, są bez znaczenia praktycznego. Żargon polityczny, który rozbudowują z roku na rok, odciąga nas od Prawdy, i tym samym, od wolności. Bowiem, wolność człowieka, jest rezultatem zbliżenia się do Prawdy, do objawienia Bożego.
Polak przeciętny nie myśli o wygraniu wojny. Zadawala się sukcesami na własnym podwórku. Zawsze, szerokie poparcie społeczne uzyskują ci, którzy deklarują się rozwiązać problemy naglące. Z takim nastrojem, żadna armia w historii ludzkości nie wygrała wojny. Głupolak nie wygra jej również, gdyż cynizm i hipokryzja niszczy, a nie buduje.
Kiedy hasła i ideały dotyczą przyszłości odległej, kiedy są abstrakcyjne, kiedy mówi się o misji narodu, to nie ma co liczyć na poparcie masowe. Powiedzmy, to wszystko, czego pragną narodowcy, a więc, poszanowania prawa naturalnego oraz porządku, poszanowania dla autorytetów oraz poczucia patriotyzmu, a także bycia gospodarzem we własnym kraju, dla przeciętnego Polaka wydaje się być celem bez sensu. Woli pełzać u stóp “dysydentów bohaterskich”, a nawet gawiedzi rozpyskowanej, o ile ta zdobyła dostateczną ilość głosów w wyborach. Politycy wytrawni wiedzą o tym doskonale. Nic więc dziwnego, że ci politycy, którzy pragną zdobyć szybkie poparcie społeczne, tuż przed wyborami, zawsze obiecują rozwiązać problemy naglące, które są najczęściej problemami trzeciorzędnymi i ich rozwiązanie nie poprawi położenia przeciętnego wyborcy.
Zazwyczaj, wybory demokratyczne wygrywają cynicy, gdyż mają obietnic bez liku. Jakkolwiek, walka o wygody osobiste i doraźne może wygrać bitwę, lecz z reguły prowadzi do przegrania wojny, gdyż obietnice szarlatanów politycznych nie mają pokrycia w rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że skołowani Polacy, kiedy mówię o wolności, to maję na myśli przede wszystkim zaspokojenie własnych zachcianek. Dla niektórych wolnością jest swobodny dostęp do burdeli. Wielu wyobraża sobie, że skoro źyd-bolszewik przyniósł nam niewolę, to żyd-Amerykanin przyniesie wolność. Nawet nie przypuszczają, że teraz, mając na karku jednego złodzieja, znaleźli się w gorszej sytuacji, aniżeli byli kilka lat temu, kiedy mieli nad sobą dwóch złodziei. Sytuację pogarsza fakt, że socjaldemokracja wypacza charakter narodowy. Jej przywódcy, gdy tylko dojdą do władzy, to niezwłocznie wołają o kredyty, o inwestycje zagraniczne, o pieniądze nie swoje. Czy kapitał obcy może podnieść naród z kolan? Przenigdy! Bowiem, wołanie, “Daj nam chleba!”, jest bardzo zaraźliwe i udziela się wszystkim. Nawet członkom ugrupowań narodowych. Przede wszystkim, wołanie żebrzące nie jest pokutą za grzechy popełnione w przeszłości. Taka postawa jest pasywna i nie dotyka korzeni zła. Nie rusza narodowego elementu pasożytniczego i jego biurokracji. Zatem, Polską rządził Źydowiecki i nadal rządzi Źydowiecki. – Ktoś napisał mi z kraju, w Polsce zmieniło się tylko tyle, że komuniści nie muszą już płacić składek członkowskich.
To wroga narodowi polskiemu propaganda wylansowała u nas modę na żebranie. Pod jej wpływem zrodziło się w Polsce przekonanie, że tylko ten Polak żyje dobrze, który otrzymuje paczki i pieniądze z zagranicy. Nie dano nam żadnej nadziei na zamożność budowaną polskimi rękami na polskiej ziemi. Tak degenerujące nastawienie do życia nie może mieć przyszłości rozwojowej.
Tym samym, o ile naturalni przywódcy narodu polskiego nie wyzbędą się mentalności żebraczej, o ile nie zaczną budować własnych fabryk, własnych warsztatów pracy oraz nie zaczną zakładać własne gospodarstwa rolne wykorzystujące najnowsze zdobycze nauki i technologii, o ile nie dadzą ludziom zatrudnienia i nie udowodnią praktycznie, że ich ideały i slogany wyborcze mogą być realizowane z powodzeniem, to nie mamy podstaw, aby marzyć o “Wielkiej Polsce”. Tylko pieniądze zarobione w Polsce i przeznaczone na kampanię wyborczą mogą zmienić sposób myślenia Polaków ogłupionych. Do tej pory, operująca markami niemieckimi kurtyzana z hamburskiego Rajbabanu posiada większą wartość w oczach Polaka głosującego, aniżeli godny szacunku profesor polskiego uniwersytetu. Wydaje się, że Polak głosujący traci powonienie całkowicie.
