Bez kategorii
Like

Fortepian.

07/10/2012
444 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Jak udało mi się pomylić słowniki z fortepianem.

0


   Moja szkoła była typowo żeńska. Dwa górne piętra internatu zajmowały dziewczyny, na parterze mieszkałem ja. A w pokojach obok mnie były ustawione fortepiany i pianina do ćwiczeń. Bo w szkole graliśmy.

 

   Na początku myślałem, że oszaleję. Hałas instrumentów zaczynał o 7.00 rano, a kończył po 22.00. Hałas, bo muzyką na pewno tego nie można było nazwać. Co się dziwić? W końcu ćwiczono. „Wlazł kotek na płotek…fałsz. Wlazł kotek na płotek… fałsz. Wlazł kotek na…”. Myślałem, że wstanę i na siłę wcisnę klawisz fortepianu paluchem tego „muzyka”!

   Na wolny instrument trzeba było czekać. Nieraz i kilka godzin. A jak już się go miało, to czuć było presję następnych w kolejce.

   Internat był budynkiem wiekowym. Podobno nocował w nim nawet Chopin. Więcej, fakt historyczny. Drzwi były stare i szerokie. Dwuskrzydłowe.

   Więc postanowiłem przepchać jeden z fortepianów do swojego pokoju. Aby już nigdy nie czekać w kolejce do instrumentu.

   Fortepian, którego wybrałem, był stary i ogromny. Sądząc po nazwie, niemiecki. Był po przeciwnej stronie mojego pokoju. Na kółkach. Otworzyłem więc wszystkie drzwi po drodze szeroko, i po prostu przepchałem go do siebie.

   Po paru tygodniach wybuchła w internacie afera. Jeden z fortepianów zniknął! Na miejsce zdarzenia przybył sam dyrektor szkoły. Jakby nie mierzył, wychodziło mu, że oknem nie dało się tego zrobić. Za wąskie.

   Jedyna możliwość, że złodziej zrobił to przez portiernię. Chociaż portierka się zastrzegała na wszystkie świętości, że to niemożliwe. Ale i tak każdy wiedział, że często zastępował ją maż, a ten lubił popić. I często zasypiał.

   Afera była naprawdę wielka: dyrektor coś krzyczał, portierka płakała, kierowniczka internatu coś tłumaczyła.

   No, ale w końcu zakończyli ten przegląd. Był już późny wieczór. Za oknami mrok. Szli do domów. I usłyszeli w tej ciszy dźwięki. Ktoś grał. Ale kto i na czym?

   Mówiąc szczerze, to o niczym nie wiedziałem. Trochę mnie więc zdziwiło gdy o tak późnej porze zobaczyłem w drzwiach mojego pokoju dyrektora wraz ze świtą. Coś  grałem, lecz przerwałem. Długą chwilę się gapiliśmy na siebie. Tak durnowatych min chyba nigdy nie widziałem.

   Fortepian mi zabrano już na następny dzień. Nie wiem dlaczego. Ale jego nazwę zapamiętałem do końca życia. Tak mi się przynajmniej wydawało.

   Na studiach jedna z Pań profesorek chwaliła się swoimi słownikami. Oprawionymi w czarną skórę. Ich nazwa bardzo mi przypominała nazwę fortepianu o którym wspominałem.

   Od tej chwili minął dłuższy czas. Podeszła do mnie ta profesorka i poprosiła o przeniesienie tych słowników do jej gabinetu. Padła tylko nazwa.

   To co miałem przenieść było na parterze, a jej gabinet na drugim piętrze.

   Pech chciał, że słowniki leżały na fortepianie. Jakoś tak odruchowo pomyślałem o nim, a nie o tych słownikach. Słowniki, więc zdjąłem i myślałem. Jak przetransportować ten fortepian z parteru na drugie piętro.

  Zacząłem od zebraniu ekipy pomocników. Kilkunastu kolegów. Niektórzy byli nawet trzeźwi. Jakoś ten fortepian w końcu udało się przetransportować. Nie obyło się bez rozbierania. Bo fortepian, jak to fortepian, był duży.

   Przybiegła profesorka:

 – Gdzie to o co Pana prosiłam? Nie przyniósł Pan?

 – Przyniosłem.

 – Ale nie ma. Ukradli?

   Uśmiechnąłem się:

 – Niemożliwe! Nikt by nie dał rady.

 – A jednak! Niech Pan zresztą sam zobaczy.

   Więc poszedłem. Pani otwiera pomieszczenie na oścież i pokazuje:

 – Nie ma!

 – Jak to nie ma. Przecież jest.

 – Gdzie?

 – Jak to gdzie? Przecież stoi jak byk.

   I wskazuję na fortepian.

   Jechałem autobusem na uczelnię. Kilku studentów głośno rozmawiało. O mnie:

 – Wiecie, pewien idiota z naszej uczelni pomylił fortepian ze słownikiem.

   Nikt na szczęście mu nie uwierzył.

   A ja cały czerwony czekałem z niecierpliwością na koniec podróży.

……………………………………………………………………………………………………………………………………………..

   Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5

……………………………………………………………………………………………………………………………………………….

 

 

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758