Generał Maczek – Generał Niezłomny
04/02/2012
1352 Wyświetlenia
0 Komentarze
31 minut czytania
Senatorowie chcą uczcić gen. Maczka w 120. rocznicę jego urodzin!
W nadchodzącym roku będziemy obchodzili 120. rocznicę urodzin dowódcy 1 Polskiej Dywizji Pancernej, gen. Stanisława Maczka. Z okazji tej rocznicy prezentujemy wspomnienie o generale, napisane przez jego podkomendnego, oficera 10 Pułku Strzelców Konnych, prof. dr. hab. Edwarda Rożka.
Prof. dr hab. Edward Rożek
Generał niezłomny
11 grudnia minęła kolejna rocznica śmierci Stanisława Maczka, wybitnego polskiego generała i wielkiego patrioty, który traktował hitlerowców i komunistów jako śmiertelnych wrogów wolnej Polski. Gen. Maczek, dowódca słynnej 1 Dywizji Pancernej, później Korpusu i ostatecznie wszystkich Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii, był ostatnim wielkim wodzem wojsk pancernych z czasów II wojny światowej.
Syn znanego adwokata – sędziego studiował filozofię i filologię na Uniwersytecie Lwowskim. Po czterech latach studiów miał zamiar wybrać karierę akademicką. Jego poczucie obowiązku obywatelskiego spowodowało, że wstąpił do wojska w czasie I wojny światowej. Brał udział w walkach we Włoszech i w południowej Polsce.
W 1920 r. walczył przeciw Armii Czerwonej. Skończył wojnę w randze kapitana. Przeżycia wojenne zaważyły na tym, że zdecydował się poświęcić karierze wojskowej. Studia w Wyższej Szkole Wojskowej skończył z wyróżnieniem. Jego analizy doktryn Clausewitza i chińskiego stratega Xunzy zwróciły uwagę nie tylko jego bezpośrednich przełożonych, ale również marszałka Józefa Piłsudskiego.
Z ziemi polskiej do Anglii
Kariera przyszłego generała rozwijała się szybko i doprowadziła go do stanowiska dowódcy pierwszej w Polsce całkowicie zmotoryzowanej brygady.
Po zaatakowaniu Polski przez hitlerowskie Niemcy 10 Brygada Maczka, nazywana przez Niemców „Czarną Brygadą”, walczyła bohatersko między Krakowem i Lwowem. Kiedy Armia Czerwona uderzyła na Polskę ze wschodu, Maczek i jego żołnierze, na rozkaz Naczelnego Dowództwa, przedostali się na Węgry. Kilka tygodni później Maczek dotarł do Francji, gdzie został mianowany dowódcą Coetquidan – nowego ośrodka Polskich Sił Zbrojnych. Generał Władysław Sikorski mianował go generałem.
W krótkim czasie zorganizował on swoją brygadę z żołnierzy, którzy przedarli się z Polski, oraz synów polskich emigrantów z Francji i Stanów Zjednoczonych. Wyposażona we francuskie czołgi brygada brała udział w obronie Francji w 1940 r. Kiedy Francuzi nie zdołali dostarczyć paliwa, Maczek wydał rozkaz spalenia czołgów.
Generał i jego 1700 oficerów oraz żołnierzy musiało na własną rękę dostać się do Anglii. Maczek wraz ze swym kierowcą i trzema innymi ludźmi przedarł się z Francji do Maroka. Stamtąd dostał się do Anglii, gdzie otrzymał zadanie utworzenia dywizji pancernej. Brytyjskie Ministerstwo Wojny zorganizowało dla polskich oficerów specjalne kursy w najstarszej na świecie szkole pancernej. Maczek szybko opanował informacje o czołgach i doświadczeniach bojowych z Afryki, gdzie brytyjskie czołgi walczyły przeciw armii Rommla. W Szkocji studiował także prace słynnego gen. Martela. W swojej książce „Od podwody do czołga” napisał: „Najwięcej nadziei wiązaliśmy z gen. Martelem, naczelnym teoretykiem i praktykiem pancernej broni brytyjskiej”. We Francji studiował strategiczne teorie de Gaulle’a.
