Tak niewiele mówi się na jej temat..
Dni temu kilka córka koleżanki ( mąż Holender ) jechała do Holandii na uroczystą eutanazję teściowej..
Panie doktorze , mamy prośbę o przyśpieszenie "zabiegu" o dwa dni.. chcemy wyjechać w piątek po południu.. Po drodze chcemy zajechać do Samanty , wczoraj miała urodziny.. Jesteśmy zabukowani w sobotę rano na lot do Nicei.. Mama przecież już podjęła decyzję.. Bardzo prosimy !.. Adrian położył na biurku doktora Markusa bilety lotnicze jako dowód , że o 9.30 – w sobotę – mają wylot na oczekiwane od roku wakacje..
Doktor Markus , lekarz dzielnicowy od dwóch miesięcy na zlecenie Adriana i Emmy zdiagnozował mamę Adriana , 72 letnią Hertę , która od wielu lat chorowała na nieżyt jelit i niewydolność nerek.. Jednak przekonywującym argumentem za eutanazją jest jej wiek.. 72 lata .. wystarczy.. nażyła się !. Herta podczas wizyty dr. Markusa sama bez jakiegokolwiek przymusu stwierdziła , że prosi go o pomoc !.. " Niech mi pan pomoże doktorze Markus ".. Powiedziała to przy wszystkich obecnych przy jego wizycie.. Niedwuznacznie wyraziła swoją wolę..
Panie doktorze prosimy !..
…. 30 km na południe od Amsterdamu w 3 tys.mieścinie Wielingen dziennikarka stołecznego gazety odkryła , że w tym sennym miasteczku żyją tylko młodzi ludzie.. Nie ma w nim nikogo kto żyje z emerytury.. Raczkujące dzieciuchy , szkolne małolaty , agresywne zawodowe szczury , młodzi dziadkowie , a gdzie staruszkowie ?..Nie ma .. ani jednego w kawiarni , kościółku , na ulicy.. Indagowani przypadkowi rozmówcy na rynku miasta , w urzędzie merostwa , w okolicznych pubach unikali odpowiedzi na pytania gdzie są starsi jego mieszkańcy.. Intuicją tchnięta zatrzymała swój samochód na parkingu spożywczego dyskonta i po niespełna godzinie zauważyła przemykającą postać kobiety , która – na jej oko – mogła mieć ponad sześćdziesiąt pięć lat..
Poczekam jak wyjdzie.. pomyślała.. Stanę w okolicach rozsuwalnych drzwi .. Musi po zakupach wyjść.. – jakoś ją zagadnę – , muszę pierwszym pytaniem zdobyć jej zaufanie , tylko czy będzie chciała ze mną rozmawiać ?.. Po niespełna 20 minutach starsza pani w kapelusiku nasuniętym głęboko na czoło szybkim krokiem opuszczała sklep.. Jaga podbiegła do niej – dzieńdobry , ja nie jestem tutejsza , ja z Amsterdamu , jestem dziennikarką – chcę pani pomóc.. Jestem godną zufania osobą.. Niech pani ze mną porozmawia , mogłabym być pani córką.. Córką ? – mieomal odkrzyknęła – dama w kapelusiku , córką ! … Pani nic nie rozumie , tu synowie i córki zabijają .. Mordują ojców i matki .. Chce pani coś wiedzieć , a chyba nie podejrzewa , że jest pani w mieście zbrodni.. Osłupiała Jaga patrzyła w oczy straszej pani wyczuwając , że ta waha się czy jej zaufać.. Nie zawiedzie mnie Pani ?.. Przysięgam ! – pomogę ze wszystkich swoich sił.. nie jestem Holenderką..Pochodzę z Saksonii..Mój ojciec jest emigrantem z Polski..Jestem przyzwoitym człowiekiem , dziadek walczył w powstaniu warszawskim jeśli pani to cokolwiek mówi..
Młoda osóbko .. mówi mi to wiele..ukończyłam historię i prawo na Uniwersytecie van Amsterdam.. Jeśli mogę ciebie prosić chodźmy do mojego mieszkanka.. zapraszam na herbatę..Jeśli masz dostatecznie dużo czasu dostaniesz materiał na wiele lat twojego życia..
Po drugiej filiżance herbary Sanne wyjęła z sekretarzyka dyplomy uniwersyteckie.. Czekała na zauważenie przez Jagę ocen obydwu dyplomów.. Oba były oznaczone ocena bardzo dobrą.. Jaga nie omieszkała pogratulować wysokich ocen..Tak po woli Sanne wchodziła w temat , o którym – widać było -, że sama chciała opowiedzieć..
