HYDE PARK
Like

Free Your Mind – umysł zniewolony

07/07/2012
801 Wyświetlenia
0 Komentarze
19 minut czytania
no-cover

Zawsze przykro jest widzieć upadek kogoś znanego. Zwłaszcza w przypadku FYM, bo zadawał celne pytania. Ostatnio jednak zachowuje się tak, jakby miał problemy natury psychicznej.

0


W odróżnieniu od Free Your Minda nie posługuję się podłymi sugestiami, lecz cytatami. Oto, co napisał FYM na temat specjalisty w zakresie tajnych służb Antoniego Macierewicza oraz dziekana Wydziału Inżynierii Materiałowej na uniwersytecie w Akron, Wiesława Biniendy.

Jeśli mówimy o SF, to przypomnę, że teoria maskirowki (głosząca, iż na XUBS była tylko inscenizacja „miejsca powypadkowego”) uchodziła przez długi czas w wielu światłych kręgach za czyste science fiction. Zupełnie niedawno niejaki „prof. Binienda”, wyspecjalizowany już chyba od roku w badaniu uderzenia pewnego skrzydła w pewną brzozę (który już nie wpadł na to, by zbadać uderzenie kół tupolewa w tę brzozę), uznał nawet tę teorię maskirowki za bajkę, co jest jak najbardziej słuszne w sytuacji, w której on sam się zajął paranauką, a więc bajkami pisanymi „uczonym językiem” (coś jak „Cyberiada” Lema). Oczywiście Binienda ubrał swoje opowieści w techniczny żargon, zrobił hokus-pokus, by laik nie wiedział, z którego kapelusza królik ma wyskoczyć, lecz przecież zdziałał ów uczony jedynie tyle, iż wywróżył z ruskich fusów (a więc „danych FMS-a”) coś, co pasowało akurat do „katastroficzno-zamachowej” narracji katastrofologa M. (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2012/06/m.html), a więc do baśniowej opowieści o „rozerwaniu tupolewa w powietrzu”.

[źródło]

FYMowi na wieść o krytyce teorii maskirowki włączył się Conspiracy Serach Mode już jakiś czas temu, czego dowód znajdujemy w zlinkowanym powyżej przez niego tekście.

Postać to zagadkowa z wielu względów: po pierwsze, nie wiadomo do dziś, jak wyglądał dokładnie dzień Antoniego M. 10 Kwietnia (od świtu do nocy).

Wow. Nie wiemy co człowiek tajnych służb taki jak Macierewicz, robił i skąd wie, to co wie? Pewnie dlatego, że wie z niejawnych źródeł i zajmował się częściowo rzeczami, o których nie może powiedzieć. No ale paranoja FYMa domaga się pożywki, więc śmiało rzuca oskarżenia.

Nie pomylimy się chyba jednak, jeśli założymy, iż M., jako człowiek ruskich służb, wie coś od służb, po prostu. Których? Różnych.

Pomijam już, że FYM wykazuje się daleko posuniętą hipokryzją oskarżając Macierewicza, a za kwestionowanie swoich słów bezczelnie kasując komentarze. Macierewicz uczestniczył w likwidacji WSI, środowiska przesiąkniętego rosyjską agenturą. A nienawistne reakcje Komorowskiego i Tuska świadczą i tym, że robotę wykonał sumiennie. Tak więc rosyjski agent likwidował w Polsce rosyjską agenturę. Może FYM widzi w tym jakieś ślady sensu, dla mnie to brednie godne raczej człowieka chorego psychicznie niż szanowanego ongiś blogera.

Ciekawe, że FYMowi nie przyszło do głowy że Zbigniew Wassermann też był człowiekiem służb, Aleksander Szczygło również. I zginęli w Smoleńsku. Jak rozumiem byli ruskimi agentami i zostali zabici przez swoich? Bo ludźmi polskich służb nie mogli być w żadnym wypadku tak jak i Macierewicz nie jest? Ciekawe dlaczego. Bo FYM mówi, że nie, więc nie?

A może po prostu dlatego, że FYM jest paranoikiem i jak ktoś się z nim nie zgadza, to FYM już odruchowo widzi w nim ruskiego agenta?

