Generał Denikin sam sobie był winien!
11/12/2011
620 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
Generale Denikin jest Pan winien nie tylko własnej klęski, ale i tragedii wielu milionów ludzi nie tylko w swojej ojczyźnie, ofiar komunizmu, którego Pan nie powstrzymał bo zniszczyła Pana własna pycha i głupota.
Ostatnio ukazała się powieść (jak to sam autor był łaskaw zaznaczyć) pana Jana Engelgarda „Klątwa generała Denikina” jak sam autor określa jest to odpowiedź na film J. Hofmana „Bitwa Warszawska 1920” adresowana do tych co czują niesmak po obejrzeniu tego filmie. Akurat w filmie Hofmana ukazany został heroizm i poświęcenie naszych przodków w obliczu zagrożenia niepodległości Państwa Polskiego ze strony naszego wschodniego sąsiada. Wtedy w 1920 roku nacierających na Polskę i zachód Europy bolszewików bardziej uważano za zagrożenie dla bytu państwowego niż zagrożenie ideologiczne i cywilizacyjne. Rok wcześniej takim zagrożeniem dla bytu Państwowego Polski ze strony Rosji był generał Antoni Denikin. A dlaczego akurat Ochotnicza Armia białego generała, a nie Armia Czerwona? Pan Engelgard pisząc dlaczego napisał „Klątwę… ” stwierdza że Piłsudski powinien Denikina uważać za swego sprzymierzeńca i mu udzielić pomocy… Ale pozostaje zasadnicze pytanie co w takim układzie ugrałbym Piłsudski dla niepodległości Polski? Tu może przybliżmy sylwetkę „białego generała” aby lepiej zrozumieć odpowiedź.
Antoni Denikin był synem chłopa pańszczyźnianego, który w armii rosyjskiej dosłużył się stopnia majora. Wówczas miał łatwe ukierunkowanie na drogę kariery wojskowej. Matką Denikina była Elżbieta Wrzesińska, polska szwaczka z Włocławka. Kiedyś spotkałem się z opinią, że Denikin jako półkrwi Polak myślał też o niepodległości Polsce, ale nie chciał tego na głos mówić w obliczu wojny domowej żeby nie tworzyć dodatkowych frakcji w swym obozie. Nic bardziej mylnego i bzdurnego. Antoni Denikin był uformowany przez armię, i w domu, i w czasie własnej służby, a tam dominowała myśl wszechruska i coś co nazwalibyśmy nacjonalizmem rosyjskim. Pochodzenie narodowe matki nie miało żadnego znaczenia wszak urodziła się i żyła na terenie ówczesnego Imperium Rosyjskiego. Kiedy Denikinowi udało się skonsolidować Armię Ochotniczą, osiągnąć jej liczebność na poziomie 50 tys. żołnierzy, zdobyć Ukrainę i Kaukaz, zaczął on liczyć realnie na pomoc państw Ententy w walce z bolszewikami o ład i władzę w Rosji. Tę pomoc otrzymał. Na Zachodzie uważano bowiem że nowo powstałe państwa jak Ukraina, Polska czy kraje bałtyckie, które wyłoniły się z chaosu rewolucyjnego w Rosji i powstały na myśli Lenina o samostanowieniu narodów prędzej czy później będą musiały „podziękować” swemu czerwonemu wybawcy. W takim układzie w obawie przed rozwojem bolszewickiej zarazy można je było wtedy w kręgach politycznych ówczesnej Europy uważać za państwa sezonowe, tym bardziej że wrzenie rewolucyjne w 1919 r. ogarniało Niemcy i Węgry. Generał Denikin uważał że należy odbudować „jedną niepodzielną Rosję (…) od Kalisza do Władywostoku”. Tak więc nie było w jego myśli miejsca dla niepodległej Polski. Poza tym w układzie bolszewicy, biali Rosjanie i świeżo niepodległa Polska Ententa udzieli zawsze pomocy białym przeciw bolszewikom, a Polsce jako mniejszej każe się poddać Rosji, a jak nie to Polskę zmusi do tego, tym bardziej że w chwili ofensywy Denikina we wrześniu 1919 r. Polska miała już spore terytoria i linię frontu na wschodzie daleko na Białorusi i Ukrainie. A na domiar złego