Kłopoty PO jeszcze się tak naprawdę nie zaczęły, a już partia Tuska odstaje od PiS na 7 punktów. I to od tego PiS do którego bali sie niedawno przyznawać wyborcy w sondażach i zakładach pracy, od tego PiS, które dysponuje w zasadzie stałym, żelaznym elektoratem, czarnym PR-em budowanym przez media 8 lat i międzygalaktycznym elektoratem negatywnym. Jeszcze niedawno Neron Tusk układał kupleciki i bonmociki w stylu „nawet nie mamy z kim przegrać”. Już macie Donaldziku, a gdy dalej będzies kierował tą partią to przegracie ze wszystkimi.
Wbrew niepotrzebnym obawom Jarosława Kaczyńskiego i jego otoczenia rosnące jak grzyby po deszczu inicjatywy polityczne w centrum i na prawo nie stanowią zagrożenia dla Prawa i Sprawiedliwości. Rzecz jasna, jeśli PiS zaprestanie rótkowzrocznie, zachłystywać się swoją przewagą i popełniać poważne błędy wizerunkowe. Działania Zmielonych/Oburzonych, Narodowców, Przemysława Wiplera, wolnościowców spod szyldu JKM, UPR, KoLibra czy WiO Tomasza Dworzyńskiego i Olafa Wojaka tak naprawdę są przede wszystkim śmiertelnym zagrożeniem dla Platformy Obywatelskiej.
Póki bowiem poparcie dla PO można było tylko zamienić na SLD, Palikota czy PiS partia ta mogła czuć się bezpiecznie. Dziś jednak bez wstydu można odejść i poprzeć nowe, prężnie rozwijajace się ruchy oddolne. Dla każdego coś miłego. Nawet dla zawołanych demokratów pojawiły się takie inicjatywy jak Demokracja Bezpośrednia czy Obywatele Decydują, które robią to co kiedyś Platforma miała na sztandarach: przywracają suwerena w Narodzie.
Nawet upadek strefy Euro, który na dobrą sprawę dopiero się zaczyna rozluźnia więzy sympatyków z platformą. Zamieszki w Grecji i skandalicznie ekspansywne zachowanie Niemiec, zapaść w Hiszpani i we Włoszech, separowanie się Wielkiej Brytanii i czerwona kartka wręczona UE przez Islandię powodują, że kwestionowanie wspólnej waluty oraz kontestowanie przynależności do Unii Europejskiej przestało być passe. To czym kiedyś Tusk z Rostowskim i Sikorskim uwodzili „postępowych” wyborców przestało działać.
Na nic się zda pompowanie Tuska przez media jeśli obywatel ma miskę w domu coraz płytszą i gołym okiem zauważa, że przymiotnik „Obywatelska” ma tyle wspólnego z dobrem obywateli co miała w MO za czasów PRL.
Każdy przejaw narastającego kryzysu to wycofywanie swojego poparcia przez tysiące Polaków. Gładka mowa Donalda przestaje być skutecznym marketingiem a zaczyna irytującą propagandą. Już coraz mniej ludzi mu wierzy i coraz mniej jego entuzjastów na przyjęciach rodzinnych, imieninkach, w biurach czy przed telewizorem. Zapewne nie tylko ja obserwuję, że zamiast wszechobecnych zdziwień w stylu: „jesteś za PiS?” pojawiają się rozterki „na kogo jeśli na PO już nie?”. Bo, że nie to wiadomo.
Przewiduję, że obecny spadek poparcia zaskutkuje brutalną i widoczną wojną buldogów pod dywanem, którzy już boją się że miejsca 6,7,8 na listach wyborczych przestaną być biorące, objawiającą sie wyciąganiem brudów i podsrywankami by wyeliminować konkurencję. Jeszcze niby wierzą, że Boski Donald zaradzi, że karta się odwróci, że to problemy przejściowe ale już posunęli ze swoich szeregów Jana Rokitę, groźnego gdyby chciał wrócić.