Słyszałem wypowiedzi, że Polacy głosowali na żydów, ponieważ tak proboszcz im kazał, oraz ze strachu… Przed czym, nie wyjaśniono mi dokładniej. Cóż, mówi się powszechnie, że strach jest zaraźliwy i niesie daleko idące konsekwencje. Szczególnie groźny jest strach zbiorowy, ogarniający cały naród; jak w przypadku wojny lub nędzy ekonomicznej. Reakcją naturalną na strach jest poszukiwanie winowajcy zaistniałego bałaganu. W przypadku Polski współczesnej, o zawężonym umyśle liberałowie sekularystyczni oraz socjaldemokraci dopatrują się zawężenia umysłu u katolików i tym tłumaczą ogólną niechęć Polaków do żydów (którzy mimo tego na żydów głosowali?). Twierdzą, że żyd stał się kozłem ofiarnym ruiny gospodarki polskiej. Należy przyznać, że jest w tym sporo prawdy, gdyż w okresie zamożności powszechnej, jak w czasach I Rzeczpospolitej, można pozwolić sobie nawet na dokarmianie szczura i można mieć z tego uciechę. Jednak, gdy głód nastanie, szczur bierze w skórę za to wszystko, co przeżarł i co zamierza przeżreć. W okresie klęsk i kataklizmów nie może być miejsca dla pasożytów. Takie jest prawo natury. Pasożyci narodowi również mu podlegają. Tym należy tłumaczyć ogólnoświatowy zasięg niechęci do żydów.
Wprawdzie nasza sytuacja jest trudna, ale nie jest beznadziejna. Zawsze jest warto starać się poprawić swoje położenie. Lepiej jest zapalić choć jedną świece, aniżeli bezczynnie tkwić w ciemnościach. Istnieją wszelkie podstawy by wierzyć, że po tragicznym okresie międzywojennym i jego konsekwencji logicznej, drugiej wojnie światowej, oraz po łaźni nam zgotowanej, tuż po zakończeniu wojny, przez “mędrców Syjonu”, staniemy się mądrzejsi i dokonamy zwrotu w naszym postępowaniu oraz w sposobie myślenia. W dalszej części tego rozdziału, podam kilka myśli, które mogą być wykorzystane w programie odrodzenia narodowego.
Skoro Pan Bóg stworzył człowieka jako istotę społeczną i polityczną, błędem byłoby stronić od polityki. Byłoby to zadawaniem gwałtu porządkowi naturalnemu, gdyż człowiek apolityczny jest takim samym zwyrodnieniem jak człowiek aspołeczny. Stąd, w rzeczywistości socjaldemokratycznej, naród musi posiadać własną partię polityczną, która będzie bronić żywotnych interesów narodowych, politycznych i gospodarczych, tak wewnątrz kraju, jak i na zewnątrz. Bez skrystalizowanego przedstawicielstwa i przywództwa, naród nie może mieć przyszłości świetlanej , gdyż wówczas podupada suwerenność państwowa. Każda forma okupacji, jako doraźna i eksploatująca, degeneruje naród i dewastuje kraj. Stąd, istnienie partii narodowej jest sprawą życia i śmierci.
Dalej, wszelkie synkretyczne dewiacje polityczne, jak unie partyjne w rodzaju Konfederacji Polski Niepodległej, Chrześcijańskiej Demokracji i Chrześcijańskiej Partii Pracy(?), są natury dywersyjnej, gdyż zazwyczaj są powołane przez siły narodowi obce i wrogie. Kryją się w nich wszelkie szumowiny polityczne. Bezpiecznie. Powiedzmy, KPN nawiązująca otwarcie do tradycji Konfederacji Barskiej, czyli konfederacji pracującej dla interesów sił obcych, od początku była jaczejką socjaldemokratów, volksdojczy oraz Ukraińców.
Wojna zwolenników KPN ze zwolennikami KSS “KOR” była wojną zaplanowaną, doraźną, wojną cynicznie wykorzystującą dezorientację rywalizujących stron. Nic więc dziwnego, że żyd, który zrywał plakaty KPN i torpedował akcje protestacyjne, jako godzące w doraźne interesy KSS “KOR”, nieco później witał Leszka Moczulskiego, w Toronto, z otwartymi ramionami. Niestety, naród pozbawiony przywództwa naturalnego zawsze musi szukać nadziei dla siebie w szarlatanerii politycznej.
