Po raz kolejny okazało się, że Pan Rostowski się pomylił. I po raz kolejny zasłonił się innymi. Jak mu tak tęskno do tych innych to co robi w Polsce? Coraz bardziej widać, że rządy Donalda Tuska są dla Polski po prostu niebezpieczne. Radosna twórczość budżetowa pana Rostowskiego dowodzi wprost, że ten pan nie ma zielonego pojęcia o finansach publicznych.
Wróćmy do budżetu roku 2008. Wówczas to PO ustaliła wysokość deficytu budżetowego na 18 mld złotych. Każdą próbę zwrócenia uwagi na oczywisty błąd pana ministra ludzie PO traktowali jako oszołomstwo, brak pojęcia o finansach itd., itp. Należy przypomnieć, że wówczas PiS mówił, że deficyt należy szacować na poziomie 25 miliardów a Rostowski, niczym osioł, trwał przy swoim. Rok 2008 był rokiem eurowyborów. Jeszcze na kilka tygodni przed nimi Rostowski zapewniał, że nie będzie żadnej nowelizacji budżetu i 18 miliardów deficytu jest jak najbardziej aktualne. Wybory minęły i natychmiast po nich okazało się, że zapewnienia Rostowskiego okazały się … pomyłką. Nowelizacja budżetu ustaliła nowy deficyt – 27 miliardów. Tym samym Rostowski przyznał, że jego radosną twórczość finansową należy wyrzucić do kosza zaś rację mieli ci, których PO odsądzała od czci i wiary.
Należy zauważyć dwie rzeczy: nowy poziom deficytu znów okazał się pomyłką pan Rostowskiego. Pomyłką na mniejszą już skalę bo budżet wykonano na poziomie deficytu ok. 24 miliardów, po drugie – okazało się, że to PiS miał rację, był bliższy prawdy o rzeczywistym deficycie. Wystarczy porównać 25 miliardów – najpierw z 18-oma a potem z 27-oma. I kto okazał się oszołomem nie mającym pojęcia o finansach publicznych?
Można rozumieć żonglerkę pana Rostowskiego. Usłyszał, że gdzieś dzwonią, choć nie ma najmniejszego pojęcia gdzie, co i jak. Miota się między kolejnymi podwyżkami, cięciami, które ani na jotę nie poprawiają sytuacji w finansach publicznych. Mało go obchodzi, że jego bezmyślność powoduje pogorszenie sytuacji materialnej znacznej części społeczeństwa. Bo „inni mają gorzej”. Ta chora mantra ma służyć wyłącznie chęci utrzymania się przy władzy za wszelką cenę. Jakże na miejscu jest stwierdzenie, że rządy PO kierują się jednym jedynym mottem – „PO nas choćby potop”. Dzisiejsza „pomyłka” budżetowa jest tego jaskrawym dowodem.
Jest jednak znacznie bardziej niebezpieczny aspekt radosnej twórczości Tuska i Rostowskiego – zawieszanie zapisu Konstytucji. W mojej opinii złamaniem Konstytucji jest zawieszanie jej zapisów bez wymaganej większości 3/5. Zawieszenie progu ostrożnościowego jest de facto zmianą konstytucyjną. Z lekkością motyla de facto usuwa się zapis Konstytucji. Bo czym jest czynienie konstytucyjnego zapisu martwym? Tu nie mamy do czynienia z wojną czy stanem wyjątkowym – ze stanami, które, w myśl Rozdziału XI Konstytucji, zezwalają na zawieszanie czy ograniczanie konstytucyjnych praw obywatelskich. Czy Konstytucja RP pozwala na jakąkolwiek formę zawieszenia zapisu dotyczącego finansów publicznych, na dodatek zezwalając aby takie zmiany były wprowadzane zwykła większością głosów w Sejmie?
Niebezpieczeństwo związane z grzebaniem w Konstytucji bez wymaganej procedury jest bardzo poważne. Bo kto zabroni Donaldowi Tuskowi zawiesić kolejne zapisy Ustawy Zasadniczej gdy przestaną pasować do polityki Partii Miłości? Próg ostrożnościowy takim jest. Jego zawieszanie prowadzi bezpośrednio na drogę prowadzącą nas do tych „innych”, którymi zasłania się obecna ekipa rządowa. Pytanie brzmi – gdzie jest granica, po osiągnięciu której znajdziemy się w sytuacji „innych? Grecja? Hiszpania? Włochy? I dlaczego mamy dążyć w tym chorym kierunku?
Rostowski okazał się Jedną Wielką Pomyłką. Minister Finansów RP, zdolny wyłącznie do zasłaniania się innymi czy prymitywnie oskarżający opozycję o oszołomstwo i brak pomysłów, choć sam pomysłów nie ma, stawia siebie na poziomie zaściankowego financwacha, oszołoma, któremu na dodatek wręczono solidny kij bejsbolowy jako argument popierający jedynie słuszną linię i bazę. Wykreowano finansowego kibola. To kolejny sukces Donalda Tuska, za który przyjdzie nam wszystkim ciężko zapłacić.
2 komentarz