Paradne są po prostu niektóre zarzuty FYMa. Otóż Macierewicz winien jest tego, że wie i nie mówi skąd (a zatem FYM uznaje za rzecz pewną, że to wiedza od ruskich służb). Po drugie Macierewicz winien jest też tego, że nie spowiada się publicznie z tego co robił prywatnie w dniu katastrofy, a także nie informuje, jakimi tajnymi rzeczy wtedy się zajmował. FYM nie zauważył zapewne, że PO nieustannie szuka pretekstu by Macierewicza wsadzić do pierdla pod pretekstem naruszania tajemnicy państwowej. Nie wspomnę już o pierdołach w typie oskarżeń, że Macierewicz na pewno poleciał tym drugim Tupolewem i nie mówi o tym bo jest ruskim agentem.

Cały tekst to nic innego jak stek bezczelnych insynuacji, za które FYM powinien w zasadzie trafić do pierdla. Tyle że „rozgrzane sądy” i tak by go uniewinniły. Bo przecież łgać na temat ludzi Kaczyńskiego można i trzeba.

Bo jakie dowody przytacza FYM? Że Macierewicz coś powiedział, o coś pytał więc na pewno wie od Rosjan. Że nie wiadomo więc na pewno spiskował. Śmiechu warte. Trudno w ogóle czytać te pomyje. Bo tekstem nie odważę się tego nazwać. Takie „teksty” to i RRK potrafi pisać. Żadna sztuka.

Co zaś się tyczy określenia badań naukowych prof. Biniendy jako paranauką, a więc bajkami pisanymi „uczonym językiem” to już ręce opadają. Tu już Free Your Mind się odsłania. Nawet nie próbuje argumentować, bo po prostu nie jest w stanie. Binienda zajmuje się bajkami i już. Bo tak. Bo FYM tak powiedział, a kto mu zwróci uwagę w komentarzach na jego chamskie obrażanie światowej klasy eksperta od fizyki ciała stałego i inżynierii materiałowej, tego komentarz się usunie i uda się, że nic się nie stało.

Głupia publika i tak się nie skapnie jaki z pana osioł, prawda, panie Free You Mind?

Wobec tych wszystkich faktów zasadne jest powiedzieć „sprawdzam”. Jakie ma pan kompetencje zawodowe w temacie działalności służb specjalnych by podważać to co mówi Antoni Macierewicz, panie FYM? Jakie ma pan kompetencje w dziedzinie fizyki ciała stałego i inżynierii materiałowej by arogancko nazywać obliczenia i symulacje naukowe „bajkami” i „paranauką”?

Bo jeśli pan nie ma żadnych kompetencji zawodowych podważać zdania tych ludzi i to w tak chamski sposób, to jest pan prostakiem, durniem i człowiekiem, godnym najwyższej pogardy. I jak pan szuka człowieka działającego w interesie Rosji, to ma pan takiego całkiem niedaleko. Wystarczy, że pan spojrzy w lustro.

Teoria maskirowki ma ten wielki słaby punkt, że jest potężnie nieefektywna. Jej głosiciele nie potrafią po dziś dzień odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Putin miałby tyle sił i środków marnować, skoro mógł po prostu strącić Tupolewa choćby EMP albo fałszywymi bojami NDB, potem to ukryć i po sprawie. Poza tym Putin nie miałby w przypadku maskirowki żadnego punktu odniesienia. Nikt wcześniej o ile mi wiadomo nie próbował upozorować katastrofy samolotu z tak znaną osobą na pokładzie. Nawet KGB wątpię, żeby miało takie osiągnięcia.

Z wywołaniem katastrofy metodą fałszywych NDB jest diametralnie inna sprawa. Sedno tej teorii wysnuł Rexturbo, choć ja dodaję do niej kilka elementów, które on zanegował. Polecam zapoznanie się z następującymi notkami Rexturbo:

Rzecz jasna powyższe notki są na Salonie24 ukryte. Ale do takiego chamstwa Igor Janke już nas w sumie przyzwyczaił.