Maczek miał dar podbijania ludzkich serc. Był tak samo uprzejmy zarówno w stosunku do żołnierzy, jak i oficerów. Znał się na charakterach ludzkich, co umożliwiło mu utworzenie wspaniałego sztabu. Jego korpus oficerski składał się z wyjątkowo zdolnych i doskonale wyćwiczonych oficerów, całkowicie mu oddanych i gotowych prowadzić swoich żołnierzy do walki z pełną wiarą w zwycięstwo.
Wszyscy podwładni wiedzieli, że był całkowicie oddany Polsce. Jego pasją życia była wolna, demokratyczna Ojczyzna. Ta pasja udzieliła się innym – przenikała serca i umysły jego oficerów i żołnierzy. Dywizja byłą doskonale wyćwiczoną jednostką bojową, niecierpliwie czekającą na inwazję na Europę i powrót do wolnej Polski.
10 Brygada była zaopatrzona w najnowocześniejszy sprzęt wojenny. Po wyczerpujących ćwiczeniach i manewrach w Szkocji i Anglii dywizja stała się częścią armii kanadyjskiej, dowodzonej przez marszałka polnego Bernarda Montgomery’ego. Po ciężkich bojach Brytyjczyków i Kanadyjczyków pod Caen w Normandii Maczek otrzymał rozkaz torowania drogi do Falaise 21 grupie armii Montgomery’ego. Polska dywizja odegrała rozstrzygającą rolę w tej największej bitwie pancernej we Francji, odcinając po krwawych walkach drogę ucieczki 7 Armii Pancernej Hitlera.
Przez kilka dni dwa korpusy pancerne Hitlera nieustannie atakowały dywizję Maczka, kiedy była ona odcięta od armii Montgomery’ego i od Amerykanów, nacierających na Niemców od południa. Dywizja Maczka odparła skutecznie wszystkie ataki hitlerowców, ponosząc duże starty.
Niemcy stracili ponad 10 tys. żołnierzy. 50 tys. zostało wziętych do niewoli, w tym kilkuset oficerów, a wśród nich gen. Otto Elfeldt – dowódca 84 Korpusu Pancernego. Gen. Eisenhower wizytując pole bitwy, wyraził wielkie uznanie dla polskiej dywizji i stwierdził, że nigdy nie widział tak przerażającej rzezi wojennej. Cały obszar walk był pokryty trupami i zniszczonym sprzętem niemieckim.
Bitwa pod Falaise miała to samo znacznie strategiczne na zachodnim froncie, co bitwa pod Stalingradem na fronciewschodnim. Była ona punktem zwrotnym w działaniach wojennych połączonych armii Eisenhowera.
Z Falaise dywizja ruszyła na północny wschód, atakując Niemców pod Abbeville, Ypres, Roulers i Gandawą. Najważniejszą była bitwa o Bredę w Holandii. Dywizja Maczka wyzwoliła to miasto mimo przeważających sił niemieckich.
Żarty Montgomery’ego
Tam właśnie generał Maczek i jego żołnierze dowiedzieli się, że Roosevelt i Churchill zdradzili Polskę, sprzedając ją w Jałcie Stalinowi. Prezydent Ameryki i premier Wielkiej Brytanii wyrazili zgodę na oddanie Stalinowi ponad 40% terytorium Polski. Gen. Maczek nie mógł zrozumieć, jak Roosevelt, który w 1939 r. określił Polskę jako natchnienie świata, pod koniec wojny mógł ją oddać Stalinowi. W słynnym przemówieniu do Kongresu, znanym jako „Cztery Wolności”, Roosevelt zapewniał świat, że Ameryka nigdy nie sprzeda aliantów, aby kupić wolność sobie. W Karcie Atlantyckiej Roosevelt i Churchill zapewniali, że każdy naród będzie mógł w sposób nieskrępowany decydować o charakterze rządów w swoim kraju. Obaj obiecali, że nigdy nie zaakceptują zmian granic wymuszonych przez siły wojskowe po 1 września 1939 r. Maczek nie spodziewał się więc, że Roosevelt i Churchill będą tak obłudni i cyniczni. Wiarołomstwo mocarstw zachodnich było tak wstrząsające, że brytyjskie naczelne dowództwo nie było pewne, czy po otrzymaniu tej informacji dywizja polska będzie chciała nadal walczyć przeciwko Niemcom.