Siły, które niszczą nasz naród, posiadają charakter rewolucyjny. Zatem, jest niemożliwe, aby móc je pokonać jednym cięciem miecza. Tutaj, jest konieczna walka nieustanna. Stąd, jest konieczne, aby mieć skrystalizowany program polityczny i ciągłe przywództwo. Zawsze będziemy musieli odbudowywać to, co nam obca przemoc zniszczy. Żyd, dążący do wiecznej nirwany dla siebie, jako utopista, nigdy nie spocznie, nigdy nie nasyci się i zawsze będzie niszczył.
To samo można powiedzieć o całym ruchu socjalistycznym, którzy żydzi utworzyli. Dalej, chcąc mieć w kraju postęp, nie możemy ograniczyć naszego działania wyłącznie do naprawiania szkód. Musimy budować rzeczy nowe. Tym samym, nie wolno nam prowadzić stylu życia jałowego i bumelanckiego. Narodowcy w Polsce powinni starać się organizować rozważnie wyselekcjonowaną grupę ludzi w skuteczną siłę polityczną, która będzie siłą polską i rozwojową. Cywilizacja i kultura narodowa zostają zachowane przez ludzi świadomych oraz zdyscyplinowanych, którzy tak długo stawiają czoła nawarstwiającym się problemom, aż nie znajdą rozwiązania. W tym przypadku, nie może być miejsca dla mięczaków bujających w obłokach i chowających głowę w piasku przy lada niepowodzeniu; nawet jęcząc “O Maryja!”.
Zawsze musimy zachować inicjatywę we własnych rękach. Dla nas, nawet zwycięstwo połowiczne jest przegraną. Nie zapominajmy też, że dzięki zwycięstwom połowicznym bolszewicy mogli Rosję utopić we krwi i trzymać w niewoli przez dziesiątki lat. Rosji zabrakło męża, który rozwiązałby “problem żydostwa” raz na zawsze. Rosjanom zabrakło Światosława. Brak sprecyzowanej idei twórczej zawęża możliwość stawiania oporu i walki. Naród staje się bezradny w konfrontacji z fanatyzmem, który jest zdolny wywołać pożogę nieposkramialną. Zatem, żyd fanatyczny zawsze pali, morduje i zwycięża. Wypływa stąd wniosek oczywisty, że o ile nie da się fanatyka powiesić, to przynajmniej należy go zamknąć w żelaznej klatce. Tego wymaga nasz byt narodowy i nasze bezpieczeństwo.
W każdym narodzie przytłaczająca większość ludzi jest neutralna ideologicznie. Po prostu, maszerują w tłumie bezmyślnie. Są to urodzeni indyferenci, którzy zawsze lgną do najsilniejszych i starają się robić to, co jest “modne”. Powiedzmy, kiedy stanie się normą zażywanie narkotyków, pedofilia, kopulacja obłędna i opilstwo, przyjmą to wszystko bez większego “ale”. Z kolei, kiedy wzorcem życia będzie samodyscyplina, poczucie patriotyzmu, czystość ciała i duszy, to masy podążą w tymże kierunku. Po to jest nam potrzebna siła polityczna, która spopularyzuje zdrowe prowadzenie się. Chodzi o to, aby cały naród polski był dalekowzroczny, aby był przygotowany moralnie, duchowo i fizycznie do przyjęcia swojego przeznaczenia, do spełniania misji dziejowej, która powierzył nam Stwórca wszechmocny. Naród potrzebuje przywództwa, o ile pragnie dojść do czegoś wartościowego.
Tak, istnienie partii narodowej jest koniecznością. Powinna propagować wśród Polaków nadzieję na poprawę sytuacji w kraju. W tym celu, musi wzbogacić świadomość narodową Polaka przeciętnego, musi dopomóc mu zrewidować utarty i naiwny sposób patrzenia na wydarzenia w kraju i na świecie, kształcąc i uświadamiając politycznie. Musi dopomóc mu wyjść z marazmu duchowego i chaotycznej improwizacji w działaniu, by mógł zużyć cały swój zapał i energię na rozwój kultury i gospodarki narodowej. Celem partii narodowej powinno być jednoczenie Polaków celowo skłócanych ze sobą. Powinna odbudowywać nadwerężoną solidarność narodową. Powinna ukierunkowywać ich życiowo w oparciu o trwałe ideały narodowe, które powinny być na nowo przemyślane, dopasowane i uaktualnione. Warto zastanowić się do czego zmierzamy i w jaki sposób. To dopomoże nam trzymać się wytyczonego kursu. Skoro okoliczności się zmieniają, musimy ciągle korygować naszą strategię postępowania, dostosowując ją do nowych warunków. Łatwo jest bowiem popaść w rutynę, która staje się sztuką dla sztuki. Czas już najwyższy, aby przestać oglądać się na tych narodowców, którzy ściskali dłoń Romanowi Dmowskiemu, a teraz są zapatrzeni z cielęcym zachwytem we własną jałowość polityczną. Pozostawmy samym sobie opiekunów świętego płomienia z Alma Terrace w Londynie. Ich hipochondria polityczna jest nieuleczalna. Nie usiłujmy budować “Wielkiej Polski” zapatrzeni w dezerterów. Nie bujajmy w obłokach, panowie.