Różnice pomiędzy tym co pisał Rexturbo, a moimi przekonaniami wynikają z tego, że Rexturbo zanegował wyniki badań prof. Biniendy i stąd przyjął, że brzoza skosiła Tupolewowi skrzydło. Tymczasem staje się coraz bardziej oczywiste, że to był ze strony Rexturbo poważny błąd. Ja przyjmuję, że skrzydło można było odstrzelić Tupolewowi choćby z rakietnicy gdy stało się jasne, że ucieknie z pułapki. Wrak jest nadal w Rosji więc był czas żeby odpowiednie jego części znikły w tajemniczych okolicznościach.

O prawdziwym torze lotu wiedziałaby tylko wieża w Smoleńsku, a tam był przecież Krasnokutski. Kamera rejestrująca wskazania radaru dziwnym trafem się akurat zepsuła. A gdyby nawet nie, to w jaki sposób trochę przesunięty tor lotu Tupolewa udowadniałby istnienie fałszywych NDB? Nie udowadniałby, zawsze można powiedzieć, że durne „polaczki” nawet podejść do lądowania po ludzku nie umieją. Wykrycie takich rzeczy wymaga drobiazgowego śledztwa i dostępu do dowodów natychmiast po zdarzeniu. Ślady uszkodzenia elektroniki i fałszywego naprowadzania łatwo ukryć. Taśmy czarnych skrzynek łatwo byłoby sfałszować, piloci we mgle naprowadzani fałszywą radiolatarnią nie mieli najmniejszych szans się zorientować, że coś jest nie tak. Teren wokół Smoleńska też jest wymarzony do ataku tą metodą, przed pasem startowym jest rów. Naprowadzanie na pas startowy przesunięty wobec rzeczywistego o ok 800 metrów w przód oznacza niższy niż normalnie kurs samolotu, i tu kłania się wąwóz przed pasem. Normalnie trzeba zmylić też radiowysokościomierz, ale w Smoleńsku nie ma takiej potrzeby. Radiowysokościomierz tu nie pomoże, bo teren przed pasem jest niższy niż pas i stanowi naturalną pułapkę przy niewielkiej widoczności. Nigdy nie miało znaczenia, czy Protasiuk zdecyduje się odejść na drugi krąg. Zmylone koordynaty pasa startowego pozycjonowały go tak nisko, że Tupolew i tak nie miał wystarczająco dużo czasu, by się ponownie poderwać.

Mimo to wypada podkreślić klasę Protasiuka. Pomimo kłamliwych danych z wieży i fałszywych NDB, pomimo tego, że instrumenty prowadziły go w pułapkę nawet dane MAK uwidaczniają, że Protasiuk przejrzał Rosjan. Zorientował się, że coś tu nie gra i gwałtownie poderwał maszynę, ustawił silniki na pełny ciąg i usiłował ratować pasażerów. Dosłownie kilka metrów ponad powierzchnią gruntu Tupolew poderwał ciężki kadłub i zaczął się wznosić!

Nie wiemy, co się wówczas stało. Do jakich metod uciekli się Rosjanie, przerażeni niewiarygodną klasą polskiego pilota. Zdawali sobie sprawę, że ten samolot nie ma prawa uciec, bo wszystko się wyda! Lech Kaczyński dobitnie już pokazał Rosjanom, że się w takich sytuacjach nie patyczkuje, a nawet Rosja nie może sobie pozwolić na skandal na skalę międzynarodową. Protasiuk dokonał niemożliwego, przejrzał zamiary zamachowców wbrew wszystkiemu i uciekał z pułapki na pełnym ciągu silników. Macierewicz twierdzi, że wówczas doszło do eksplozji i że to tłumaczy rozrzucone szczątki. Możliwe. Biorąc pod uwagę sytuację, czekający na ziemi oddział czyścicieli mógł po prostu odpalić za zbiegami rakietę ziemia-powietrze, która trafiła w skrzydło. Nie mieli już przecież wyboru, ten samolot trzeba było zniszczyć za wszelką cenę. Możliwe też, że ekipa remontowa „naprawiająca” wcześniej na Okęciu Tupolewa pozostawiła jakąś niespodziankę na tę okazję. Można tylko spekulować, w każdym razie Tupolew spadł.

