Bez kategorii
Like

Fiołek

05/06/2011
465 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Haunted made in Poland.
Gotowy scenariusz na film grozy.
Wszelkie podobieństwo do autentycznych osób i wydarzeń jest przypadkowe.
Oczywiście.
Powiem tylko, że byle co nie jest mnie w stanie wystraszyć.
Nawet takie”byle co”.

0


 Było ok. piątej rano.

 Zbudził mnie nieznośny ucisk w nogach. Coś nie pozwalało mi zmienić pozycji na wersalce.

 Leniwie podniosłem głowę z poduszki, w świetle majowego poranka zobaczyłem go.

 Wyglądał jak wypisz, wymaluj, Freddy Kruger z  "Koszmaru z ulicy Wiązowej", tyle że bez efektów poparzeń.

 Łysa głowa, zapadnięte płonace oczy, żylaste ręce złozone na kolanach, Szare spodnie, chyba w pepitkę.

 I troche podarty sweter, nieokreślonego koloru, dawno nie widział pralki.

 Popatrzył na mnie, jakby zaskoczony, podniósł się na równe nogi i … rozpłynął sie w powietrzu.

 Byłem zbyt zaspany, aby się porządnie wystraszyć, ale zaskoczony nie byłem.

 Pewne fakty zaczęły mi sie składać same  w całość, bardzo niepokojącą.

 

 

 To mieszkanie to była okazja, kuzynka żony znała właścicielkę kamienicy, a poprzedni lokatorzy wlaśnie je opuścili.

 Wyjechali , chyba z powrotem na Śląsk.

 W naszym mieście im sie nie poszczęściło, zresztą wielu miejscowych do dziś robi to samo co oni.

 Czynsz nie był kosmiczny, no i ten metraż, ponad sto metrów kwadratowych, istna hala.

 Weszlismy obejrzeć lokal, mając w ręku klucze.

 W nozdrza uderzył nas strzszliwy smród, w życiu takiego nie czułem.

 Ohydna woń wydobywała się z otwartej kanalizy.

 Z sobie tylko wiadomych powodów, nasi poprzednicy zabrali wszystkie urządzenia sanitarne i nie pozatykali ujść do kanazacji.

 Efekt- wiadomy.

 Przez kilka tygodni pustostanu, sciany przesiąkły smrodem, ale nic to, konieczne było kilkudniowe wietrzenie, by mozna było wejść z pracami remontowymi.

 Czekała jeszcze jedna niemiła niespodzianka, okazało się, że w lokalu był brak bieżącej wody.

 Sąsiad z budynku obok, z którego pociągnięta była linia z podlicznikiem, odciął ją na dobre, nie mógł się dogadać z właścicielką domu, po jej poznaniu zrozumiałem, dlaczego.

 Ale nic to, załatwiłem z Miastem podłączenie naszego skrzydła kamienicy do wodociągu, wszelkie zgody pomogli przepchnąć życzliwi urzędnicy- wreszcie ktoś się za to zabrał, mówili.

 Dwaj sąsiedzi, odcięci od wody, dołożyli się do całości, tylko ruszyć z pracami.

 Wnętrza naszego nowego domu nie przedstawiały się dobrze, ohydna , tania tapeta w bieriozkę królowała w przedpokoju i ciemnej kuchni, której okna wychodziły na podwórze.

 W pokojach nie było lepiej, krzywe ściany pochłonęły masę zaprawy i gładzi.

 Ale ten metraż, synek, jak podrośnie, będzie mógł jeździć na trójkołowcu po całym mieszkaniu.

 Wystarczy  pootwierać dwuskrzydłowe dni z pokoju do pokoju.

 Tylko jedno pomieszczenie wzbudzalo mój i małżonki, nieuzasadniony niepokój.

 Niewielka sypialnia, którą poprzedni właściciel pomalowal w osobliwy sposób.

 Szarozielone ściany, takiż sufit i wymalowane w rogach pokoju czarne krokwie.

 Szubienice- trafnie spostrzegła małżonka.

 Wzruszyłem ramionami, widać facet mial taką fantazję, powiedziałem.

 

c.d.n.

 

 

0

brian

Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy

89 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758