Partia narodowa powinna stworzyć silną opozycję dla wszelkich szantaży wewnętrznych i zewnętrznych, Wielokulturowość i odruchy separatystyczne piątych kolumn etnicznych powinny być poskramiane w sposób zdecydowany i konsekwentny. W tym celu, należy przywrócić respekt dla samodyscypliny, tężyzny duchowej i fizycznej oraz wyrobić pełne poczucie odpowiedzialności za czyny własne. To członkowie partii narodowej powinni być zachętą dla innych, wzorem męstwa i zdyscyplinowania. Powinni uczyć innych jak należy stawiać opór degeneracji narodowej, hipokryzji i modnemu dzisiaj obłędowi wielokulturowości.
Nie należy łudzić się, że pod rządami socjaldemokratów procesy sądowe nas ominą. Jednak, każdy proces sądowy, wytoczony przeciwko nam przez pasożyta narodowego, musi być wykorzystany do politycznego uświadamiania narodu oraz do zwiększenia naszej popularności. Szczególnie żydzi lubują się w procesowaniu. Należy zmusić ich, aby atakując nas opłacali koszty naszej reklamy. Po to są nam potrzebni wysoko wykwalifikowani prawnicy, naukowcy i dziennikarze.
W stadium obecnym, partia narodowa powinna skoncentrować się na dwóch kierunkach działania: powszechnej edukacji narodowej oraz na budowaniu kadr i przywództwa naturalnego. Partia narodowa musi wyczulić wrażliwość Polaków na ważne zagadnienia dotyczące zdrowia moralnego oraz gospodarności i zamożności. Musi zachęcać do politykowania aktywnego. Grupie politycznej, zdolnej do myślenia samodzielnego oraz krytycznego, potrzebny jest zdrowy klimat duchowy i dostęp do prawdy historycznej, która jest zebranym doświadczeniem przeszłych pokoleń. Dzięki temu, każde pokolenie następne nie musi odkrywać koła na nowo. Może je najwyżej ulepszyć. Dzięki znajomości prawdy historycznej, nasze plany na przyszłość będą wyrazistsze i realniejsze. W tym celu, jest konieczny własny kolportaż filmów, książek, broszur, gazet, ulotek, plakatów itp. Są konieczne pogadanki szkoleniowe, wykłady i dyskusje. Dobrym terenem do działania są tutaj wyższe uczelnie i szkoły średnie. W przyszłości, powinniśmy mieć własną stację radiową i stały dostęp do telewizji. Nie wolno nam pozostawić bez opieki ani jednego powiatu na terenie całego kraju. Ludzie dobrej woli są wszędzie. Nie wolno pozostawić ich na pastwę losu. Bowiem, każde zaniedbanie obraca się przeciwko gospodarzowi. Przecież, chcemy być gospodarzami we własnym kraju. Nieprawdaż? Rząd polski powinien czuć, że musi rozliczyć się przed narodem z każdej swojej decyzji i z każdego popełnionego błędu.
Celem naszego działania jest zapewnić bezpieczeństwo i dobrobyt dla narodu polskiego, jest zachować jego kulturę i tożsamość biologiczną, gdyż te rzeczy łączą nas w jedną całość. Kiedy naród traci znaczenie polityczne, traci również znaczenie kulturalne. Staje się “wspólnotą” gotową, aby ktoś po nią sięgnął i zaprowadził Kulturkampf. Utrata moralności nieuniknienie prowadzi do utraty odwagi, do utraty ducha walki i poczucia własnego honoru, i co najważniejsze, prowadzi do utraty poczucia przynależności. Poczucie tożsamości narodowej jest konieczne, gdyż z niej rodzi się poczucie odpowiedzialności.
Naród, który pragnie być silny, zawsze będzie czuł się bezpiecznie. Wszelkie szukanie bezpieczeństwa bez własnej siły jest dziecinadą. Prawdziwa przyjaźń z sąsiadami opiera się wyłącznie na respekcie obopólnym. Powiedzmy, Niemiec, szydzący z nas i gardzący nami, nie zapewni nam bezpieczeństwa; nawet, gdyby tego pragnął. Brak równowagi ciśnienia w powietrzu zawsze powoduje przeciągi. Dzięki przeciągom, od czasów Reformacji chodzimy zasmarkani. Nawet wówczas, kiedy usiłowaliśmy zadzierać nos do góry. Naród silny nie musi dopraszać się o poważanie. To przychodzi samo.
