Wpis ten dedykuję bliskiej mi osobie, która oświadczyła pewnego dnia swoje poparcie dla ruchu feministycznego i przyznała się do udziału w tzw. manifach organizowanych przez jego polskie skrzydło (Porozumienie Kobiet 8. Marca).
Muszę tu zaznaczyć że jest to osoba doskonale wykształcona, oczytana i o ponadprzeciętnej inteligencji. Podejrzewając więc że zbłądziła, bez zwlekania odnalazłem (manifa.org) i zapoznałem się z materiałami źródłowymi. Po minucie moje podejrzenia zamieniły się w pewność. Postanowiłem przystąpić do polemiki. Zadanie to z jednej strony łatwe, ponieważ większość postulatów jest obdarta z podstawowych zasad logiki, z drugiej strony trudne, ponieważ komuś kto przy rozumowaniu logiki nie stosuje, trudno jest coś wytłumaczyć z jej pomocą.
Starałem się wybrać większość najbardziej charakterystycznych postulatów. Jeśli jakiś istotny pominąłem to proszę zwrócić mi uwagę. No to zaczynamy.
„Demokracja bez kobiet to pół demokracji”.
Nie rozumiem do czego nawiązuje to stwierdzenie. Kobiety mają pełne prawo do czynnego i biernego uczestnictwa w procesach demokratycznych.
Na marginesie: osobiście upatruję we współcześnie pojmowanej demokracji jednej z głównych przyczyn sytuacji w której się obecnie znajdujemy, więc „pół demokracji” brzmi dla mnie jak dobry początek „reformowania” tego państwa.
„Mówmy wyraźnie, że przymuszanie kobiet, by rodziły dzieci wbrew swej woli, jest podłością.
Mamy prawo decydować o tym, czy i kiedy będziemy miały dzieci”.
Zgadza się. Z wyjątkiem gwałcicieli nikt tego prawa nie kwestionuje i kobiet do macierzyństwa nie zmusza. Dlatego gwałt jest podłością i się go potępia.
Rozumiem jednak że chodzi tu o coś innego. Mianowicie o „zmuszanie” kobiet do płacenia za zabieg aborcji z własnej kieszeni. Proponuję skuteczniej postulować o uznanie ciąży za chorobę. Może wtedy uda się to podpiąć pod finansowanie z NFZ…
„Kobiety w Polsce zarabiają 2/3 tego, co mężczyźni na tym samym stanowisku.
Nie dajmy sobie wmówić, że różnica w płacach na niekorzyść kobiet to kwestia rynku – to dyskryminacja.”
„Żądamy prawa o urlopach ojcowskich w wymiarze stosownym do urlopu macierzyńskiego, zrównującego szanse matek i ojców na rynku pracy, wyrównującego prawa i obowiązki matek i ojców w zakresie zwolnień lekarskich na opiekę nad dziećmi.”
Wynika to z tego, że kobiety objęte są korzystnymi dla nich przepisami prawa pracy które są z kolei niekorzystne dla pracodawcy, który musi to uwzględnić w warunkach zatrudnienia. Trzeba pamiętać że korzyści i przywileje dla jednej z płci, to jednocześnie dyskryminacja drugiej. Rynek to po prostu wyrównuje. Trzeba zaznaczyć że niegdyś feministki (może to był jakiś inny odłam?) domagały się właśnie likwidacji tych przywilejów w celu zwiększenia swoich szans na rynku pracy. O ile nad zasadnością tego można by dyskutować, to przynajmniej rozumowanie było jak najbardziej prawidłowe.
Jestem ciekaw jaka była metodyka badań które stwierdziły to 2/3. Załóżmy że to prawda. W takim razie skąd się bierze bezrobocie wśród kobiet? Każdy pracodawca woli zatrudnić tańszego pracownika jeśli jest on równie dobry co droższy.
Nie wiem jakie mechanizmy proponowane są żeby zaradzić temu „problemowi”. Każdy zarabia tyle na ile się zgodzi. Ingerencja w dobrowolnie zawarte umowy jest niedopuszczalna.
W ogóle to niech każda z Pań zrobi sobie rachunek sumienia czy (biorąc pod uwagę obecne przepisy prawa pracy) jak by była właścicielką niewielkiej firmy odważyłaby się zatrudnić choć jedną kobietę.
Jednak sytuacja w Polsce nie jest aż tak dramatyczna jak w „europie”. Jak niedawno rzekł pewien brytyjski polityk w odpowiedzi na nowe przepisy prawa pracy które wg twórców miały poprawić sytuację kobiet w Wielkiej Brytanii, a doprowadziły jedynie do jeszcze większego wykluczenia ich z rynku: „Trzeba być szaleńcem żeby będąc właścicielem małej firmy [w UK] zatrudnić w niej młodą kobietę”.
