Faszyzm zaczyna się w szkole
05/09/2011
534 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Oni chcą mieć swoją armię od zaraz. Oni muszą ją mieć…
Dlaczego, spytasz? Bo faszyści, komuniści, trockiści, debiliści i inni pol-potiści zwykle nie mają czasu. Nie mogą sobie pozwolić na zmiany idące powoli, na sezonowanie się koncepcji i wytwarzanie oddolnie nowych idei i pomysłów. Oni chcą mieć swoją armię od zaraz. Oni muszą ją mieć, bo bez niej wylądują na bocznicy. Czy Hitler dużo by mógł, gdyby nie jego oddane oddziały SA, a potem SS i działacze NSDAP? Za nimi szli chłopcy z HJ, dziewczynki z BDM i miliony szaraków, którym często wiadomości z szerokiego świata przynosiły do domu dzieci, już zapisane gdzie trzeba i nauczone, czego trzeba, przez oddaną armię nauczycieli.
W Sowieckiej Rosji, uczeń Pawlik Morozow musiał przy pomocy władzy radzieckiej zbesztać na śmierć własnego ojca, bo taki był ten ojciec niedouczony i nie na czasie.
Podobny mechanizm zastosował w początkach XX wieku w USA Francis Bellamy, który był zaangażowany w szkolnictwo i "inżynierię dusz", a tak naprawdę usiłował wprowadzić lokalny brand faszyzmu. Można powiedzieć, że dużo mu się udało. Dzieci jak wytresowane małpki nauczyły się szybko co i jak salutować, choć nie wiadomo, czy nauczyły się ułamków; z tego co wiemy o poziomie amerykańskich szkół publicznych, chyba nie.
Tymczasem, w naszym umiłowanym kraju, po czasie ciemnej nocy edukacyjnej, kiedy to usiłowano uczyć dzieci chemii, fizyki, historii (matka nauk) oraz innych niepotrzebnych prawdziwym faszystom rzeczy, nadchodzi światło pochodni, którą niesie minister Hall.
Cała koncepcja tej poronionej "reformy", która polega na wyrwaniu z domu rodzicom już i 5.5 latków i poddaniu ich indoktrynacji prowadzonej przez nie wiadomo kogo i o jakich kwalifikacjach, jest chora. Jaki jest tego cel??? Czy ktoś empirycznie stwierdził, że jakiekolwiek państwo zyskało cokolwiek na tym, że do szkół idą pięciolatkowie??? Oh, jest cel fiskalny, cały rocznik zacznie szybciej płacić podatki, ale wydaje się, że to raczej mały i miły dodatek do celu głównego, jakim jest obniżenie poziomu intelektualnego społeczeństwa w celu łatwiejszego "zarządzania" tymże.
Dodajmy do tego prowadzenie "kartotek" z całą masą informacji o uczniu, które niby później mają być "usuwane", ale od kiedy wymyślono coś, co nazywa się "back-up", można z góry założyć, że to usuwanie, to pic na wodę. Zresztą, po co komu jakiekolwiek informacje poza tym, co uczeń wie na dany moment, jeżeli szkoła sobie nie uzurpuje jakichś innych praw? Sam pomysł na prowadzenie kartotek to dowód na to, że szkoły chcą mieć wpływ na ludzi, chociaż patrząc na program można powiedzieć, że nie scholastyczny. To będą wykuwalnie Pawlików i Horst Wesselów, fabryki "człowieków". To będzie perpetuum mobile wybierania wciąż tych samych skurwysynów na euro-urzędy, które to SS-syny będą mogli powiedzieć Jasiowi już w szkole, co dla niego jest ważne i kto jest dobrym pionierem, a kto niedobrym …………… (wpisz tutaj potrzebne nazwisko).
Oprócz tego mamy od niedawna wprowadzone UTAJNIENIE wyników szkół. Po co? No, cóż, według sprawdzonej metody socjalizmów wszelkich, obywatel, im mniej wie, tym lepiej. Po co ma wiedzieć, która szkoła uczy dobrze? Nie będą tam pchać zdolnego Krzysia, czy zdolnej Basi oddani rodzice, zamiast tego wyślą dzieciaki do "rajonu", a tam już zalew chamstwa i przeciętniactwa zadba o to, żeby nie wyrosły nam jakieś tfu, elity. Więc będziemy mieć tych półgłówków z "małą maturą", którzy przeczytali ze dwa skróty lektur, a z historii współczesnej wiedzący tylko tyle, co wyświetli TVN i co wyczytająw GazŻydzie, albo u Axela Springera. Oczywiście, będą świetnie nauczeni jak pisać zadania na 300 słów o treści dowolnej i jak robić na równie nieistotny temat prezentację w Power Point.
A tak szczerze, to po co im wiedzieć więcej? Przecież wiadomo, że ich przyszłość nie będzie tutaj. Europka potrzebuje na gwałt białego mięska! Potrzeba im tych barmanów, kelnerek i sprzątaczek. Ktoś im musi założyć antenę i wkręcić żarówkę, a Arab się do tego nie nadaje.
WIęc poduczą nasze dzieci troszkę w tej sprawdzonej za Niemca volksschule, a potem zaproszą do pracy! A Turków, Arabów i co tam jeszcze pali samochody podrzuci się nam, miejsca u nas dostatek, a i blokowisk czeka dużo.
Jak widać, roboty jest dużo do zrobienia i szkoły już prężą siły do nowych zadań.