Należy powiedzieć otwarcie, że naród ze zniekształconą historią, jak rozbiory i niewola, jest narodem z chorą pamięcią narodową. Jego położenie jest bardzo ciężko zmienić, gdyż marzenia mas zawsze są zachowawcze. Grzesznikowi jest bardzo trudno zawrócić ze złej drogi i przerwać złą passę. Tym bardziej, iż katolicki naród polski, jako naturalny wróg kalwinizmu i kabalistów, otrzymał wiadomość, że nie będzie Wielkiej Polski. Na nieszczęście, Polacy poczęli ignorować istnienie tego faktu. Zabrakło zrozumienia, że bałagan w kraju, zdrada i krwawe jatki są inspirowane z zewnątrz. To dziwne, że od czasów Reformacji katolicyzm idzie w parze z nieudolnością polityczną. Sądzę, że gubi nas miłość do tasiemca z pejsami, powiązana z obsesją przebaczania. Niestety, postępowanie błędne, z powodu ignorancji, może być usprawiedliwione tylko wówczas, kiedy ignorancja jest wymuszona, a nie przyjęta dobrowolnie.
Pragnę tutaj przypomnieć, że akt miłosierdzia jest wyrażany przez przebaczenie, które nie jest wyrazem uczucia, lecz darem. Jest rezygnacją z roszczenia pretensji. Z tego też względu, żyd talmudyczny nie może przebaczyć goj im, gdyż zabrania mu to jego religia. Spodziewać się przebaczenia od żyda jest wielką naiwnością i niebezpieczną ignorancją. Jest rozbudowywaniem utopii. Niebezpieczeństwo zawiera się w tym, że miłosierdzie nie posiada granic i błędnie użyte może doprowadzić do samozagłady narodowej. Jedynie sprawiedliwość jest skończona i proporcjonalna do uczynków. Zatem, w stosunku do żyda powinniśmy kierować się sprawiedliwością, a nie miłosierdziem. Karanie nikczemności i złych uczynków nie jest złe, gdyż ból spowodowany karą jest mniejszym złem w oczach Pana Boga aniżeli grzech. To świat hedonistyczny uznał, że ból jest większym złem od grzechu i nieustannie powtarza refren piosenki “We don’t want another hero…”(Nie chcemy kolejnego bohatera). Nie dziwię się w ogóle, iż motłoch go nuci; ale to, że wtóruje mu Episkopat Polski, dziwi mnie bardzo i napawa niepokojem.
Wprawdzie, w obecnej sytuacji politycznej, nie jesteśmy w stanie usunąć naturalnych konsekwencji błędów politycznych popełnionych przez naszych przodków, jednak możemy i jest w naszym obowiązku nieustannie nanosić poprawki, w granicach naszych możliwości. Do pewnego stopnia, możemy rozkazywać nawet fatalizmowi narodowemu. Od nas tylko zależy, jak wielkie będziemy ponosić szkody w wyniku przebiegłych intryg naszych wrogów odwiecznych. Jedno jest pewne, iż marsz po sinusoidzie, od depresji ogólnonarodowej do narowistego powstania zbrojnego, pogarsza naszą sytuację.
Historia nam to dowiodła. Musimy nauczyć się wychodzić z sytuacji przegranej bardziej mocni na duchu, aniżeli nasi pogromcy. Warto tutaj pamiętać o Hiszpanii, która po siedmiu wiekach niewoli dojrzała do złotej ery królewskiej. Jednak, pierwej musiała rozprawić się zdecydowanie ze zdrajcami rodzimymi. Naród, który był potężny i upadł, nigdy nie urośnie w potęgę na starych zasadach. 0 ile uda mu się stanąć mocno na nogach, to tylko dlatego, że zmienił swoje wnętrze. W tym celu, już dzisiaj musimy wychowywać pokolenie Polaków na jutro. Nasz program działania musi być programem długofalowym. Zatem, może zakończyć się powodzeniem tylko wówczas, gdy stworzymy organizację samowystarczalną w sensie ekonomicznym, fizycznym i moralnym. Do tego celu musimy zwerbować ludzi wyjątkowych, ludzi gotowych do poświęceń i zobowiązań długoterminowych.
Należy zbudować taką strukturę organizacyjną, która w każdej chwili będzie w stanie przejąć ster państwa we własne ręce. Tak, to jest nasz cel podstawowy. Musimy więc przygotować się do samoobrony tak prawnej, jak i fizycznej.