Niższe zarobki i rzekoma dyskryminacja kobiet na rynku pracy jest rezultatem „pro-kobiecej” polityki państwa. To są po prostu koszty ryzyka które ponosi przedsiębiorstwo zatrudniając pracownika.
W momencie wprowadzenia urlopu „macierzyńskiego” dla mężczyzn koszty te zostaną również uwzględnione w ich wynagrodzeniu. To nie ma żadnego związku z płcią. Jeśli to się uda to postulat o równym wynagrodzeniu będzie w pewnym sensie częściowo zrealizowany. Zamiast kobiety zarabiać więcej, mężczyźni będą zarabiać mniej. Zawsze to coś na otarcie łez…
„Kobiety są lepiej wykształcone, ale stanowią 60 proc. ogółu bezrobotnych”.
Tylko druga część tego zdania jest prawdziwa. Tak zwane lepsze wykształcenie oznacza dziś w większości przypadków wykształcenie wyższe na absurdalnych kierunkach nie dających żadnych umiejętności potrzebnych na rynku pracy ani przydatnej wiedzy, a często się zdarza że wiedza ta jest w dużej mierze nieprawdziwa (najlepszy przykład: ekonomia). Warto też dodać że pewna część mężczyzn ma wykształcenie zawodowe co wśród kobiet zdarza się rzadziej.
Nie mam nic przeciwko studiowaniu na ciekawych, ambitnych kierunkach. Jednak nie można się dziwić że się nie ma pracy skoro się nic nie umie. Poza tym nikt kobiet do pracy nie zmusza.
„Zamiast wprowadzać edukację seksualną straszy się młodzież w szkołach rzekomą szkodliwością środków antykoncepcyjnych”.
Niestety prawda jest inna. Zamiast „straszyć” młodzież w szkołach szkodliwością środków antykoncepcyjnych wprowadza się „edukację seksualną” sponsorowaną przez koncerny produkujące te środki i cała impreza przybiera formę kampanii reklamowej tychże środków.
„W polskim parlamencie kobiet jest tylko 13 proc. kobiet. To nie prawda, że nie garną się one do polityki – brakuje jednak mechanizmów zachęcających kobiety do aktywnego udziału w polityce.”
„Parytety w wyborach.”
Niedawno szef FIA (Federation Internationale de l’Automobile) oświadczył że w wyścigach samochodowych jest tak mało kobiet z uwagi na brak mechanizmów zachęcających kobiety do aktywnego udziału w wyścigach samochodowych. I że właśnie tam pracują nad takimi skutecznymi mechanizmami. Pozostaje tylko czekać na rezultaty. Ostatecznie dojdą do wniosku że kobiety są nienaprawialnie wykluczone społecznie z wyścigów. „Niestety” w tym przypadku wprowadzenie parytetu będzie bardzo kłopotliwe. W odróżnieniu od polityki bowiem, gdzie parytet wykonuje się po prostu obsadzając na stanowiskach osoby niekompetentne, w wyścigach samochodowych potrzebne są umiejętności.
I proszę mnie źle nie zrozumieć. Zdaję sobie sprawę że parę kobiet na świecie się ściga. Co więcej: wiele z nich pokona mnie na torze bez trudu. Nikt nie przekona jednak do tej zabawy pozostałych Pań.
A tutaj widać jak prace nad skutecznymi mechanizmami idą pełną parą…
„Projekt ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn wywołuje w Sejmie kpiny i szyderstwa”.
Na pochwałę zasługuje fakt że posłowie czytają projekty ustaw. Nie wiem co ten projekt zawiera ale konstytucja raczej mówi w tej sprawie wszystko. Tak się składa że często rozsądne projekty są w Sejmie obiektami kpin i szyderstw. Obawiam się jednak że w tym przypadku tak nie jest.
Ale nie traćcie nadziei: Jak wiadomo Sejm został ostatnio zasilony przez osoby cierpiące zarówno na zaburzenia preferencji seksualnych jak i zaburzenia tożsamości płciowej. W takim składzie z pewnością łatwiej będzie zidentyfikować główne problemy nękające mieszkańców naszego kraju i zaproponować skuteczne mechanizmy do walki z nimi.
„Mimo iż Europa szczyci się postępem w zakresie przestrzegania praw człowieka, wciąż jest regionem, gdzie łamane są prawa milionów kobiet. Są one bite, gwałcone, kupowane, sprzedawane, zmuszane do prostytucji i zabijane tylko dlatego, że są kobietami.”