Prawda jest jednak taka, że pierwszy odważny secesjonista (może to być Gowin) nie tylko zabierze PO część elektoratu ale także przełamie barierę psychologiczną. Gawiedź przed telewizorami i ta w ławach poselskich, samorządowych, w finansach lub biznesie nagle ujrzy mylącego się bezradnego Tuska, o nienajmocniejszej pozycji we własnej partii, krytykowanego jak szczubak przez byłych współpracowników. I gawiedź się zastanowi czy warto stawiać na człeka wyraźnie się staczającego, czy też może lepiej zainwestować głosy w kogoś innego z pomysłami,świeżością i bez garbu nieudacznictwa.
Skuteczne odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz udowodni Polakom, że właściciele Polski nie są bezkarni i że można z nimi walczyć, co natchnie entuzjazmem wycofanych, biernych i zniecheconych i doda odwagi oraz argumentów opozycji wewnętrznej.
Pierwsi autentyczni secesjoniści i ujawniający się rywale w PO mogą wywołać falę odejść, krytyki czy walk frakcyjnych – przyspieszających upadek PO. Ostatecznie za 2 lata przed wyborami słupki poparcia dla PO nie będą już na wysokości 15%, 10% czy 7% lecz na granicy progu wyborczego. Wtedy nastanie najpierw wynik na poziomie progu wyborczego, a potem spadnie poniżej zatrzymując się na 3% i tracąc najwierniejszych z wiernych. Na tym tle przewaga PiS będzie wstrząsająca, a szanse na Parlament innych partii i ruchów politycznych bardzo realne. Powstałe luki błyskawicznie
Tusk podzieli los Giertycha, Leppera czy Kwaśniewskiego lądujących w kiszce stolscowej bieżącej polityki. Być może zostanie gdzieś Schetyna, ewakuujący się z kadłubka PO lub wykrawający własny tort. Może Gowin, może nie tylko Gowin. Ktokolwiek. Chętnych do ratowania swej skóry będzie z pewnością wielu i wszyscy oni wskoczą do pierwszej nieźle kierowanej szalupy. Niech „Kapitan, nasz Kapitan” sam sobie tonie.
Wobec powyższego PiS powinien przestać walczyć z kolegami z prawej strony, gdyż jego dawna siła była nie w braku myślącej prawostronnej konkurencji, ale w krystalizujących się możliwościach koalicyjnych do stworzenia rządu. I to bez konieczności dogadywania się z SLD kosztem sztandarowych wartości, bez których partia Kaczyńskiego byłaby tylko Socjaldemokracją Rzeczpospolitej Polskiej frakcja konserwatywna .
Ba, gdy kolejny kryzys nadejdzie, biznes się odwróci, media się odwrócą wraz z tymi najbliższymi, wpływowymi i bogatymi zawiedzionymi nie będzie w dobrym tonie głosować na aferalną, kłamliwą i sprzedajną PO.
Jest więc szansa, że PiS zdobędzie 35%, SLD 10%, Palikot mniej, PSL tyle co zawsze, a parciane PO 3,5%. Naród nasz może wyjątkowo niemrawy, ale za to cywilizowany i umiejący się uczyć na własnych błędach.
Ten wynik zaskutkuje z pewnością więzieniem dla Tuska i Arabskiego za Smoleńsk oraz wielu innych platformerskich aferzystów. Nikt bowiem w sejmie bez michnikowszczyzny się za nimi nie wstawi, Ukraina dała precedens, a wydarzenia w Czechach pokazują, że można ostro gdy trzeba.
A wszystko to pod warunkiem, że zabierzemy Rosjanom serwer wyborczy, którym wcale przecież nie muszą liczyć głosów. Wystarczy, że weń swój wynik wstukają. Jeśli tego nie zrobimy to sondaże możemy sobie włożyć tam, gdzie Tuska i Putina w dupę pocałujemy.
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl
23 komentarz