Gdy zabraknie drożdży w domu…
27/11/2011
571 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Na czas kryzysu poza własnym cukrem warto mieć i własne drożdże.
W każdym domu drożdże stanowią sporą rubrykę wydatków, boć bez nich chleb jest niedobry, a leguminy często zakalcowate, gdy kupujemy na prowincji drożdże stare.
Chcąc zapowiedz tym niedogodnościom usilnie zachęcam panie do robienia tych drożdży, wypróbowane są one do chleba, bułek, sucharków, ciastek i wszelkich nawet wykwintnych ciast drożdżowych; cała dobroć tych drożdży polega jedynie na wielkiej akuratności i czystości przechowania takowych.
Dwa funty kartofli obranych ugotować w sporej ilości wody, tę odcedzić do miski, kartofle dobrze łyżką rozetrzeć, zmieszać z dwoma kwaterkami wody od kartofli, dosypać dwie kwaterki mąki pszennej nienajładniejszej , wymieszać dobrze, dolać trzy łuty suchych drożdży, rozpuszczonych poprzednio w pół szklance letniej wody. Zlać to wszystko do garnka polewanego dwugarncowej wielkości, przykryć papierem i postawić latem w piwnicy – na trzeci dzień drożdże są do użycia dobre. Jeśli potrzeba mieć te drożdże bardzo prędko, to postawić je w kuchni na stole, a we 12 godzin będą gotowe.
Biorąc do ciasta, zawsze łyżką wyłączną do drożdży, zamieszać je od dna. Do garnca mąki żytniej lub pszennej, piekąc ciasto tylko na wodzie lub mleku, brać półtorej kwaterki tych drożdży; gdy są jaja, cukier, masło, brać 2 i ¼ kwaterki na garniec mąki.
Jeżeli dom składa się z 6-8 osób, to co trzy dni trzeba dorobić drożdży, biorąc połowę całej proporcyi wszystkiego, bez dodawania suchych drożdży, gdyż one się same zarabiają. Dorobiwszy takie pół porcyi, trzeba je dolać do pozostałych w garnku drożdży, dobrze łyżką zamieszać i pozostawić w spokoju.
Jeśli robimy drożdże zimą, to możemy je trzymać w pokoju mało opalanym, miarkując, by stopień chłodu był taki, jak latem jest w piwnicy (lochu). Za kaźdem braniem trzeba drożdże ogarnąć łyżką, a za każdem dorabianiem, boki garnka starannie obmyć mokrym, czystym gałgankiem.
Co miesiąc trzeba drożdże zasilić, dodając 2 łuty kupnych suchych drożdży, rozpuszczonych w kieliszku letniej wody. Garnek zawsze stać powinien czy to na stole, czy na jakiej paczce, nigdy wprost na ziemi w piwnicy (lochu). Garnek dla tego bierze się tak duży, bo drożdże, zarabiając się, wznoszą się i mogły-by zbiedz.
J. Lubicz.
Dobra Gospodynie Nr 27/1902
PS. W Wiekopolsce na drożdze mówiło się młodzie.