Trzeba wystąpić o natychmiastowe zamknięcie „zaprzyjaźnionych” mediów! Na cztery spusty. Są groźne dla zdrowia i życia.
Wstaję sobie rano. Kawa, papieros. Śniadanie takie. Włączam komputer. Czas prasówki.
Listę mediów mam dość długą ale nie ukrywam, że ze strachem oglądam niusy „zaprzyjaźnionych”. Niby śmiech to zdrowie ale bez przesady. Przepona ma swoją wytrzymałość.
Dziś na przykład od „zaprzyjaźnionych” dowiedziałem się, że nie ma sprawy Sawickiej i Niesiołowskiego. Jest sprawa agenta Tomka i Ewy Stankiewicz. Agentowi Tomkowi „nie zadano ani jednego trudnego pytania” – grzmi czerskista Leszczyński Adam. Sam w tekście nie zadał ani jednego. Choćby dla „naprzykładu” – jak mawiał Kolega Kierownik.
Ja wiem, że Leszczyński Adam to nieskończony zbiór „trudnych pytań”. O kolor krawata, sznurówki, krem do golenia i podobne „zbrodnie PiS”. Znamy listę trudnych pytań, które Leszczyński Adam zadaje Platformie. To zbiór pusty. Leszczyński taki.
Paradowska Janina się zamartwia. Bo śmieją się z Tuska Donalda. Z helikoptera, z pociągu, z gospodarskich wizyt. Z gierkowszczyzny pełną gębą. Nie dziwię się kobiecie. Już nie raz dała dowody zakochania w informowaniu rodem z peerelu. Strzela sobie kobiecina w którąś z kolei stopę (stonoga jaka, czy co?), ale wiecie – „Tusku musisz!”. Z helikoptera.
Ta „dama polskiego dziennikarstwa”, której znajomość peerelu jest bezsporna – choćby z tytułu przynależności do wyprowadzonego sztandaru, dokonuje cudów by usprawiedliwić każdą głupotę Donalda Tuska.
Autostrady, co powszechnie wiadomo, najlepiej „wizytuje się” z powietrza. Szczególnie te, które mają być „przejezdne”. Hajłej iz hajłej. A że czekoladopodobny? Pani Janina pe wytłumaczy. Lekcja z pezetpeerowskiej przeszłości wryła się jej w pamięć do dziś. I jak tu się nie śmiać?
„Zaprzyjaźnione” media trzeba zamknąć. Nie można bowiem tolerować zagrożenia zdrowia i życia wynikającego ze śmieszności ich niusów.