Budowanie kadr musi opierać się na przemyślanej i ostrożnej selekcji, na rozmowie w cztery oczy i podpisaniu opracowanego przez nas zobowiązania, którego złamanie może pociągnąć za sobą konsekwencje natury prawnej oraz fizycznej. Musi obowiązywać żelazna zasada, iż to my decydujemy o przyjęciu, a nie zgłaszający się do nas kandydat. Student powinien werbować sprawdzonego studenta; inżynier, inżyniera; lekarz, lekarza; pedagog, pedagoga; rzemieślnik, rzemieślnika; żołnierz, żołnierza; rolnik, rolnika itd. , itd. Członkiem partii narodowej może być każdy, kto posiada narodowość polską i ukończył osiemnasty rok życia. Kryterium dla stanowisk kierowniczych i przywódczych powinien być wiek trzydziestu lat i pięcioletnie członkostwo w partii narodowej. Pod żadnym względem nie mogą być przyjmowani na członków partii narodowej masoni, pederaści, lesbijki, pijacy nałogowi i narkomani, kryminaliści – jak gwałciciele, złodzieje i mordercy – oraz ożenieni z kobietami narodowości obcej. W przeszłości, najwięcej szkód narodowi polskiemu wyrządzili Polacy ożenieni z żydówkami. Skoro naszym celem jest być wzorem i siłą przewodnią dla własnego narodu, więc musimy unikać obecności w naszych szeregach wszelkich pasożytów. Szlachectwo zobowiązuje.
Członkowie partii narodowej powinni opłacać dobrowolnie ustalone składki miesięczne i w zamian powinni regularnie otrzymywać biuletyn partyjny omawiający bieżące sprawy organizacyjne. To może zachęcić członków do działania, a zniechęcić do bezczynności i narzekania bezproduktywnego.
Wiadomo, nie obejdzie się bez konfliktów w łonie partii narodowej. Przecież, to narodowcy obecnie są znani w kraju i na świecie z pyskówek i waśni wzajemnych. Każdy przywódca ugrupowania narodowego w kraju wydaje się myśleć, że jest największą żabą w swoim bajorku i unika skoku do bajora sąsiada, aby tam przypadkiem nie spotkać żaby większej. Pragnie wierzyć, że jest superżabą. Na tę głupotę nie ma lekarstwa. Ogólnie rzecz biorąc, konflikty są nie do uniknięcia.
Rodzaj ludzki zawsze zmagał się z konfliktami. Najlepszym tego dowodem są niekończące się procesy sądowe i wojny. Chociaż, istnienie konfliktów nie zawsze musi zwiastować klęskę. Nie oznacza też utraty kontroli nad sytuacją. Zawsze jesteśmy oceniani nie tyle na podstawie zaistniałych konfliktów, ile w oparciu o to, co z tymi konfliktami uczyniliśmy. Konflikt zawsze odsłania emocje ludzkie i pozwala poznać hierarchię wartości toczących spór. Czasami, konflikty są prowokowane celowo, aby móc poznać wnętrze ludzi. Utarte mniemanie, iż pozostawienie konfliktu samemu sobie rozwiąże problem zaistniały, jest mitem, Problem, pozostawiony bez kontroli, może przybrać na intensywności. Czasami wygasa samoczynnie. W każdej z tych sytuacji, nadal pozostaniemy ignorantami co do powodów sporu. Mitem jest również mniemanie, że każdy konflikt musi być rozwiązany natychmiast. Często, szukanie rozwiązania na siłę paraliżuje wszelką inną działalność organizacyjną, szczególnie twórczą i rozwojową. Wówczas, przestajemy być zdolni patrzeć na życie perspektywicznie. Każdy konflikt jest źródłem szans życiowych. Ludzie przedsiębiorczy widzą w problemach szansę dla siebie. Z kolei, niedołęgi widzą w szansy dla siebie same problemy.
Słabe przywództwo jest zazwyczaj bierne. Tam, nie może być poważania; a więc, nie może być autorytetu. Przywódca-niedołęga na wieść o konflikcie zazwyczaj reaguje następująco:
– Chciałbym, lecz…
– Bardzo mi przykro, ale…
– Pod warunkiem, że…
– Oni chyba nie mają racji… itd.
To prawda, że tytuł naukowy, czy pozycja w partii narodowej, może ułatwić władanie innymi. Jednak, autorytet wymaga poszanowania, na które trzeba zapracować.