Władimir Putin już wiedział, jak strącić samolot metodą fałszywych NDB i to stanowi mocny argument. „Gazeta Polska” opisała katastrofę Tu-134 z prezydentem Mozambiku na pokładzie. Ten tekst można poczytać na Salonie24. Stąd Putin nie musiałby niczego wymyślać, a okoliczności nadal pozostają zaskakująco zbieżne. Podejrzenie, że zastosowano podobne metody narzuca się samo.

Gdybym był Władimirem Putinem, modliłbym się o jak najwięcej krytyków takich jak Free Your Mind. Tupolewa wystarczyłoby strącić choćby strzałem z rakietnicy. Tych co wskazywaliby dziurę w kadłubie bym wyśmiał, łącząc ją z takimi fantastami jak FYM. I to by wszystko załatwiło. A już strącenie Tu-154M metodą fałszywych NDB wskazaną przez Rexturbo byłoby praktycznie niewykrywalne i łatwo byłoby je skwitować porównaniem do teorii maskirowki.

Co z tego że ktoś będzie głosił, że dziwna jest rosyjska niechęć do oddawania czarnych skrzynek? Zaraz potem wyskoczy FYM ze stwierdzeniem, że to dlatego, że na nich nic nie ma i że Tupolewa porwano, a Lech Kaczyński był zakładnikiem Rosjan. I w obliczu czegoś takiego ludzie popukają się w czoło i odwrócą się plecami.

Co z tego, że ktoś upomni się o wrak? Co z tego, że ktoś udowodni racjonalnie, że przy kopiach zapisów czarnych skrzynek ktoś majstrował? Zaraz potem wyskoczy FYM, że wraku nie ma, że to fałszywka i że wszystko zostało przygotowane przez wszechmocne radzieckie specsłużby. I to wystarczy by doszczętnie ośmieszyć każde racjonalne argumenty.

Dobra robota, Free Your Mind. Putin jest zapewne bardzo zadowolony z twojej działalności. Zapomniałeś ewidentnie o najbardziej podstawowej zasadzie. Że najskuteczniej kłamstwo ukryć pomiędzy dwiema prawdami. I daleko łatwiej poprzemieniać w czarnych skrzynkach jakieś elementy zapisów niż sfałszować całość.

Free Your Mind i jemu podobni otwartość umysłu zatracili dawno temu. Mniej więcej wtedy, gdy „Gazeta Polska” opisała przypadek prezydenta Mozambiku. Zamiast zauważyć podobieństwa, woleli iść w zaparte, wierząc do upadłego w doskonałych agentów rosyjskich doskonale zacierających ślady i w doskonały sposób fabrykujących kompletne miejsce katastrofy w ciągu paru godzin. Rexturbo wykazał się jednak takim samym ograniczeniem gdy nie uwierzył światowej klasy ekspertowi od fizyki materiałowej.

Jednak mylić się jest rzeczą ludzą. Ja też się w kwestii przyczyn katastrofy wielokrotnie myliłem. Dawałem wiarę teorii o awarii steru wysokości, potem teorii o strąceniu Tupolewa przez Iła przez złapanie prezydenckiego samolotu w strumień gazów wylotowych i tym samym zadławienie silników. Obecnie też nie ma gwarancji, że się nie mylę.

Ale gdy się okaże, że się mylę, nie będę bronił zdania do upadłego tak jak Free Your Mind. Uznam, że trudno, nie miałem racji. I zmienię zdanie na takie, jakie wyda mi się rozsądne. Polecam kolegom blogerom więcej elastyczności w poglądach. Tylko świnia nie zmienia zdania. Sztuka polega na tym, żeby nie udawać, że się ich nie zmieniało i brać na siebie konsekwencje tego, co się mówiło wcześniej.

TA NOTKA ZOSTAŁA SKASOWANA PRZEZ ADMINISTRACJĘ NA SALONIE24.

0

rip LunarBird CLH https://web.facebook.com/riplunarbirdclh

Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl

99 publikacje
96 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758