Dopiero teraz zdecydowano się zakomunikować światu, iż katastrofa nuklearna w Fukushimie jest większa niż ta w Czarnobylu, a może się jeszcze okazać, iż Czarnobyl był przy niej małą lokalną awarią.
O kłamstwach medialnych w sprawie awarii w elektrowni atomowej Fukushima-Daichi już pisaliśmy (link). Władze japońskie kłamały i wciąż kłamią na ten temat, najprawdopodobniej po to, aby uniknąć paniki w swoim kraju. Być może obawiają się także różnego rodzaju reperkusji finansowych w świecie. Powodów może być oczywiście więcej.
ONZ i ich agentura IAEA (International Atomic Energy Agency) może kłamać z wielu powodów: na przykład aby ratować rozwijający się trend na dochodową dla wielkich koncernów energię atomową, jako alternatywę dla węgla i aby utrzymać bazę produkcyjną dla przemysłu zbrojeniowego (produkcja materiału dla bomb atomowych), co raczej nie jest chętnie podawane do publicznej wiadomości.
Nas jednak zastanawia, dlaczego polskie władze i polscy naukowcy je reprezentujący nas okłamują. Nie tylko kłamią, ale też fałszują dane o skażeniu(patrz niżej). Robią wszystko co możliwe, aby zbagatelizować temat zagrożenia skażeniem w Polsce, jak i skalę samej awarii w Fukushimie.
Jednym z powodów takiego zachowania może być fakt, iż Pan Premier Tusk jest zdecydowanydo roku 2020 uruchomić elektrownię atomową w Polsce. To jest poważny, wielomiliardowy kontrakt, mający swoje ekonomiczne i polityczne implikacje.
Czy to jest jednak jedyny powód ?
O bagatelizowaniu zdarzeń w Japonii przez polskie media już pisaliśmy. Od momentu wielkiego trzęsienia ziemi w dniu 11 marca, polskie media co kilka dni podawały informacje, że Japonię znów nawiedziło jakieś tam trzęsienie ziemi. Sprawiało to wrażenie jakoby trzęsień tych nie było zbyt wiele, a sam temat był coraz mniej godny uwagi.
Okazuje się jednak,że ziemia w Japonii, przez 2 kolejne tygodnie trzęsła się z ogromną siłą po kilkadziesiąt razy dziennie ! Tym co jeszcze nie mieli okazji zobaczyć tego przerażającego spektaklu polecamy oglądniecie specjalnej prezentacji, przygotowanej przez nowozelandzkiego inżyniera, a która w niesamowity sposób pokazuje, jak dalece mylące były doniesienia polskich mediów:http://www.japanquakemap.com/. Niech o skali problemu zaświadczy tylko fakt, iż w przeciągu 3 tygodni, w Japonii odnotowano ponad 900 trzęsień ziemi, z czego prawie polowa miała siłę pomiędzy 4,5 a 6,5 stopnia w skali Richtera.
Czemu tak wyraźnie bagatelizowano ten fakt ? W tym samym czasie, polskie media pełne były bzdurnych sensacyjek, plotek i drobnych skandali. Trudno jest uwierzyć,że taka potężna seria silnych trzęsień ziemi nie była godna ich uwagi ?
Od samego początku bagatelizowano też skalę zdarzenia w Fukshimie, nadając jej zaniżone wartości w skali INES. Doskonale zdawano sobie sprawę z faktu, iż awarii uległy 4 reaktory (w Czarnobylu jeden), z czego co najmniej 2 uległy częściowemu stopieniu a w jednym odbywa się niekontrolowana reakcja nuklearna, na co istnieją twarde dowody (link).
Wiedziano też, iż do atmosfery i oceanu były i wciąż są uwalniane potężne ilości skażenia radioaktywnego, pochodzącego nie tylko z uszkodzonych reaktorów, ale także z ogromnych, wielokrotnie większych niż w Czarnobylu, zapasów zużytego i świeżego paliwa nuklearnego (w tym bardzo niebezpiecznego paliwa MOX). Już wtedy było wiadomo, że awaria ta jest dużo groźniejsza od tej z Czarnobyla w 1986 roku, ale mimo to ukrywano ten fakt jak najdłużej było to możliwe i podtrzymywano jej znaczenie jako tylko lokalne.