Robienie uników, przyjmowanie strategii “żyj i pozwól żyć innym”, może być dobre wyłącznie w przypadku sporadycznych konfliktów z ludźmi nas irytującymi. Jednak, w przypadku konfliktów na tle rywalizacji, problem musi być rozwiązany. Jesteśmy bowiem bliżej wojny domowej. Tutaj, ma miejsce szczegółowe rejestrowanie błędów i przewinień, dochodzi do pyskówek krasomówczych, a świadkowie dzielą się na obozy i w zacietrzewieniu dyskutują nad problemami wyfantazjowanymi, posługując się przy tym frazesami. Słowa przesady, jak “nigdy” oraz “zawsze”, padają coraz częściej. Tak, to członkowie kulejącej organizacji stanowią problem rzeczywisty. Doszło bowiem do podziału na “my” i “oni”. Doszło do braku zaufania wzajemnego. Sarkazm i cyniczne próby wykorzystywania wszelkich dostępnych informacji przeciwko “im” pogarszają sytuację. Tutaj, rozjemca” powinien starać się wyjaśnić wszelkie uogólnienia; np. “Kto to są oni?”. Należy wytykać wszelkie pominięcia celowe oraz wyolbrzymianie faktów. Odpowiedzialnością za spór należy obciążyć wszystkie strony. Nie należy zmuszać do kompromisu, gdyż kompromis jest na ogół odbierany jako poddanie się. Raczej, należy zachęcać do zgody. Dobra strategia jest sadzanie walczących kogutów obok siebie. Nigdy nie sadzajmy ich po przeciwnej stronie stołu. To może zaostrzyć sytuację.
Pozostawienie rywalizacji samej sobie wypacza sposób myślenia członków organizacji i wyolbrzymia problemy. Wówczas, widzimy rywala bardziej wrogim, aniżeli jest nim naprawdę. Myślenie w stylu: “my” albo “oni”, “czerwoni” albo “bezbarwni”, “czyści” albo “brudni” itp., nieuniknienie prowadzi do wojny domowej. Wówczas, chęć do zwycięstwa przeobraża się w chęć do polowania. Tutaj, motywacja działania jest już pozbyć się strony przeciwnej. Prywata zostaje utożsamiona z “dobrem Stronnictwa”. Mnoży się ilość grupek “narodowych”; najczęściej, dwu i trzyosobowych. Dalej, zawartość grupki staje się o wiele ważniejsza, aniżeli zawartość całego Stronnictwa. Utrata myślenia perspektywicznego i rozwojowego jest tutaj wspólna dla wszystkich. – Czy nie mam racji, panowie narodowcy?
Skoro już doszło do rozbicia dzielnicowego, to jest konieczne utworzyć zespół interwencyjny, który będzie neutralny w stosunku do zwalczających się ugrupowań narodowych. Lista kandydatów na członków zespołu interwencyjnego powinna być obszerna. Każde z ugrupowań proponuje swoich kandydatów. W czasie wyboru zespołu interwencyjnego przedstawiciele każdego ugrupowania skreślają po jednym kandydacie z listy. Skreślanie trwa dopóty, dopóki na liście nie pozostanie uprzednio ustalona liczba członków.
Wybrani członkowie zespołu interwencyjnego powinni unikać roli zbawców; bowiem, to do zwaśnionych ugrupowań należy obowiązek dojścia do porozumienia. Podobnie, muszą odrzucać wszelkie formy zastraszania, szantażu i przekupstwa, np. motywując to warunkami stawianymi przez sterylnie czystych opiekunów świętego ognia z Londynu. Szantaż zawsze jest potwierdzeniem powagi sytuacji.
Zespół interwencyjny powinien rozważyć programy wszystkich ugrupowań oraz ich pretensje do innych. Powinien mieć na względzie to, że opinie raczej reprezentują “widzi mi się”, a nie rzeczywistość. Poszukując faktów, doprowadza do negocjacji pojednawczych. O ile to nie skutkuje, należy przystąpić do arbitrażu. Wówczas, ugrupowania MUSZĄ przyjąć opracowane postanowienia zespołu interwencyjnego, albo opuszczają Stronnictwo Narodowe (partię narodową). Bez użycia siły tutaj się nie obejdzie. Ci, co odejdą, nadal mogą usiłować wypełniać swoją “misję świętą”, ale odcięci od narodowców z czasem rozpłyną się w nicość.
Nie łudźmy się, na tym etapie zacietrzewienia arbitraż jest konieczny. Tutaj, żadne głosowanie i apelacje listowne do sumienia intrygantów nie usuną waśni wzajemnych. Głosowanie jest wymysłem demokracji i spełnia rolę placebo. Może decydować o wyborze opinii, ale nie jest w stanie zapanować nad pragnieniami poszczególnych osób. Przeciwnie, głosowanie może zaognić spór, gdyż tworzy policzalne zbiory zwycięzców i pokonanych. Przecież, nie bez powodów skłócająca naród polski żydodemokracja tak kurczowo trzyma się głosowania, które organizuje i “liczy głosy”.
