Na fałszywej nucie dysharmonii osób nie da się zagrać wspólnej pieśni. Jeden z wiodących motywów ziemskiego cierpienia miliardów istnień ma w rzeczy samej banalną przyczynę: brak wiary we wspólne dobro.
Dźwięk dźwięczy na skali światła.
Światło świeci w barwie dźwięku.
Dźwięk światła w filharmonii kosmosu wynurza się po skalach miłości z błogosławionej ciszy.
Takie widzenie rzeczy słyszy muzykę wiecznej świadomości.
Takie słyszenie strun świadomości widzi w słowie szatę łaski.
Gdyby człowiek był kompozytorem ciszy a nie ledwie grajkiem w kapeli głuchych, to by nie pociągał struny fałszywej nuty.
Gdyby człowiek był artystą duszy a nie ledwie malarzem cieni w jaskini ociemniałych, to by nie pożądał mamony bitej z omamów.
Na fałszywej nucie dysharmonii osób nie da się zagrać wspólnej pieśni. Jeden z wiodących motywów ziemskiego cierpienia miliardów istnień ma w rzeczy samej banalną przyczynę: brak wiary we wspólne dobro. Zło fałszywej nuty i potworność omamów mamony powstaje w skłonnościach serca do wygrywania fortuny losu na klawiszach fortepianu faryzeuszy.
Cywilizacja śmierci jest grana na klawiszach fortepianu faryzeuszy: lichwie i wyzysku, chciwości i iluzji, przemocy i lęku, gniewie i nienawiści, panowaniu i kłamstwie, wojnie i manipulacji, chorobie i zniszczeniu, pysze i wyuzdaniu (…). Cały ten jazgot pożądania ziemskich demonów marzących o niebie zawiera muzyczny motyw potępienia duszy i gwałtu ciała. Zaiste, biedne są te istoty, które dały się zamknąć w celach fałszywych przekonań, że nie mają łaski słyszenia i widzenia dźwięku miłości unoszącego się na falach światła. Zaprawdę, one utraciły wiarę i mądrość, są głuche na słowo.
Gdyby człowiek był kompozytorem ciszy i artystą duszy, to by nie potrącał fałszywej nuty pychy i nie bił mamony z omamów wyzysku.
Gdyby człowiek był człowiekiem, to by poszedł po rozum do głowy i z otwartym umysłem uczył się sztuki życia dla wolności i solidarności.
Sztuka życia tworzy się z czystego dźwięku i przedwiecznego światła miłości. Cokolwiek jednak człowiek nie postanowi dla dobra, musi zacząć od wykarczowania plantacji grzechów w sobie, od uwolnienia choćby najmniejszego skrawka historii od wyziewów cywilizacji śmierci. To taka pielgrzymka do wewnątrz czystego serca i wolnego umysłu, do krain, gdzie światło i dźwięk zaplatają się we współtworzeniu rzeczywistości ku harmonii i komunii osób.
Dopiero w czystym polu świadomości możliwa staje się uprawa ogrodu miłości.
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.