Bez kategorii
Like

Gdzie jest miejsce „Solidarności”?

18/09/2012
500 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Nie można pozwolić, aby NSZZ „Solidarność” kierowana przez skrajnego socjalistę Piotra Dudę, miała jakikolwiek wpływ na gospodarkę. „Solidarność” zrobiła to, co miała zrobić i powinna przejść do historii.

0


Im dłużej słucham publicznych wystąpień Piotra Dudy – szefa "Solidarności", tym bardziej przekonuję się, że miejsce jego ugrupowania jest w podręcznikach historii. NSZZ "Solidarność" to piękna karta w polskiej historii. Piękna niezależnie od tego jak bardzo była spenetrowana przez komunistyczną bezpiekę i ilu jej ludzi skalało się współpracą z SB. "Solidarność" powstała jako wyraz sprzeciwu przeciwko "robotniczej" władzy tyranizującej klasę robotniczą. Z czasem objęła 10 milionów członków i miała swój udział w obaleniu komunizmu. I to jest największa zasługa organizacji skupiającej robotników. To, że dziś możemy żyć w Polsce, gdzie nie ma wielogodzinnych kolejek, gdzie sklepy są pełne, gdzie można wyjeżdżać za granicę i kupić mieszkanie, to jest w dużej mierze zasługa "Solidarności" i milionów robotników, których połączyło niezadowolenie z rzeczywistości PRL lat 70. i 80. "Solidarność" spełniła swoje marzenie i "obaliła komunę". I na tym jej rola powinna się zakończyć.

W nowej rzeczywistości, rola "Solidarności" musi ograniczać się jedynie do upamiętniania wydarzeń sprzed 2 i 3 dekad, do udziału w uroczystościach, do odsłaniania pomników, do współpracy z IPN-em w dziedzinie polityki historycznej, do prelekcji, książek, pamiętników. W dzisiejszej rzeczywistości hasła głoszone przez "Solidarność" są szkodliwe – zwłaszcza w kwestiach gospodarczych – a jej działalność budzi więcej niechęci społecznej niż pożytku. Dlaczego? Dlatego, że ona chce wdrożyć w życie hasła, które miały sens w latach 80, ale nie mają sensu dzisiaj. Obrona robotników przed reżimem komunistycznym była ideą słuszną, ale gdy reżim komunistyczny zniknął, ta idea nie musi być realizowana. Podwyżki, prawo do strajków, prawo do kapelanów określonych grup zawodowych również w latach 80. miały sens, jednak dziś, gdy gospodarka jest teoretycznie wolnorynkowa, sprawy te nie są regulowane przez państwo. I bardzo dobrze. Zakaz eksportu – jeden z głównych postulatów "Solidarności" – miał może sens w latach 80 (uzasadniony tym, że większość towarów produkowanych w Polsce, zamiast do ZSRR, powinno trafiać do Polaków), ale dziś byłby kuriozalny. Czasy się zmieniły, ustroje się zmieniły, rzeczywistość się zmieniła, natomiast "Solidarność" się nie zmieniła.

Szef "Solidarności" Piotr Duda to człowiek niewątpliwie wielkiego patriotyzmu i pełen dobrych chęci. Gdy jednak Piotr Duda występuje publicznie to należy trzymać kciuki, aby hasła, które głosi nigdy nie zostay zrealizowane, a idee, o które walczy, nigdy nie zostały wprowadzone w życie. Pan Duda – czerpiący z dziedzictwa "Solidarności" – to wbrew temu, co sam mówi, skrajny socjalista, a jego pomysły – o ile zostaną wprowadzone w życie – mogą doprowadzić gospodarkę (a więc cały kraj) do rychłego bankructwa. Weźmy dwa główne postulaty: zakazanie "umów śmieciowych" i płaca minimalna. Każdy, kto ma choć cień pojęcia o gospodarce, zdaje sobie sprawę, że "umowa śmieciowa" zastępuje umowę o pracę, bo pozwala ominąć potworny ciężar fiskalny na pracy. I jest często jedynym sposobem na znalezienie zatrudnienia. Likwidacja "umów śmieciowych" nie oznacza, że wszyscy pracodawcy zatrudniający w tej formie nagle zmienią się. Oznacza to, że zwolnią pracowników zatrudnianych w ten sposób, a ci zasilą seregi bezrobotnych (ok. 2 mln osób). Podobny efekt przyniesie podwyżka płacy minimalnej. Pracodawcy zwolnią część ludzi, bo nie będą mieli pieniędzy, by płacić im więcej. Czy tego chce "Solidarność" – mieniąca się obrończynią klasy robotniczej. Albo postulat walki o likwidację ustawy podwyższającej wiek emerytalny. Postulat może i słuszny, ale pozbawiony znaczenia. ZUS nie wytrzyma dłużej niż kilkanaście miesięcy (przy większej księgowości kreatywnej Jacka Rostowskiego – 2-3 lata) i zbankrutuje, więc większość dzisiejszych 40 i 50-latków w ogóle nie dostanie emerytur. Co za różnica czy emerytur nie dostaniemy w wieku lat 67 czy nie dostaniemy jej w wieku lat 69. Żadna!

"Solidarność" może i dobrze diagnozuje problemy społeczne (bieda, bezrobocie, wysokie ceny), ale rozwiązania które proponuje, mogą sytuację jedynie pogorszyć. "Solidarność" chce dojść do władzy i rządzić "w opozycji" do obecnego obozu rządzącego. Tyle tylko, że "Solidarność" nic nie zmieni, a jeśli zmieni to na gorsze. "Solidarność" to pobożni socjaliści. Będą rządzić źle, ale wcześniej się pomodlą, przeżegnają, odwołają się do dziedzictwa księdza Popiełuszki, Anny Walentynowicz. Tymczasem mnie jest wszystko jedno czy okrada mnie socjalista pobożny czy ateistyczny, czy tłamsząc wolność gospodarczą wcześniej się żegna czy nie. Różnica polega na tym, że ktoś przestaje mnie okradać, przestaje utrudniać mi życie. Dzisiejsza Polska, jeśli chce pokonać kryzys, musi zerwać z socjalizmem także z socjalizmem "solidarnościowym" i przejść na gospodarkę wolnorynkową. Dzisiejsza gospodarka winna rozwijać się sama, przy bardzo minimalnej ingerencji państwa – według idei Gwiazdowskiego, Sadowskiego, Rybińskiego, Jelenia i innych prawdziwie wolnorynkowych ekonomistów. A nie według Rostowskiego, Tuska, Guza czy Dudy.

"Solidarność" ma dwa wyjścia. Może zniknąć z polityki i zająć się upamiętnianiem swojego dziedzictwa – wtedy zapisze piękną kartę w historii Polski. Może też dojść do władzy i doprowadzić do gospodarczej katastrofy. Wtedy trafi na śmietnik historii – wraz z komunizmem, który ponad 20 lat temu pomagała obalić.

0

Leszek Szymowski

Niezale

132 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758