Ludzkość wciąż usiłuje bawić się w Boga. Mimo doświadczeń pokazujących, że taka zabawa bardzo przypomina rosyjską ruletkę – nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś sobie palnie w łeb.
Jeden – bo nie o tym ma być tekst – przykład: jak potoczyłaby się II Wojna Światowa, gdyby nie antysemityzm niemieckiej III Rzeszy? Czy żydowscy fizycy pomogliby Niemcom w konstrukcji bomby atomowej a żydowscy bankierzy – w zdobyciu środków na wojnę z sowietami? Możemy tylko spekulować, bo Hitlerowi zachciało się bawić w Boga.
W Chinach, po odejściu od polityki jednego dziecka, prawdziwy boom przeżywają kliniki in vitro. Rosnącą popularność zyskuje też (nie tylko zresztą w Chinach), wspierana przez władze, diagnostyka przedimplantacyjna, której celem jest eliminacja chorób genetycznych, takich jak np. zespół Downa.
Od idei świata „wolnego od chorób” jeden krok do „ulepszania człowieka”.
To rodzi niepokój, bowiem jakoś tak się dziwnie składa, że choć dzięki postępom medycyny coraz skuteczniej udaje się leczyć wiele chorób, niektóre nawet udało się w wielu miejscach świata wyeliminować, to zaraz pojawiają się nowe, coraz groźniejsze ich odmiany albo schorzenia zupełnie nowego rodzaju. To trochę tak jak ze szczepionkami – niby są bezpieczne, a Główny Inspektor Sanitarny tworzy założenia funduszu (finansowanie – koncerny farmaceutyczne) wypłacającego odszkodowania za NOP – niepożądane odczyny poszczepienne, czyli mówiąc po ludzku – powikłania.
Osobną kwestią jest zanieczyszczenie środowiska, mające wpływ na zdrowie człowieka. Trzeba brać pod uwagę coraz to nowe związki zanieczyszczające – wiedzieliście Państwo np., że te wszystkie „słodziki” bezcukrowe typu „zero kalorii” nie są w żaden sposób przyswajalne przez organizm i ostatecznie trafiają do środowiska? A wiecie, jak wpływają na środowisko w dłuższej perspektywie? Pożyjemy – zobaczymy.
No i żywność – tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jaki będzie wpływ na człowieka modyfikacji genetycznych warzyw, owoców oraz stosowania bardziej nowoczesnych i skutecznych środków (nie tylko leków, ale także specyfików powodujących szybszy i większy przyrost masy) w produkcji zwierzęcej. To będzie można ocenić dopiero za kilka pokoleń i to po przeprowadzeniu skomplikowanych badań.
Chciałbym się mylić, ale odrzucanie możliwości, że dzięki „ulepszeniom” świata ludzkość sama się skutecznie wykończy, jest naiwnością.