Finansowy clown Rostowski, czyli gumowy budżet

Albo fikanie łysego clowna przed kamerami merdiów, chciał być dowcipny wyszedł żałosny i zarazem śmieszny. Jak to finansowy clown.
Celna riposta Mariusza Kamińskiego

 Kolejny raz finansowy clown PO niejaki Vicek Rostowski, rozpoczął wczoraj żonglerkę kalkulatorami, niestety jak zwykle opracowanie tego pożal się Boże żonglera, tak się ma do rzeczywistości jak pięść do nosa i jak budźet 2013 do realiów ekonomicznych POlski, ale to nic tam gdzie zabraknie to się naciągnie jak prezerwatywę na zbyt dużą i kwadratową głowę clowna.

Minister finansów co roku udowadnia, że nie bardzo potrafi określić do czego kalkulator służy

Wyliczenia pana Rostowskiego są zupełnie niewiarygodne. (…) Minister finansów co roku udowadnia nam, że nie bardzo potrafi się kalkulatorem posługiwać. Co roku przedstawia pewne założenia budżetowe, które później w praktyce zupełnie inaczej wyglądają. Także, miało wiarygodne było to wystąpienie i bardzo polityczne

– tak Mariusz Kamiński, były szef CBA, obecnie poseł PiS, komentuje w RMF FM wystąpienie ministra Jacka Rostowskiego, który przedstawił analizę kosztów wprowadzenia propozycji, które w niedziele przedstawił Jarosław Kaczyński.

Zdaniem Kamińskiego wystąpienie Rostowskiego nie tylko było polityczne, ale również niepoważne:

Chodziło tylko o efekt polityczny. Z tymi jego atakami ad persona, atakiem na Jarosława Kaczyńskiego, mówienie o piramidzie finansowej PiS – to jest czymś bardzo nieładnym i niepoważnym.

Poseł wskazuje, że jego partia ma zdecydowanie inne szacunki, które mówią, że na realizację programu PiS potrzebnych jest "kilkanaście miliardów złotych", ale prowadzi on także do "zwiększenia dochodów do budżetu". Kamiński wskazał, że jego partia nie przedstawiła jeszcze konkretnych projektów ustaw, więc dziwi się, na jakiej podstawie minister dokonał tak szczegółowych wyliczeń.

Kamiński był również pytany o ocenę afery Amber Gold. Wskazuje, że miliony Polaków zadają sobie pytanie, czy ktoś stał za Marcinem P. Kamiński wskazuje, że "komisja śledcza mogłaby przybliżyć nas do odpowiedzi na to pytanie":

Dla mnie nie ulega to wątpliwości. Za dużo jest zbiegów okoliczności. Po drugie, byłby to zadziwiający zbieg okoliczności żeby tyle struktur państwa odpowiedzialnych za nadzór nad tego typu przedsięwzięciami zawiodło. Co więcej, nawet sam minister sprawiedliwości sugeruje, że jest układ biznesowy o rodowodzie PRL-owskim, który stoi za panem Plichtą.

Kamiński zaznacza, że nie da się wykluczyć, że rzeczywiście minister Gowin ma rację. Jego zdaniem szef resortu sprawiedliwości powinien wyjaśnić szczegółowo, co miał na myśli, wskazując w jednym z wywiadów, że za aferą AG może stać spisek części środowisk postkomunistycznych przeciwko Donaldowi Tuskowi. W ocenie byłego szefa CBA słowa Gowina to kolejny argument dla powstania komisji śledczej.

Mariusz Kamiński tłumaczy, że być może w aferę AG był zamieszany jakiś układ związany z prokuraturą, służbami specjalnymi i biznesem. Zaznacza, że gdy był szefem CBA Biuro zajmowało się "osobami i ze świata właśnie prawniczego, wymiaru sprawiedliwości, policji, też byłych funkcjonariuszy służby specjalnych" związanymi z Gdańskiem.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/35729-kaminski-minister-finansow-co-roku-udowadnia-ze-nie-bardzo-potrafi-sie-poslugiwac-kalkulatorem

Najprawdopodeobniej pomylił kalkulator z basebalem i zamiast Kaczyńskiego walnął się nim w swoją łysą pałę. No coż bywa i tak, lepiej by się pan śmieszny wytłumaczył dalaczego jest tak źle, jak jest tak dobrze.