Przedstawiciel partii, w której poczucia przyzwoitości jest jak kot napłakał, usiłuje pouczać!
A było tym śmieszniej, że marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, dzisiaj rano, przywołał coś, o czym – że takie cudo istnieje – członkowie Platformy zapomnieli już wiele lat temu. Tak, tak, marszałek Schetyna przypomniał sobie o poczuciu przyzwoitości, na które się powołał, gdy zdeklarował się po stronie posła Kalisza i jego kłamliwego projektu raportu, nawołującego do postawienia przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro. "Trzeba się jeszcze dokładnie przyjrzeć … ale zginął człowiek …", więc on by się skłaniał ku temu rozwiązaniu, by postawić ich przed TS, no i oczywiście według niego, nie będzie to działanie motywowane politycznie.
Widać, że dla takich ludzi, jak Grzegorz Schetyna, śmierć prezydenta kraju i pozostałych osób, które zginęły pod Smoleńskiem, to pryszcz, w porównaniu z samobójstwem osoby, wobec której prowadzono śledztwo w sprawie korupcji, współpracy z mafią … – bo ani razu nie było słychać jego głosu nawołującego do wskazania osób, które przyczyniły się do katastrofy, by postawić je przed Trybunałem Stanu lub innym sądem.
Jak daleko chce posunąć się Grzegorz Schetyna w jednoczeniu z poskomunistyczną lewicą, pokazał zachwycając się nad "odpowiedzialną, niepartyjną" decyzją Bronisława Komorowskiego – który już to jednoczenie się ma dawno za sobą – przyjmując sprawozdanie KRRiT, co uratowało obecną radę w dotychczasowym kształcie, pozostawiając ją w rękach PO/SLD. Żałosna była jego ocena sytuacji w mediach publicznych, o której mówi, że "jest inaczej", że "rozwija się w dobrym kierunku" i że "widać tam odpowiedzialne myślenie". Marszałek albo nigdy nie korzysta z radia i telewizji albo najzwyczajniej w świecie rżnie głupa. Skoro dla niego przejawem odpowiedzialnego myślenia jest praktycznie, wycięcie z mediów głosu opozycji i pozostawienie mediów na wyłączność postkomunistom, to sam stawia pod znakiem zapytania całą swoją opozycyjną przeszłość!
Ten, uważający siebie za przyzwoitego i prawdomównego człowieka, jeden z najwyższych urzędników w państwie, nawet się nie zawahał, by w obronie swojej partii i rządu, dzisiejszy medialny występ rozpocząć od wierutnych kłamstw, mających usprawiedliwić wciąż przekładany moment publikacji raportu komisji Millera. Czyżby Grzegorz Schetyna też uważał obywateli Polski – w tym słuchaczy radia TOK FM, w którym wystąpił – za idiotów, skoro tak jak premier Tusk, jak inni przedstawiciele rządu, PO, próbował wciskać kit, twierdząc, że wyłącznym powodem opóźnień są trudności z wiernym przetłumaczeniem raportu na inne języki. Już większość publicystów – nawet tych, którzy dotąd zawsze wiernie stali po stronie PO – śmieje się w głos natychmiast, gdy słyszy ten argument … a oni nadal swoje.
Jak bolący to dla Platformy temat, niech świadczy dzisiejsze zachowanie Adama Szejfelda, który już na pierwsze słowa, że nie chodzi o żadne trudności z tłumaczeniem technicznego tekstu, ale chodzi o problemy związane z nieuniknioną w tym momencie, wymianą ministra Bogdana Klicha, zaczął się zachowywać jak zwykły smarkacz w krótkich spodenkach, bełkocząc w kółko, aby tylko zagłuszyć adwesarza i uniemożliwić prowadzenie dyskusji. Niestety, dzisiaj Grzegorzowi Schetynie, nikt nie mógł przeciwstawić żadnych argumentów, więc on mógł pleść, co mu ślina na język przyniesie, do samego końca swego występu w mediach … Co de facto potwierdziło jego słowa, że sprawy w mediach "idą w dobrym kierunku" – "zapomniał" tylko dodać, że:
Dla nich, idą w dobrym kierunku!
A już tym ,że to nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, w ogóle się nie zainteresował!
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.