Skoro prawa (tylko kobiet?) są „powszechnie łamane” to oznacza że kary są zbyt łagodne. Skoro mąż za zamordowanie żony dostaje w niektórych „postępowych krajach Europy” karę 5 lat pozbawienia wolności, to może mu się to po prostu opłaca. W normalnym państwie mąż „cieszy” się morderstwem żony najdłużej około tygodnia…
Na marginesie: jedyny przypadek przemocy wobec kobiet z jakim w życiu miałem styczność, to jak jedna lesbijka biła drugą. To tak à propos tej „powszechności” zjawiska.
„W 28 krajach Afryki codziennie dokonuje się 6 tys. rytualnych okaleczeń narządów płciowych kobiet.”
Jest to godne potępienia. Jednak ponownie problem ten dotyczy również mężczyzn w większości krajów, również w Polsce.
Pragnę zwrócić uwagę że w wielu krajach wykonuje się na życzenie niedoszłej „matki” zabieg polegający m.in. na okaleczeniu nienarodzonego dziecka zakończony jego zamordowaniem.
Zastanówmy się najpierw nad naszym postępowaniem a potem ruszajmy na pomoc Afryce.
„Większość gwałtów to przestępstwa popełniane z premedytacją, ale w Polsce tylko 20 proc. z nich jest zgłaszanych policji, gdyż poszkodowane boją się bolesnej i upokarzającej procedury przed sądem.”
Trzeba zaznaczyć że w sporej części przypadków poszkodowana dopiero na drugi dzień, gdy wytrzeźwieje i zda sobie sprawę co narobiła, uświadamia sobie jak strasznie została zgwałcona. Z uwagi na to, skomplikowana procedura przed sądem jest koniecznością.
Istnieje także „problem” „mężczyzn” bitych przez własne żony. Oni również z uwagi na bolesną i upokarzającą procedurę przed sądem, decydują się na życie w ciągłym strachu i poniżeniu. Na szczęście nie walczy się z tym „problemem” co sprawia że nie obserwujemy jego eskalacji.
„wykorzystywanie [kobiet] w pracy (także seksualne)”
Nie wiem jakie są te inne rodzaje więc omówię tylko seksualne.
Rozumiem że chodzi o dobrowolne wykonywanie przez „ofiarę” czynności seksualnych w zamian za uzyskanie korzyści majątkowych? Poszkodowana może być najwyżej organizacja, ponieważ „ofiara” w drodze tych czynów może uzyskać korzyści np. w postaci nieuzasadnionej wynikami w pracy podwyżki, bądź awansu na stanowisko na objęcie którego w normalnych okolicznościach brakowałoby jej kompetencji.
Sytuację kiedy ofiara nie bierze w tym udziału dobrowolnie nazywamy gwałtem.
„darmowa praca kobiet w domu”
Zarzut chyba najbardziej absurdalny ze wszystkich. Jeżeli takie rzeczy są przedmiotem wspomnianej wyżej „ustawy o równym statusie” to szyderczy stosunek posłów jest jak najbardziej uzasadniony. Proszę o sprecyzowanie czy chodzi o darmową pracę w kuchni czy w sypialni czy o co? Jak na to patrzę to nie wiem czy w ogóle jest sens pisać dalej…
„Te [kobiety], które prowadzą własne małe firmy, nie mogą iść na urlop wychowawczy, chyba że zapłacą za to z własnej kieszeni.”
A niby kto ma za to zapłacić i z czyjej kieszeni?
Rozumiem że nie dotyczy to tych kobiet, które prowadzą własne duże firmy?
„Dlaczego w państwie teoretycznie neutralnym światopoglądowo to Kościół decyduje, które procedury medyczne i leki będą finansowane przez służbę zdrowia?”
Nasze państwo nie jest neutralne światopoglądowo nawet w teorii.
Kościół nie decyduje o medycynie.
Nazywanie środków antykoncepcyjnych lekami przypomina nazywanie kokainy pożywieniem.
Może jeszcze finansować operacje plastyczne w ramach walki z powszechną (i rzeczywiście istniejącą) dyskryminacją kobiet na podstawie wielkości piersi?
„Chcemy, żeby szkoła była miejscem edukacji, a nie indoktrynacji.”
Też bym chciał. Ale z tego co tu zastałem wynika że inaczej definiujemy te pojęcia.
„[…] posłowie koalicji rządzącej ogłaszają, że lesbijkom trzeba odbierać ich dzieci (sic!).”
Nikt nie powinien mieć prawa do odbierania matce własnego dziecka.
Z drugiej strony kiepska to lesbijka co ma dzieci.
W przypadku tzw. gejów sytuacja jest prostsza. Wystarczy im tych dzieci nie dawać.