Marszałek Montgomery zaprosił wtedy gen. Maczka na rozmowę. Był ciekaw jego opinii o umowie jałtańskiej. Gen. Maczek powiedział mu wówczas, że zarówno on, jak i większość jego żołnierzy pochodzą z okolic Lwowa, który od stuleci był częścią Polski. W przekonaniu Polaków układ jałtański był nowym rozbiorem Polski, jeszcze jednym gwałtem dokonanym na Polsce.
Montgomery, śmiejąc się głośno, przerwał mu i stwierdził: „Ale co tam? Wszystko będzie w porządku. Po prostu będzie pan teraz rosyjskim generałem”. Nie tracąc zimnej krwi, Stanisław Maczek z godnością i pogardą zapytał Montgomery’ego – który z wielką niechęcią odnosił się do Amerykanów: „A czy pan chciałby zostać amerykańskim generałem?”. Montgomery poczerwieniał na twarzy i po chwili odparł: „To był tylko żart”.
Maczek zapewnił jednak Mongotmery’ego, że dywizja będzie nadal walczyć przeciw Niemcom.
Dla Maczka nie był to pierwszy kontakt z naiwnością polityczną Montgomery’ego. Kilka miesięcy wcześniej, kiedy marszałek po inwazji w Normandii odwiedził polską dywizję, zapytał Maczka: „Jakim językiem mówią Polacy – po niemiecku czy po rosyjsku?”. W 1959 r., w przeddzień swojej oficjalnej wizyty w Rosji, Montgomery wystąpił w brytyjskiej telewizji i oświadczył, że w jego opinii Armia Czerwona powinna na stałe stacjonować w Polsce! Gen. Maczek był wstrząśnięty brutalnością Montgomery’ego. Stosunek Churchilla do Polaków był też cyniczny. Mimo tego, większość Anglików i Szkotów odnosiła się z wielkim uznaniem i wdzięcznością do narodu polskiego i czuła się zawstydzona decyzjami ich rządu w Jałcie i Poczdamie. Polakom, którzy po wojnie zdecydowali się pozostać w Anglii i Szkocji, okazali przyjaźń i wielką gościnność.
Jakim kontrastem było zachowanie generała de Gaulle’a wobec Maczka. De Gaulle zaprosił Maczka do Paryża, gdzie Szef Sztabu Głównego – gen. Juin udekorował go Legią Honorową pod Łukiem Triumfalnym.
W swojej książce Maczek tak to opisuje: „Po dekoracji byłem przyjęty przez gen. de Gaulle’a. W zwięzłych słowach dziękował generał polskiej dywizji za wszystko, co dokonała na ziemi francuskiej, za jej rozstrzygającą rolę w bitwie pod Falaise, za Abbeville i St. Omer i wiele innych miejscowości francuskich. A potem przeszedł na temat ogólny naszego położenia geopolitycznego, naszej ciężkiej sytuacji po Jałcie. Wrócił niedawno z Moskwy. Był wybitnie zatroskany i to, co mówił, było nacechowane niezwykłą sympatią do Polski, a serdecznością do nas i jej żołnierzy. Widoczne było, że wie więcej niż może powiedzieć. Na koniec zaznaczył dobitnie, że jeśli kiedykolwiek znajdę się w ciężkim położeniu – ja albo moi żołnierze- niech nie zapomnę zwrócić się do niego i, jeśli będzie mógł, na pewno pomoże. Czyżby już wtedy de Gaulle wiedział, że nie powrócimy do Polski, w każdym razie nie wszyscy?”.
Po Bredzie dywizja oswobodziła Moerdijk i ostatecznie zajęła Wilhemshaven. Generał Maczek z generałami alianckimi brał udział w przyjmowaniu kapitulacji armii niemieckiej.
Bohater może odejść
Głównymi zaletami generała Maczka były: silny charakter, umiejętność podejmowania błyskawicznych decyzji na polu walki i niezłomna wola zwycięstwa, połączona ze zdolnością użycia całej potęgi dywizji w strategicznym momencie, co zapewniało zwycięstwo nad wrogiem. W najbardziej niebezpiecznych momentach pojawiał się w swoim czołgu na polu walki, żeby osobiście kierować jej przebiegiem. Za bojowe wyczyny otrzymał najwyższe ordery i krzyże wojenne polskie, angielskie, amerykańskie, kanadyjskie, francuskie, holenderskie i belgijskie. W panteonie wielkich wodzów wojsk pancernych z II wojny światowej Maczek zajmuje honorowe miejsce obok Pattona, Rommla i Guderiana.
