Genialne zamieszanie – lemingi zajęte, a rządowi w to graj.
03/01/2012
461 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Ciekaw jestem kiedy wreszcie osoby żyjące w tym pięknym kraju przestaną zwracać uwagę na to co się dzieje w TV tylko zaczną zwracać uwagę na to co się dzieje naprawdę.
Dzieje się dokładnie tak jak w opowieści Richarda Bachmana (pseudonim Stephena Kinga w literaturze Sc-fi) „Running Man” czyli popularny z ekranizacji tej opowieści „Uciekinier” w którym w głównej roli znalazł się wrobiony w masakrę w „Bakersfield” Arnie Schwarzenegger jako Ben Richards oraz szef TV i jak się okazuje w filmie (tak jak i książce) szara eminencja całkowitej władzy w kraju Richard Dawson grający Dan-a Killiana. Akcja ma miejsce w 2019 roku i pytanie pozostaje jedno – ludzie już wierzą, że ten konflikt lekarzy z rządzącymi dzieje się naprawdę i nie widzą prawdziwych intencji zarówno lekarzy jak i rządzących… dokładnie jak w opowieści Kinga. Ludzie ślepo wierzą, że program który prowadzi Killian jest całkowicie prawdziwy, a zarazem dobry, ponieważ giną tam najwięksi zwyrodnialcy i co najciekawsze – jeżeli uda im się przetrwać czeka ich wygrzewanie się w słońcu hawajskich plaż. Jak się okazało nie koniecznie i w sumie w żadnej z tych kwestii nic się nie zgadza… ale media podają to z czym im jest po drodze i potrafią zrobić z prawdziwego żołnierza zwyrodnialca.
Ogromna większość widzów i czytelników mass-mediów z powodzeniem to "łyknęła" i ewidentny temat zastępczy jaki jest aktualnie w mediach pozostaje numerem jeden. Od kilku lat co roku to samo i dalej ludzie się na to łapią.
Jak wiadomo jest ogromny szum w mediach o to kto ma rację i kto powinien „wziąć za łeb” kwestię listy leków refundowanych. Mianowicie zastanawia mnie jedna ważna kwestia. Skąd po tylu latach, gdzie przedmiotem dyskusji był główne sam przedmiot zmian teraz nagle otworzyły się nowe drzwi do dyskusji na szerszy temat, a mianowicie dyskusji o odpowiedzialności lekarzy bądź aptekarzy ws. źle przyznanej ulgi lub kompletnie nie uwzględnienia tejże. Wiele osób z Nowego Ekranu tak jak Pani Anna bardzo ładnie zostały złapane na haczyk i popłynęły z prądem.
„Polska jest jedynym krajem w naszej części Europy, który nie ma Rejestru Usług Medycznych, systemu, który pozwala monitorować zasadność procedur i leków przepisywanych przez lekarzy. Wprowadzić RUM próbował 8 lat temu minister zdrowia prof. Mariusz Łapiński. Bardzo szybko w media rozpoczęły glanowanie ministra, co doprowadziło do jego dymisji. Chociaż żadna z przypisywanych mu media afer się nie potwierdziła, to cel osiągnięty: prace nad wdrożeniem RUM zahamowano. Wówczas koszt wdrożenia systemu szacowano na 500 mln zł. Zwróciłby się ten wydatek po… 3 miesiącach. Kilkanaście milionów złotych, które koncerny wydały wówczas, aby pozbyć się ministra zwróciło się z nawiązką. Co ciekawe, materiały operacyjne ABW, które dowodzą, że niektórzy z piszących o ministrze dziennikarzy mieli interes finansowy w pisaniu krytycznych tekstów, pozostały tajne. Dziennikarze to nie urzędnicy, mogą dorabiać jak chcą.”
To jest tak istotna kwestia, że chyba o ważniejszej nie można podjąć dyskusji w sprawach NFZ i Ministerstwa Zdrowia.
To chyba najważniejsza i zarazem historyczna chwila kiedy jeden minister chciał jeśli nie obalić to przynajmniej ograniczyć w znacznym stopniu wpływ lobbingu firm farmaceutycznych na polski rząd, polskich lekarzy i również przedsiębiorców prowadzących apteki, którzy również są naczyniem połączonym w tym systemie lobbingu.
Wszędzie wspominają o tym jacy to lekarze są biedni i poszkodowani oraz jak „wielka” odpowiedzialność spoczywa na ich barkach aby wypisać świstek papieru na tyle czytelnie aby ktoś jeszcze (z reguły jest to pani w aptece oraz pani w ZUS) mógł ją odczytać – faktycznie wielki wysiłek…
Drugim ogromnym wysiłkiem jest przyjmowanie tych narzekających pacjentów przez kilka dni w tygodniu (niestety tak to wygląda; i tak lekarz, który ma „kontrakt” z firmą farmaceutyczną i tak przepisze farmaceutom jeden ten sam lek – zachowując prowizoryczne kontrolne badanie – w przypadku innych oznak przepisze inny lek ale tej samej „zakontraktowanej” firmy).
Oczywiście to jest ogromna mniejszość – a jakże – tych lekarzy nie ma w ogóle…
Tak jak nie ma lobbystów w polityce, a tym samym w polskim rządzie….
Przypomnę tylko dwa przypadki akcji fałszerzy recept ponieważ bardzo wiele tych przypadków można znaleźć w internecie:
2011 – marzec – skazano jednego lekarza w Nowym Sączu, który wypisał 1361 fałszywych recept
2008 – luty – skazano dwóch lekarzy w gminie Starachowice – (o tym było bardzo głośno)
Czy przy pomocy ogłupiających opiniotwórczych gazet oraz w efekcie mediów i osób tymi mediami zmanipulowanych nadal każdy z nich uwierzy, że lekarzom chodzi w pierwszej kolejności o dobro pacjentów? Wielokrotnie wypisują zwolnienia bez podstaw (a nawet wizyty). Nie pozostawajmy obojętni wobec praktyk naszego kochanego rządu ale również nie powinniśmy zapominać, że ogromna ilość lekarzy to:
– łgarze i konfidenci za czasów PRL,
– oszuści i krętacze j.w,
– zdobyli wykształcenie nie zawsze poprzez swoją wiedzę i powołanie,
– wielokrotnie podatni na wpływ lobbingu firm farmaceutycznych.
Ci co nie parają się takimi praktykami to właśnie ta część prawdziwych i honorowych Polaków, która zawsze dostaje najmniej albo w ogóle nie ma co liczyć na jakiekolwiek wsparcie ponieważ im jest "wsio ryba" czy będą odpowiedzialni bardziej lub mniej. Swoją pracę wykonują sumiennie i nie wpędzają się w układy i oszukańcze zagrywki. Dodam tylko, że z reguły ci lekarze właśnie mają największą wiedzę z zakresu chorób i ich leczenia (pewnie dlatego, że nie prześliznęli się przez studia na samych ściągach i pozostała ogromna część w głowie, a nie w książce).
Ciekaw jestem co nas czeka skoro Stephen King w roku 82 widział totalną klęskę ludzkiego gatunku i zniewolenie umysłowe ludzi przypadające na rok 2019, a Orwell przewidział nas „buntujących się tylko od pasa w dół” w 1949…
Orzech