Ententa przyjmując że w Rosji bolszewicy przegrają wyszła naprzeciw białemu generałowi proponując granicę Polski na linii Curzona bez Wilna i Lwowa. W przypadku zwycięstwa Denikina Zachód mimo Traktatu Wersalskiego ustąpiłby Denikinowi w obawie przed dalszym rozwojem bolszewizmu, a stolica Polski byłaby (tak jak w myśli Denikina) prowincjonalnym miastem zachodniej Rosji. Zresztą jak późniejsza historia pokazała Traktat Wersalski był łamany przez tych, którzy go ustalali. Tak więc generał Denikin nie liczył się ze wzrostem znaczenia Polski zarówno w dyplomacji na konferencji w Wersalu, jak i również w sferze militarnej, gdy z miesiąca na miesiąc Wojsko Polskie było coraz lepiej uzbrojone dowodzone i zorganizowane. Więc dziwacznym było oczekiwanie pomocy militarnej przeciw bolszewikom, a potem cofnięcie się armii polskich za linię Curzona, a potem może i za Wartę. Denikin też pchał w objęcia Piłsudskiego Ukraińców, którzy kilka miesięcy wcześniej walczyli przeciw Polakom o Lwów, a teraz zawierali z nimi sojusz rezygnując z tego miasta w obawie że po zwycięstwie Denikina Polska i Ukraina znajdą się pod wszechwładzą „jednej niepodzielnej Rosji od Kalisza do Władywostoku”.
Generał Antoni Denikin nie zdawał sobie sprawy ze swego trudnego położenia, nie miał wyczucia realizmu politycznego, tym samym był dyletantem i miernotą polityczną. Chciał wielki kęs połknąć od razu i tym samym się udławił i skonał w konwulsjach własnej tępoty umysłowej. Nie można go też uważać za talent wojskowy. Talent wojskowy nie przegrałby wojny jesienią 1919 r. Sam był pochodzenia plebejskiego i nie potrafił zmobilizować chłopów do walki z bolszewikami, którzy poparli właśnie bolszewików, wręcz przeciwnie, zraził ich przymusowym i brutalnym poborem do swej armii. W swoich wspomnieniach napisanych na emigracji napisał, że głównego winowajcę tego że bolszewicy utrzymali władzę w Rosji był Piłsudski, który latem 1919 r. odmówił mu pomocy. Niestety, ale głównym i jedynym winowajcą tego że bolszewicy utrzymali władzę w Rosji był generał Antoni Denikin, który mimo iż miał ku temu możliwości przegrał bo nie potrafił dogadać się nie tylko z Piłsudskim, ale i ówczesną dyplomacją Państwa Polskiego. A Piłsudski był w 1919 r. Naczelnikiem Państwa Polskiego, którego zadaniem było strzeżenie niepodległości tego Państwa i dobra jego obywateli, a nie to kto władzę w Rosji władzę sprawuje lub o nią walczy. Tak więc generale Denikin gdziekolwiek Pan teraz jest świat „dziękuje” Ci za zbrodnie komunistyczne, które dokonali spadkobiercy tych, których Pan nie potrafił odsunąć od władzy jesienią 1919 r. Generale Denikin jest Pan winien nie tylko własnej klęski, ale i tragedii wielu milionów ludzi nie tylko w swojej ojczyźnie, ofiar komunizmu, którego Pan nie powstrzymał bo zniszczyła Pana własna pycha i głupota.
Ale Denikin i Piłsudski żyli dawno i już nie żyją. My mamy perspektywę prawie stu lat od tamtych wydarzeń. ?I dziwi mnie że ludzie mogą wypisywać takie naiwności i niedorzeczności w stylu „Klątwy generała Denikina” Rozumiem że mogą mieć sentyment do klimatu carskiej Rosji, której już niema i nie będzie. Ale w polityce trzeba myśleć racjonalnie chłodno. Czyżby takich ludzi radowała ich głupota, pycha i skrajne dyletanctwo Denikina? A gdzie ci ludzie widzą niepodległy i silny byt własnego państwa? Czyżby wiązali oni polityczny byt Polski z poddaństwem wobec Rosji tak jak tego chciał Denikin? To chyba jest zdrada! A za zdradę może być tylko jeden wyrok… ten najwyższy…