Bez kategorii
Like

Fundusz Alimentacyjny.

17/08/2012
454 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Torba z granatami.

0


 Nieco nawiązując do ostatniej notki.

 

   Na targowisku poznałem kogoś zza wschodniej granicy. Chciał mi sprzedać kilka granatów w reklamówce. Naprawdę niedrogo. Ale po co mi one? Odmówiłem.

   Teraz będzie o sprawie o której już kiedyś pisałem.

   Na drugi dzień poszedłem do likwidowanego wówczas Funduszu Alimentacyjnego. Poprosiłem o anulowanie długów. Ze względu na chorobę. Panie mnie wysłuchały i obiecały pomoc. Wstawią się za mną.

   Ponieważ miałem wobec nich podejrzenie, że nie mówią tego szczerze, po kilku dniach poprosiłem o pokazanie mi papierów.

   Długi czas mnie przekonywały, że to niepotrzebne. Ale byłem nieustępliwy. W końcu pokazały mi te papiery.

   Było jeszcze gorzej niż myślałem. Zasugerowały komisji, żeby mi nic nie anulowała. Bo jestem niereformowalnym dzieciorobem. Nie chcę płacić na żadne ze swoich dzieci.

   W tym momencie się nieco obruszyłem:

 – Jakich dzieci? Z tego co wiem państwo przydzieliło mi na razie tylko jedno. Czyżby coś się zmieniło?

  Panie okazały zdziwienie:

 – Jak to? To nie są pana dzieci?

 – A tak to. Nie, nie są moje. W rzeczywistości żadne. Ale państwo mi przydzieliło. Jedno.

   Konsternacja. Za mną głos:

  – I tak Panu nic nie darujemy.

   Odwracam się. Za mną siedziała jeszcze jedna kobieta:

  – Kim Pani jest?

   Odpowiedziała z dumą:

 – Zasiadam w tej komisji.

 – No, więc dlaczego mi tych długów mi nie anulujecie? Przecież spełniam wszystkie wymagane warunki.

   Padła odpowiedź, której najbardziej nie lubię:

 – Bo nie.

   Mówię szczerze. Krew mnie wtedy zalała. Zacząłem mówić co mi ślina na język przyniesie:

 – Tak? To w takim razie jeśli mi nie przyznacie tej ulgi, przyjdę z torbą pełną granatów. I rozp…lę wszystko z dokładnością do jednego biurka.

 – Pan mi grozi?

 – Nie. Tylko mówię co zrobię.

– No to ja dzwonię na policję!

 – A sobie dzwoń. Jak przyjadą to im powiem, że jestem po udarze. I niczego nie pamiętam.

   Pani sprawę przemyślała i nigdzie nie zadzwoniła. Na odchodnym rzuciłem:

 – Proszę sobie zapamiętać: z dokładnością do jednego biurka. Prasa na pewno napisze, że jakiś szajbus pozabijał tyle niewinnych kobiet. Co dla Pań będzie zapewne pocieszeniem.

   Anulowano mi więcej niż chciałem. Wszystko.

   A bo to wiadomo kiedy wariat mówi prawdę?

    

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758