Natychmiast po zakończeniu wojny gen. Władysław Anders jako wódz naczelny przeniósł gen. Maczka do Szkocji, mianując go dowódcą korpusu, który istniał tylko na papierze, jednocześnie przekazując oddanemu sobie płk. Rudnickiemu, uczestnikowi kampanii włoskiej, dywizję stworzoną przez Maczka. Mianując go na miejsce gen. Maczka, Anders pominął i zignorował gen. bryg. Kazimierza Glabisza, zastępcę Maczka, i trzech wybitnych pułkowników: Tadeusz Majewskiego, dowódcę 10 Brygady Pancernej, Franciszka Skibińskiego, dowódcę 3 Brygady Piechoty i Bronisława A. Noela, dowódcę Brygady Artylerii. Anders obsadził swoimi oficerami wszystkie dywizje i brygady Wojska Polskiego w Anglii i Szkocji. Ten czyn Andersa praktycznie skończył karierę legendarnego gen. Maczka. Jego losem zainteresował się minister spraw wojskowych w rządzie Sikorskiego i Mikołajczyka – gen. Marian Kukiel, były profesor historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W artykule o Sikorskim i Andersie w „Dzienniku Polskim” z 10 lipca 1971 r. Kukiel z przykrością stwierdził, że ”Nigdy też po latach, gdy składało się hołd bohaterskiej przeszłości naszych Sił Zbrojnych (Anders – przyp. autora) nie znajdował w sercu i w mowie miejsca dla 1 Pancernej i jej heroicznej epopei – od Falaise do Wilhelmshaven – wszystkie triumfy miało symbolizować Monte Cassino. I lotnictwo, i marynarka były tym objęte. Gen. Maczek, noszony na rękach przez Francuzów, Belgów, Holendrów, przestał bywać w Londynie. Zgodził się, że go tam nie ma”.
Anders osiągnął to, czego nie zdołali Niemcy. Po konferencji w Poczdamie w 1945 r. zarówno rząd brytyjski, jak i amerykański odmówiły dalszego uznawania rządu w Londynie i nawiązały dyplomatyczne stosunki ze stworzonym przez Stalina marionetkowym rządem w Warszawie.
Rząd brytyjski zaczął wywierać naciski na polskich żołnierzy i oficerów, przynaglając ich do powrotu do Polski. Oficjalne deklaracje rządowe przedstawiały Polakom obraz życzliwych komunistów, którzy oczekiwali ich w Polsce i zapewniali, że nikt nie będzie prześladowany.
Niewielu zdecydowało się na powrót. Mimo że gen. Maczek nie ufał obietnicom komunistów, nie wtrącał się w decyzje tych, którzy postanowili wrócić do Polski. Z jednym wyjątkiem. Płk Franciszek Skibiński, dowódca brygady, świetny kawalerzysta, doskonały oficer zaufał obietnicy komunistów awansu na generała i wykładowcy w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie. Przed powrotem do Polski przyszedłpożegnać się z Maczkiem. Uzasadniając swoją decyzję, stwierdził, że świat się zmienia, sytuacja w Polsce też się zmienia i że ludzie, którzy nie chcą zostać na marginesie życia, muszą też zmieniać swoje decyzje. Zakończył wypowiedź, mówiąc: „tylko krowa nigdy nie zmienia swoich poglądów”. Na to generał, patrząc Skibińskiemu w oczy, odparł: „A świnia zawsze”. Skibiński wrócił do Polski, otrzymał awans na generała, rok później był aresztowany, torturowany, wybito mu wszystkie zęby. Złamany stał się cieniem człowieka. Wielu innych, którzy wrócili do Polski, spotkał podobny los.
Maczek osiedlił się w Edynburgu, gdzie wraz z żoną, dwiema córkami i synem zamieszkał w bardzo skromnym domu w robotniczej dzielnicy. Jego ogromne osiągnięcia na polu walki poszły w niepamięć. O jakimś, choćby minimalnym wynagrodzeniu od aliantów nie było mowy.