Ci narodowcy, którzy naprawdę pragną zjednoczyć się, powinni wymienić pomiędzy sobą informacje, studiować różnice i podobieństwo, co umożliwi obrać stanowisko możliwe do przyjęcia przez innych. Dalej, jednoczące podejście do zagadnienia likwidacji ugrupowań i do utworzenia partii narodowej zachęci uczestników do myślenia twórczego. Podstawową zasadą każdego działania sprawnego jest wiedzieć dokąd się zmierza i czego się pragnie. To dodaje nam zdecydowania i ułatwia podejmowanie decyzji trafnych. Musimy ustalić normy postępowania przejrzyste i określone jednoznacznie. Każde jednoczenie i godzenie wymaga cierpliwości, a więc wymaga czasu oraz dobrej woli wszystkich uczestników. Dobrą jego strona jest to, że przy okazji ułatwi ujawnić wilki w owczej skórze, które istnieją i są gorzką rzeczywistością. Bez tego, nie byłoby problemu rozbicia i skłócenia. Bez przesiewu organizacyjnego nie może być rozwoju. Wręcz przeciwnie, zagrozi nam działalność samoniszcząca.
Może jeszcze jedna uwaga odnośnie jednoczenia ruchu narodowego. Pójście na kompromis jest dobre tylko wówczas, gdy strony skłócone mają rację. W sytuacji, gdy choć jeden z uczestników sporu jest w błędzie, kompromis prowadzi do błędu i jest stratą czasu. Dalej, jednoczenie mija się z celem, kiedy ugrupowania narodowe są nastawione na walkę. W takiej sytuacji, dyktatura jest koniecznością. Przywódcy ruchu narodowego nie mogą dopuścić, aby ich partia stała się ekumeniczną Świątynią Zrozumienia. Bowiem, więź ludzi w organizacji charytatywnej jest bardzo wątła. Indyferenci zawsze garną się tam, gdzie spodziewają się większych korzyści dla siebie. W przypadku partii przewodzącej własnym narodem, na dobre i na złe, to nie może mieć miejsca. Szczególnie dzisiaj, kiedy “nowy porządek w świecie” stuka do drzwi.
Na zakończenie pragnę dodać, że obecne rozbicie ruchu narodowego nie jest jeszcze katastrofą. Połączenie miernoty nie zawsze daje siłę. Powiedzmy, pięciu zdechlaków wziętych do kupy nie utworzy giganta. Ruchowi narodowemu potrzebna jest siła, a nie łączenie słabości. Lepiej jest mieć mniej członków, lecz ze zdrowymi i rozsądnymi ideami, aniżeli tłum głupców i marzycieli. Być może, iż drogą współzawodnictwa uda się uzyskać przywódców, którzy samodzielnie poprowadzą naród. Jednak, każda selekcja naturalna wymaga czasu i cierpliwości.
Finałem życia każdego człowieka jest śmierć. Jedyne, co się liczy w życiu doczesnym, to jaki wywarliśmy wpływ na życie swojej rodziny i swojego narodu. Jakkolwiek, sukces za życia jest zwodniczy i nie należy kierować się nim podejmując decyzje ważne. Weźmy, dla przykładu, Sanhedryn żydowski i Jezusa Chrystusa. W Wielki Piątek Sanhedryn tryumfował, a Chrystus, jako człowiek, przegrał z kretesem. Pierwsi chrześcijanie również przegrywali z kretesem. Jednak, proszę sobie przypomnieć co zaczęło dziać się w pięćset lat po Wielkim Piątku. Po Kajfaszu i Judaszu nie pozostało nawet zepsute powietrze. Zatem, nie narzekajmy i nie zazdrośćmy, że Michnikowi wiedzie się lepiej. To jest złudzenie i Kahał dobrze o tym wie.
Parcie ze strony zachodzących wydarzeń w świecie może wywołać nowe wydarzenia, których nie będą w stanie zatrzymać opłacane przez żydów hordy amerykańskiej piechoty morskiej i jej lotnictwa wspartego szpiegostwem satelitarnym. Świat znowu zazna szoku, gdyż ponownie staną twarz w twarz dwie potężne siły, jak dwa tysiące lat temu. Narody udręczone od dawna oczekują na pojawienie się Tytusa, który je poprowadzi. Nie sądzę, aby kalwinizm judaistyczny był w stanie nadal tryumfować. Kto sztyletem i trucizną wojuje…
Zagladam tu i ówdzie. Czesciej oczywiscie ówdzie. Czasem cos dostane, ciekawsze rzeczy tu dam. ''Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart'' Na zdjeciu jest Janek, z którym 15 sierpnia bylismy pod Krzyzem.