Proszę zauważyć, iż to najpierw alternatywne media na świecie upubliczniały, bagatelizowane lub też nawet wyśmiewane przez "oficjalne media" materiały dotyczące rozprzestrzeniania się skażenia, istnienia super-groźnego paliwa MOX i faktów dot. powagi awarii w Fukushimie, zanim po dłuższym czasie informacje te dostawały się wreszcie do mediów korporacyjnych. One były w nich, z opóźnieniem, w ostrożny sposób publikowane, ale tylko z jednego powodu – ponieważ materiały i fakty te nie były już możliwe do ukrycia.
Politycy mają swoje służby i są na pewno całkiem dobrze, na bieżąco poinformowani. Dziennikarze także są inteligentnymi ludźmi, mają swoje kontakty i wiedzą jak zdobywać informacje. Jeżeli pewne wydarzenia są bagatelizowane, informacje opóźniane lub nawet fałszowane, to NIGDY nie dzieje się to przypadkiem !
Dopiero teraz zdecydowano się zakomunikować światu, iż katastrofa nuklearna w Fukushimie jest większa niż ta w Czarnobylu, a może się jeszczeokazać, iż Czarnobyl był przy niej małąlokalnąawarią.
Alternatywne media informowały o tym już od wielu dni, poniewaz fakt też był znany i wielu specjalistówzdążyłosięjużna ten temat w międzyczasie definitywnie wypowiedzieć.
Czemu więc zwlekano ? Niektórzy twierdzą,że zwlekano po to, aby społeczeństwa świata dowiedziały się o tym fakcie dopiero w takim momencie, kiedy będzie już za późno na jakiekolwiek przeciwdziałania… Cóż, dopóki ktoś nie zaproponuje lepszego, logicznego wyjaśnienia, tłumaczenie takie, jakkolwiek przerażające w swojej wymowie, wydaje się wielce prawdopodobne.
Portal Onet, w swojej dzisiejszej, jak zwykle lakonicznej notce informuje (link):
"TEPCO wyraziła dziś obawę, że emisja substancji radioaktywnych może przewyższyć emisję z elektrowni w Czarnobylu w 1986 r. a władze postanowiły podnieść stopień poziomu zagrożenia z powodu awarii w elektrowni atomowej Fukushima I z obecnego 5 stopnia do najwyższego stopnia 7, co stawia ją na równi z katastrofą w Czarnobylu."
Zacznijmy jednak od początku:
Zaczęło się od nieszczęsnych mapek ukazujących rozprzestrzenianie na świat się skażenia radioaktywnego. ONZ i Agencja IAEA, a za nimi także polskie media, ostrzegały iż mapki te nie są prawdziwe, wręcz wyśmiewały możliwość tak dużego rozprzestrzeniania się skażenia.
Pan dr. Latek – rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki, był całkowicie pewien, że skażenie do Polski nie dotrze i łagodnie, ale stanowczo, z miną wszystko wiedzącego uspokajał polskie społeczeństwo. Przyznał się do "błędu", ale dopiero po fakcie. Okazało się, że lekceważone wcześniej mapki były jednak prawdziwe, a skażenie już po tygodniu, dotarło także do Polski.
Wtedy rozpoczął się drugi etap medialnych kłamstw: nie można już było ukryć faktu, iż skażenie radioaktywne w Polsce ma miejsce, rozpoczęto więc kampanię bagatelizowania wpływu skażenia na ludzi i środowisko.
Najpierw twierdzono, iż dawki skażenia są minimalne i nie mają żadnego wpływu na zdrowie ludzi. Okazało się jednak, że wielkość skażenia rośnie w Polsce w zastraszająco szybkim tempie i w niektórych miejscach przekracza ono już dopuszczalne normy, czyniąc je potencjalnie niebezpiecznymi dla niektórych, w szczególności młodych Polaków (link). Wtedy znów na scenę wkroczył dr. Latek z oficjalnym komunikatem o "pięćdziesięciokrotnym wzroście promieniowania", a który okazał się wierutnym kłamstwem, poniewaz wzrosło ono o kilka tysięcy razy ! (link)
Tym razem nie było już mowy o pomyłce. To była zaplanowana akcja medialna !
Polskie stacje pomiarów skażenia radioaktywnego wciąż pokazuje utrzymywanie się pewnego poziomu skażenia w powietrzu. Za każdym razem nie jest ono na tyle duże, aby mogło od nowa budzić niepokój.
Czy dane te mogą być fałszowane ?
Myśl ta wydaje się w pierwszym momencie niedorzeczna. Od razu nasuwają się podstawowe pytania: po co ? w jakim celu ?