Aby utrzymać swą rodzinę, pracował jako zwykły robotnik. Wszyscy znający go Polacy i Szkoci podziwiali tego bohatera wojennego, który zaakceptował los z odwagą i hartem ducha. Oprócz pracy zarobkowej zajmował się młodszą córką, która od urodzenia wymagała ciągłej opieki. Jego żona Zofia, wspaniała i dzielna Polka, znosiła wojenne trudy i cierpienia męża z niespotykaną cierpliwością i spokojem. Po wojnie, bez zastrzeżeń, poparła decyzję męża o pozostaniu w Szkocji, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że nie otrzyma on żadnej pensji. We wrześniu 1945 r. stalinowski rząd w Warszawie uznał gen. Maczka za zdrajcę i pozbawił go polskiego obywatelstwa. Kiedy więc otrzymał zaproszenie do Belgii w 1954 r. na uroczystości związane z 10. rocznicą wyzwolenia, musiał otrzymać specjalny dokument podróży, ponieważ nie miał polskiego paszportu. Rząd brytyjski wydał mu dokument przysługujący osobom bez przynależności państwowej. W dokumencie tym był odpowiedni stempel, który stwierdzał, że generał może podróżować do wszystkich krajów – z wyjątkiem Polski. Co za ironia losu! Mimo że walczył o niepodległość Polski w obu wojnach światowych, nie pozwolono mu odwiedzić Ojczyzny. Do końca życia nie było mu to dane.
Niech napiszą podanie
W 1981 r., kiedy komuniści wprowadzili stan wojenny w Polsce i rozpoczęli aresztowania działaczy „Solidarności”, generał przerwał swoje milczenie i zaapelował do polskiej armii, aby nie strzelała do robotników. Jego apel był rozpowszechniony w całej Polsce. Maczek miał najwyższe uznanie dla bohaterskich patriotów „Solidarności”.
Nawet w 1989 r., kiedy w Warszawie został utworzony rząd koalicyjny, generał Maczek i jego żona zdecydowali się pozostać w Szkocji. W pełni zdawali sobie sprawę, że komunistyczna nomenklatura nie straciła swoich wpływów, szczególnie w ministerstwach spraw wewnętrznych, obrony i spraw zagranicznych. Oboje dobrze rozumieli, że upłynie dużo czasu, zanim prawdziwa demokracja zwycięży w Polsce, a komuniści zostaną odsunięci od władzy.
W marcu 1992 r. byłem w Edynburgu na uroczystości setnych urodzin Maczka. Nigdy nie zapomnę widoku generała stojącego przed drzwiami domu między żoną i synem, podczas gdy jedenaście pułkowych i dywizyjnych sztandarów oddawało mu hołd. Generał wyraził wdzięczność za pamięć i życzenia oraz dumę ze swoich żołnierzy.
W 1992 r. towarzyszyłem prezydentowi Bushowi w przywiezieniu zwłok Ignacego Paderewskiego do Polski. W rezydencji ambasadora amerykańskiego zwróciłem się do ówczesnego ministra obrony Janusza Onyszkiewicza z prośbą, aby przyznano gen. Maczkowi pensję, ponieważ ten wspaniały bohater żył w prawdziwej biedzie.
Onyszkiewicz nonszalancko odpowiedział, że jeśli jakieś organizacje kombatanckie zwrócą się do niego w tej sprawie, to być może taki wniosek rozpatrzy. Poprosiłem prezesa Stowarzyszenia Weteranów 1 Dywizji Pancernej w Ameryce Antoniego Maziarskiego i Antoniego Rogozińskiego, naczelnego redaktora kroniki dywizyjnej „Pancerniaka”, żeby wysłali takie podanie do Onyszkiewicza. Obaj to zrobili. Niestety, nie otrzymali odpowiedzi.
Następnego dnia, na spotkaniu z posłami i senatorami w parlamencie, wystąpiłem z podobnym wnioskiem, apelując do zebranych, aby rząd przyznał generałowi odpowiednią pensję. Jedyną osobą, która zainteresowała się losem Maczka, był poseł Longin Pastusiak z SLD. Powiedział mi, że nie zdawał sobie sprawy, że gen. Maczek żyje w tak trudnych warunkach, i przyrzekł zbadać, co można dla niego zrobić. Wkrótce potem urzędnik z polskiego konsulatu przyjechał do domu generała z czekiem na 1500 angielskich funtów. Pani Maczek odmówiła przyjęcia pieniędzy. Po śmierci Augusta Zalewskiego, prezydenta Polski na wygnaniu, zaofiarowano tę godność Maczkowi. Generał podziękował za zaszczyt, ale propozycji nie przyjął.