„Chcemy móc się leczyć w szpitalach, w których pracują godnie opłacane pielęgniarki i położne.”
To proszę pojechać leczyć się do kraju gdzie nie istnieje „bezpłatna” „służba” „zdrowia”. Albo postulować zlikwidowanie rodzimej, zamiast aktywnie zachęcać do poszerzania jej kompetencji.
„Żądamy rozsądnego prawa o leczeniu niepłodności i europejskiego standardu opieki medycznej, niezależnie od stanu cywilnego i orientacji psychoseksualnej.”
Do leczenia czegokolwiek nie potrzeba żadnego prawa.
Zapewniam Panie że „europejski standard opieki medycznej” wkrótce i bez trudu osiągniemy.
„Urząd pełnomocniczki ds. równego statusu kobiet i mężczyzn ma być zgodny z dyrektywami unijnymi, niezależny, kadencyjny i mieć prawo inicjatywy ustawodawczej; ma przeciwdziałać również dyskryminacji ze względu na orientację psychoseksualną, niepełnosprawność, wiek, klasę i pochodzenie etniczne. Lesbijki, osoby bi- i transseksualne maja prawo czuć się w Polsce u siebie. Żądamy monitorowania przez urząd równości w warunkach zatrudnienia: równa płaca za równą pracę.”
Już sam urząd wyżej wymienionej pełnomocniczki jest w swoim założeniu „dyskryminacją ze względu na płeć”.
„Żądamy uczciwego ZUSu, który nie będzie prześladował matek i kobiet w ciąży.”
Jak można żądać uczciwości od instytucji która w założeniu jest instytucją przestępczą?
Od złodzieja nie żąda się uczciwości, tylko zamyka się go w więzieniu gdzie będzie miał czas na przemyślenie swoich czynów.
Od mordercy nie żąda się uczciwości, tylko z pomocą kata aranżuje mu się spotkanie ze Stwórcą (zależnym od wyznania) który już go tam na pewno jakoś ukarze.
„Żądamy uchwalenia przez Sejm abolicji dla kobiet poszkodowanych przez ZUS.”
Przecież taka uchwała to (szczególnie w Waszym rozumieniu) jawna dyskryminacja ze względu na płeć!
Dlaczego tylko dla kobiet?! Ja też chcę!
„Żądamy przepisów pozwalających na legalną pracę opiekunek.”
Opiekunki się na pewno ucieszą z tych przepisów…
A z drugiej strony to nie wiem czy autorki postulatów zdają sobie sprawę ile usługi takiej przepisowej opiekunki będą kosztować. Aczkolwiek rozumiem że żadna cena nie jest zbyt wysoka za opiekę nad tymi wszystkimi niechcianymi dziećmi, których nie dało się bezpiecznie i tanio (z dofinansowaniem z funduszu aborcyjno-eutanazyjnego) usunąć za życia płodowego.
„Religia w parafiach, nie w szkołach.”
Pozwolą Panie że o tym czego się naucza w szkole zdecyduje dyrektor danej placówki po ewentualnej konsultacji z zainteresowanymi rodzicami.
„Chwalmy odważne kobiety, które wolność dla nas zdobyły, i mężczyzn, którzy je zrozumieli i wsparli. Razem wiele osiągnęliśmy, a jeszcze więcej osiągniemy.”
Ruch feministyczny został wymyślony, stworzony i sfinansowany przez mężczyzn, więc to raczej oni powinni dziękować Wam za „zrozumienie” i wsparcie. „Zrozumienie” ponieważ prawdziwe motywy kryjące się za tym wszystkim w znacznym stopniu odbiegają od tego co wydaje się szeregowym zwolenniczkom. Ale to już temat na inną dyskusję.
Widać też pewien „postęp” w samym ruchu. Zniknęły już postulaty rodzaju „Nie chcemy być całowane w rączki, chcemy być po prostu ludźmi rodzaju żeńskiego”, które świadczyły o niepełnosprawności umysłowej autorek.
Sukcesu dydaktycznego sobie nie wróżę z uwagi na to że szeregowe członkinie i tak nie zrozumieją tego co napisałem, natomiast ich zwierzchniczki doskonale zdają sobie z tego wszystkiego sprawę.
Wszystko to jest po prostu kolejną metodą realizacji manifestu komunistycznego pod pretekstem walki z uciskiem kobiet przez mężczyzn. Drogie „Panie”, zatęsknicie jeszcze za tym „uciskiem” kiedy Wasz cel zostanie osiągnięty i wskrzesicie potwora którego z takim trudem i ofiarami ubiliśmy.
""Do not rejoice in his defeat, you men. For though the world has stood up and stopped the bastard, the bitch that bore him is in heat again.""