Pani Ewa Kopacz została premierem RP. Zmiana lidera oraz części rządowej ekipy odbyła się stosunkowo szybko, bez większych perturbacji i zawirowań. Tusk został zastąpiony, usunął się z krajowej sceny politycznej a jego miejsce przejęła kobieta. Dało to się zauważyć wyraźnie przy prezentacji członków rządu w sformułowaniach, które uznano za niezbyt fortunne w swojej politycznej wymowie. Kobiece odczucia zdominowały wtedy polityczną „mowę trawę” i stały się obiektem krytyki. Nowa pan premier nie nauczyła się jeszcze mówienia sloganami, frazesami i nic nie znaczącymi dyplomatycznymi ogólnikami. Krytyka była głośna i nie bardzo podobało się odwołanie do kobiecych, instynktownych reakcji.
Oczywiście ganiła też opozycja. Ale nie tylko to wystąpienie skupiło ogień krytyki na osobie Ewy Kopacz. Sięgnięto dalej i głębiej. Przypomniano słowa o przekopanej smoleńskiej ziemi na metr w głąb. W czasie wystąpienia w Sejmie po rządowym exposé, poseł PiSu pani Anna Zalewska oskarżała panią Kopacz o niewypełnienie swoich zadań po katastrofie i mówiła o moralnej dyskwalifikacji. Jarosław Kaczyński nie wspominał co prawda o tragicznej katastrofie sprzed 4 lat lecz stwierdził ustami swojego rzecznika iż z polską premier nie zamierza rozmawiać ponieważ to nie ta klasa polityczna. Smoleńsk, narodowa tragedia została znowu wykorzystana do politycznej walki.
Na odpowiedz pani Kopacz nie trzeba było długo czekać a jej słowa nie pozostawiają wątpliwości: „Pytam więc, jakie moralne prawo do wystawiania ocen mają ludzie, którym zabrakło odwagi, by tam pojechać? Którzy uciekali czym prędzej ze Smoleńska do Polski, by tu, już w Warszawie, politycznie grać tą katastrofą? I jeszcze dziś granie Smoleńskiem to uwłaczanie pamięci ofiar.”
Pani Kopacz jest jedną z niewielu osób z polskiej, obecnej sceny politycznej, która w Moskwie, przez kilka dni, z najbliższymi rodzinami przeżywała to wszystko, co w takich tragicznie smutnych momentach można przeżyć. To ona była obarczona tymi wszystkimi obowiązkami, które w takich momentach ani nie są zaplanowane ani nie podlegają standardowym regułom biurokracji i których nie wykonuje się w siedząc za urzędniczym biurkiem. W prosektorium, w walce z ruską biurokracją, w spotkaniach z najbliższymi ofiar katastrofy konfrontowanych ze straszliwymi skutkami lotniczego wypadku, którzy w obcym i nieznanym otoczeniu, pozbawieni znanych sobie warunków musieli przeżywać śmierć swoich najbliższych. Oglądanie zmasakrowanych ciał i ich szczątków, konfrontacja z bólem i rozpaczą dziesiątków osób, próby pomocy w setkach spraw do załatwienia i zaimprowizowane działanie w tym co trzeba było załatwić od zaraz. Była tam lekarzem, ministrem ale również kobietą. Robiła to czego wielu mężczyzn nie chciało i być może nie potrafiłoby.
Aby poznać choć trochę atmosferę tamtych dni starając się zrozumieć co się działo w tak tragicznych i ciężkich do zrozumienia sytuacjach powinien każdy, ktokolwiek chciałby wydawać, tak łatwe patrząc z boku, osądy o tamtych dniach, zapoznać się z wywiadem z Ewą Kopacz przeprowadzonym przez Teresę Torańską: ZNAJDZ MI GO ( http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,8288011,Znajdz_mi_go.html ).Oceny wydawać łatwo. O innych. Szczególnie jeżeli nie przeżyliśmy tego co oni. Bo ludzka wyobraźnia nie zawsze potrafi „doświadczyć” tego z czym inni byli konfrontowani w bolesnej rzeczywistości.
2 komentarz