Wałęsy nie było
Kiedy Maczek umarł w 1994 r., arcybiskup Edynburga odprawił mszę w katedrze. Wkrótce potem holenderski samolot wojskowy przewiózł zwłoki generała do Bredy, bo Maczek życzył sobie być pochowanym wśród swoich żołnierzy. Trumnę wystawiono na katafalku w ratuszu w asyście warty honorowej złożonej z weteranów 1 Dywizji i holenderskich podchorążych. Następnego dnia zwłoki zostały przewiezione do katedry, gdzie polski biskup polowy Sławoj Leszek Głódź w towarzystwie dwóch biskupów holenderskich celebrował mszę, w której uczestniczył ostatni prezydent polski na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i przedstawiciele wszystkich krajów wyzwolonych przez Maczka. Obecna była delegacja z Warszawy. Lech Wałęsa ograniczył się do wysłania telegramu, choć powinien być obecny, aby w imieniu narodu oddać hołd ostatniemu prawdziwemu polskiemu bohaterowi. Generała pożegnał jego syn Andrzej, angielski profesor chemii. Telegramy od prezydenta Busha, królowej Anglii, królowej Holandii, króla Belgii, prezydenta Francji wyraziły wdzięczność za czyny generała na polach walk. Trumna była pokryta wieńcami od kombatantów, mieszkańców Bredy, przedstawicieli krajów oswobodzonych przez dywizję. Liczne odznaczenia generała – polskie, holenderskie, brytyjskie, francuskie, belgijskie, kanadyjskie i amerykańskie zostały wystawione przed grobem.
Po spuszczeniu trumny do grobu wrzuciłem grudki polskiej ziemi ze Szczerca, miejscowości, gdzie generał się urodził – aby Polska zawsze mu się śniła. Tak, jak sobie życzył, został pochowany w środku cmentarza, otoczony grobami swoich żołnierzy. Ojciec Święty Jan Paweł II, który zawsze mówił o generale „nasz drogi generał Maczek”, przesłał telegram do wdowy, w którym napisał: „Odszedł po nagrodę do Pana człowiek niezwykły, który pozostanie zawsze w naszych sercach i w naszej narodowej pamięci. Oddany świętej sprawie Ojczyzny, którą kochał ponad wszystko, służąc jej przez swoje długie życie. Gdy znalazła się w śmiertelnym zagrożeniu, pośpieszył ją bronić, walcząc do końca o wolność „naszą i waszą”. Wraz ze swoją 1 Dywizją Pancerną, której był dowódcą, przeszedł zwycięski szlak bojowy od Normandii po Niemcy, zyskując uznanie i wdzięczność tych wszystkich, którym wolność z takim trudem wywalczył. Odznaczał się autentyczną dobrocią, uczciwością i prawością charakteru. Dla swych żołnierzy był nie tylko zwycięskim dowódcą, ale i dobrym ojcem, doradcą oraz powiernikiem ich ludzkich spraw”.
***
Dwudziesty wiek był tragicznym okresem polskiej historii. Miliony Polaków zginęły na polach walk, w radzieckich łagrach, niemieckich obozach koncentracyjnych. Mimo to Polska dała światu wspaniałych ludzi, którzy służyli sprawie pokoju i sprawiedliwości z niezwykłą odwagą i poświęceniem. Kiedy przyszli historycy będą analizować ten okres, na pewno dojdą do wniosku, że w drugiej połowie XX wieku najwybitniejszymi synami Narodu Polskiego byli papież Jan Paweł II i generał broni Stanisław Maczek. Jak Pułaski, Kościuszko, Dąbrowski i Piłsudski, Maczek rozsławił imię Polski. Tak długo, jak Polska będzie istniała, Maczek będzie wzorem dla nowych pokoleń. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości wdzięczny Naród przeniesie prochy gen. Maczka z Holandii na Wawel, do narodowego panteonu bohaterów, poetów i wielkich wodzów Polski.
Edward Rożek (1920-2009) był dowódcą plutonu cromwelli w10 Pułku Strzelców Konnych, pułku rozpoznawczym Dywizji Maczka; czterokrotnie ranny, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Karierę wojskową skończył w randze majora. Po wojnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych, ukończył studia i zrobił doktorat na Harvardzie, został profesorem na Uniwersytecie Kolorado. Był doradcą amerykańskich prezydentów, Ronalda Reagana i George’a Busha. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.