Gdzie jest polska chadecja?
06/03/2011
570 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Oto Polska jest krajem bez chadecji. Rozmaici chadecy kręcą się w naszych środowiskach, publikują swoje teksty w których największy związek wyznaniowy Rzeczpospolitej Polskiej po „gazetowyborczemu” nazywają „Kościołem” (jakby był tylko ten jeden).
Chadecy- ma się wrażenie, że ci ludzie się zagubili między ideologiami politycznymi. Są chrześcijańskimi demokratami, a jednocześnie mierzą ich nienajbardziej demokratyczne struktury ruchów konserwatywnych w rodzaju PiS-u czy Platformy Obywatelskiej.
Polską politykę zreformowałby demokratyczny ruch centrowo-konserwatywny. Przypuszczalnie już do reszty pogrążyłby zjedzoną układami i układzikami lewicę oraz stałby się poważną alternatywą dla PO i PiS. Z tym że wewnątrzpartyjna demokracja kosztuje, i nie sprawdza się jeśli jest jej tylko trochę, od czasu do czasu. Jeśli już, to demokracja w szerokim zakresie całego aparatu partyjnego.
Czytając codzienną prasę wschodnioniemiecką znajduję informacje o postępach demokratyzacji tamtejszych chadeków. Już nawet mianowanie kandydatów do wyborów nie jest domeną aparatu partyjnego- w wielu kołach i regionach o nominacjach i układzie list decyduje cały aktyw danej partii. Ogranicza się rolę wewnątrzpartyjnej biurokracji i partyjnych hierarchii na rzecz masowego zaangażowania członków.
Polskie partie zwykle nawet nie są zbudowane jak partie zachodnioeuropejskie. Nie ma w nich nawet grup roboczych, trudno więc mówić o rzeczywistej pracy. W RFN typowe duże koło czy region ma oddzielne grupy robocze na każdy z tematów w rodzaju infrastruktury, edukacji, gospodarki, ochrony zdrowia, środowiska etc. W Polsce tego typu działania niektóre znane mi partie zarzuciły, jeśli wcześniej je podejmowały.
Ekonomiści odnotowują specyfikę zoligarchizowanej polskiej polityki. Zauważają że prowadząc argumentację za konkretnym rozwiązaniem w Europie Zachodniej zwykle musieliby przekonywać do swoich argumentów najpierw np. radę jakiegoś koła partyjnego, później np. rady regionów i radę krajową. W Polsce zaś owe struktury często są dekoracjami, decyzje podejmuje ktoś inny. Polska polityka to w dużej mierze starcie oligarchów.
Jednakże to w procedurach demokratycznych drzemie energia zbiorowego działania, to tutaj mają szanse powstać najlepsze propozycje polityczne. Metodą na przełamanie impasu w polskiej polityce jest w mojej ocenie stworzenie masowego ruchu o oddolnie demokratycznych podstawach.
Polska ma bogate, już minione tradycje ruchów chadeckich, chrześcijańsko- demokratycznych: na przykład na bazie ROAD oraz Forum Prawicy Demokratycznej powstała Unia Demokratyczna kierowana przez Tadeusza Mazowieckiego, chyba najznamienitszego polskiego polityka chadeckiego. Ruch ten po zjednoczeniu z Kongresem Liberalno-Demokratycznym nosił nazwę Unii Wolności. Formacja ta była ruchem w znacznej części chadeckim, choć niektórzy komentatorzy lokują ją także jako ruch proto-liberalny. Innym politykiem chadeckim był Zbigniew Religa, notabene ateista.
Polska dziś nie ma swojej partii chadeckiej. Częściowo jako chadecję postrzega siebie PSL, chadecją chciało być PJN, ale brak mi danych na temat demokratyzacji struktur wewnętrznych tego ruchu. Partie chadeckie są umiarkowanie konserwatywne, na wzór dawnej Unii Wolności czy części ruchu demokraci.pl. Jest to także ideologia która przyznaje ogromną wagę idei praw obywatelskich i inicjatywie jednostek. Partia taka, jeśliby powstała, miałaby szansę wypozycjonowania się pomiędzy PO a politycznym centrum.
Przygarnięcie na agendę takiego ruchu programu reform gospodarczych, porzuconych przez PO, przyciągnęłoby głosy elektoratu osób lepiej wykształconych. Mimo że w Europie Zachodniej okres rozkwitu tych ruchów przeminął, w Polsce prawdziwie demokratyczna partia chadecka byłaby wielką szansą na demokratyzację polskiej polityki. W Polsce z jej zoligarchizowanymi 4 wielkimi partiami brakuje bowiem struktur demokratycznych w stylu zachodnioeuropejskim.
Adam Fularz