Po dokładnym przyjrzeniu się raportom CLOR(Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie) okazuje się, ze dane w nim zawarte, są po czasie celowo zaniżane !
Przypatrzcie się sami. poniżej prezentujemy 2 różne raporty z tego samego dnia, kiedy to skażenie w Polsce było najsilniejsze. Jeden z nich to oryginalny raport badan opublikowany tamtego dnia "na gorąco", a drugi – poprawiony – pochodzi z aktualnie dostępnego archiwum. Różnice są ogromne. Raport oryginalny zawierał wartości przekraczające normy, co bulwersowało opinie publiczna i powodowało niepokój społeczny (link). W aktualnej wersji tego samego raportu obniżono te wartości, najprawdopodobniej próbując w ten sposób zamknąć problem.
Oto raport oryginalny, opublikowany w dniu 30 marca 2011r. Zwróćcie specjalną uwagę na dane dot. miastaŁodzi:
A oto raport z tego samego dnia, aktualnie dostępny w archiwum, gdzie dane są poprawione (mocno zaniżone). Nigdzie w raporcie nie ma nawet wzmianki o dokonanych poprawkach:
Dlaczego tak postąpiono ?
Otóż nikt, ani Pan Latek, ani też inni specjaliści z PAA, nam nie objaśniają,że pomiary dokonuje się co kilka dni, a czasami codziennie – w powietrzu, które przechodzi przez odpowiednio spreparowane filtry. Jeżeli po kliku dniach wciąż odnotowywany jest podobny poziom skażenia w powietrzu, oznacza to, że napłynęła nowa fala skażenia z Japonii, poniewaz skażenie wcześniej mierzone, pochodziło z cząsteczek które w międzyczasie zdążyły opaść na ziemię, lub zostały poniesione prądami powietrza dalej !
Gdyby nowe fale skażenia nie napływały, mierzone wartości z dnia na dzień by malały, ponieważ coraz mniejsze ilości cząsteczek radioaktywnych utrzymywały by się w powietrzu. Tak się jednak nie dzieje, o czym możemy się przekonać, przeglądając raporty z CLOR (nawet jeżeli są niezbyt rzetelne).
Dlaczego się o tym wszystkim nie mówi, a wręcz bagatelizuje temat ? Jedna chmura radioaktywna z tak małą ilością cząsteczek radioaktywnych na metr sześcienny powietrza, może i nie jest tak groźna, lecz napływające jedna za drugą chmury radioaktywne, to już przecież inna sprawa.
Fakt ten oznacza, iż już od ponad trzech tygodni, skażenie radioaktywne z Japonii nieustannie do nas napływa, co jest przecież logiczne, biorąc pod uwagę fakt, iż przez cały ten czas, w Fukushimie uwalniane są potężne ilości materiału radioaktywnego do atmosfery. Nie mówi się też o tym,że może to trwać jeszcze przez wiele tygodni, a nawet lat. A cząsteczki radioaktywne będą przez cały ten czas osiadać i się kumulować, co prędzej czy później doprowadzi do silnego skażenia radioaktywnego naszego środowiska.
Napływające chmury cząstek radioaktywnych nawarstwiają się, osiadając na roślinach, przedmiotach i będąc wciąż od nowa przez nas wszystkich wdychane. Nie bez znaczenia jest świadomość,iż wartości tych najbardziej długoterminowo szkodliwych pierwiastków, jak różne odmiany radioaktywnego Cezu i Telluru, w międzyczasie silnie wzrosły. Ich okres połowicznego rozpadu to np. 30 lat !
Nie prowadzi się jednak, lub przynajmniej nie upublicznia badań skażenia radioaktywnego środowiska naturalnego. Dopiero takie – rzetelne badania, mogły by ukazać nam prawdziwą skalę problemu, z jakim mamy naprawdę do czynienia.
Czy nie jest już najwyższy czas, aby jasno i wyraźnie zaprotestować przeciwko polityce ogłupiania i oszukiwania polskiego społeczeństwa ?
źródło: http://www.globalnaswiadomosc.com/fukushimaklamstwa2.htm
Wnuk legionisty i przedwojennego przedsiebiorcy zamordowanego przez Niemców w 1941 roku, syn zolnierza AK i NSZ skazanego w 1947 roku na potrójna kare smierci. Odraza do germanców i obrzydzenie do kacapów wyssane z mlekiem matki.