Zdaniem Zygmunta Freuda Fehlleistung (przejęzyczenie) to pomyłka, będąca wynikiem mimowolnego oddziaływania treści, zepchniętych do nieświadomości.
Dlaczego pan Obama powiedział, co wiedział? Dlatego, że jego przekonania nie poddały się politycznej cenzurze. Polityk lewicy słyszał o nazistach, mordujących w Polsce. Na pewno. Kim byli ci naziści? Tego do końca nie wiadomo. Na przykład bojówka lewicy, polska i niemiecka
antifa
przyjechała właśnie do Polski, by 11.11.11. rozprawić się z nazistami w mundurach Księstwa Warszawskiego. Następuje przekłamanie pojęć wedle ustalonego przez Nowe Oświecenie wzoru. Jest ono powszechne. Z ofiar robi się sprawców. Nie wiem skąd „przedstawiciele społeczności
żydowskiej
w Polsce biorą przekonanie, że słowa „polskie obozy śmierci” odnosiły się do geograficznej lokalizacji. Panowie Piotr Kadicek i Michael Schuldrich winni wiedzieć, że w omawianym okresie Polska nie istniała. Zatem nie o to chodzi. Jakoś nikt nie mówi ani o francuskich czy holenderskich
obozach koncentracyjnych
jak Natzweiler – Struthof czy Pithiviers, Drancy czy Compiegne lub Beaune-la-Rolande (Francja); Hertogenbosch, Westerborck czy Amerrsfoort (Holandia). Nie, polskie obozy śmierci to oręż w antypolskiej wojnie propagandowej.Idzie ona tak daleko, że dość znana gazeta, jak
New York Times
bez mrugnięcia okiem zamieściła informację o „modlitwie duchownych muzułmańskich w obozie koncentracyjnym Dachau, w Polsce. Nie, nie, nie chodzi tu o geografię. Kilkanaście lat temu byłem na konferencji polsko-niemieckiej w Akademii Ewangelickiej w Mülheim an der Ruhr;
rabin
Kolonii wystąpił tam ze stwierdzeniem, że Auschwitz zbudowano w Oświęcimiu z uwagi na polskie, antysemickie otoczenie. Sprostowałem: Auschwitz zbudowano wówczas, kiedy o Holocauście Hitler nawet nie pomyślał. Dla Polaków! I to nie w Generalnym Gubernatorstwie, lecz
w Reichu
tuż za granicą! Od tej pory nikt mnie już więcej do Akademii nie zapraszał. Te same słowa o rzekomo geograficznej lokalizacji polskich obozów śmierci głosi Sławomir Sierakowski z Krytyki Politycznej, która zaprosiła niemiecką antifę do walki z nazizmem w Warszawie w dniu
11.11.11
w Dzień Niepodległości, a w każdym razie udzieliła bojówkarzom schronienia we własnym lokalu, szczodrze udostępnionym przez p. prezydent Warszawy, Gronkiewicz – Walz. W świat poszła wiadomość o tym, że młodzi Niemcy przyjechali do Polski walczyć z nazizmem.
I tak koło się zamyka.
Mam wrażenie, że gdyby zamiast p. Rotfelda wyróżnienie odbierał dyplomata , epilog byłby inny.
Post scriptum: może teraz Polacy pojmą, dlaczego brak polityki historycznej mści się. Polacy nie znają swojej historii – w większości nie mają o niej zielonego pojęcia.
Ostatnio ojkofob Lis rozpowiadał na lewo (mniej na prawo) o tym, jak to BBC ma rację i w Polsce biją murzynów. Wydaje mi się, że jednak bardziej są oni zagrożeni w Anglii. To też składa się na wizerunek Polski za granicą.
Antysemityzm? Owszem, występuje on w Polsce, wcale nie w większym stopniu, niż w innych krajach, które nie poczyniły przykrych doświadczeń z żydowskimi kolaborantami z okupantem. A to nawet raczej wskazywałoby na mniejszą skalę tego zjawiska w Polsce.