37 lat była referendarzem sądowym tutejszego małego sądu..Typowe problemy małej , sennej holenderskiej mieściny.. Ponad połowę mieszkańców stanowili ludzie starsi.. Młodzi po szkołach migrowali do stolicy i okolicznych bardziej uprzemysłowionych miast..Merostwo znakomitą część budżetu przeznaczało na pomoc ludziom w wieku zaawansowanym..Czas odmierzały korki noworocznego szampana.. Gdy – na mera miasta – wybrano , młodego , przystojnego , dobrze zapowiadającego się programowo mężczyznę nikt nie podejrzewał , że wybór ten dla wielu będzie ostatnim wyborem jego życia.. Niestety , ja też przyłożyłam do tego swoją uniwersyteckie dyplomy..
Tak niezuważalnie , stanął problem na radzie miasta – eutanazji – .. No , jak nieuleczalna choroba , jak bez jakichkolwiek szans , jak sam zainteresowany prosi i błaga , to czemu nie !.. Mój szef zlecił mi opracowanie pisemnej formuły zainteresowanego o dokonanie przez lekarza merostwa – nie jakiejś prywatnej kliniki – zabiegu eutanazji.. Oczywiście tylko w wyjątkowych wypadkach !.
Chciałam dobrze , tylko dla beznadziejnych wypadków , tylko gdy pacjent cierpiał i nie rokował , tylko dla przypadków ostatecznych.. Oczywiście w formule druku podania było – proszę o pomoc – proszę o skrócenie cierpienia – proszę o doraźną interwencję z powodu braku środków finansowych na długotrwałe leczenie , proszę o zabieg w przypadku drastycznie złych wyników analiz diagnostycznych..
Wierzyłam , że za tymi prawnymi , sądowymi określeniami etyka i nauka medyczna podłoży swój naukowy , moralny podtekst.. Nie mogłam przypuszczać , że nowy mer otrzymawszy z sądu – takie – dokumenty uczyni je narzędziem unicestwienia tak wielu istnień ludzkich.. Mer w krótkim czasie wymienił cały skład lekarzy zatrudnionych przez miasto.. Zredukował 80% lekarskich etatów , podwyższając o 300 % uposażenie pozostałym nowozatrudnionym.. Nieomal w oczach liczba pogrzebów wzrosła do kilkudziecsięciu w ciągu dnia..
Mer miasta zmienił formułę zasiłków pogrzebowych , jeśli zmarły sam " dobrowolnie " – poprosił o pomoc – to pogrzeb całkowicie finansowany był przez merostwo , a całe odszkodowanie z ubezpieczenia trafiało do rąk rodziny.. Odszkodowanie pogrzebowe to 12 średnich pensji – starczyło na nowy dobry samochód , lub połowę mieszkania – na otacie łez..
Jago , zaczęło się , nagminnie dzieci odwiedzali z ojcem lub matką , żeby nie mówić z dziatkami lekarza merostwa , gdzie " zainteresowany " SAM prosił o " pomoc" podpisując druk opracowany przez sąd , czyli przeze mnie .. Proszę o pomoc bo źle się czuję !. Lekarz , a jakże zbadał , zrobił w laboratorium wyniki i podejmował decyzję.. Zastrzyk !!! Zastrzyk śmierci.. Nieomal na oczach dzieci , które tylko czekały na stosowne zaświadczenie , że babcia, mama, tato sami poprosili o pomoc… Wiesz , latem byłam w naszej klinice , młodzi rodzice przywieźli córeczkę – ok. 8 lat – , która chorowała na niewydolność nerkową. Szanowny doktor uprzytomnił im , że ich polisa nie obejmuje dializ , będą musieli płacić z własnej kieszeni , no chyba , że podpiszą prośbę o pomoc !.. Podpisali , lekarz nakazał przewiezienie córki do pokoju obok , gdzie zaaplikował jej zastrzyk uspypiający.. Pogrzeb odbył się na koszt miasta , odszkodowanie przypadło rodzicom.. Jago to było ICH dziecko !.. Sama byłam w szpitalu jak z wypadlu drogowego przywieźli kierowcę dużej ciężarówki , który miał złamane dwie nogi.. W izbie przyjęć lekarz poinformował chłopaka , że może dojść do amputacji kończyn.. " Niech mi pan pomoże " krzyczał kierowca , proszę !.. Pomógł..zastrzykiem..Nie cierpiał młody człowiek..
Wiesz , mój sąsiad mieszkał obok mnie , pod 6 – tką miał gościec stawowy , trudno nu się było poruszać z samego rana , wpadałam do niego po śniadaniu , częstował mnie kawą niejednokroć prosząc o drobne zakupy.. Jak mu je przynosiłam to już czuł się lepiej.. Rozchodziłeś się , żartowałam.. Tak , potrzebował kilku godzin by wejść w rytm dnia codziennego , by jego stawy zapracowały.. Bywało , że wieczorem zapraszał mnie na kawę do kafejki obok naszego domu.. Pewnego ranka zaszłam do niego , w mieszkaniu była synowa z miejskim lekarzem.. Krzyczała, darła się na niego , dlaczego nie pozwala sobie pomóc !.. Ona przyprowadza mu lekarza a on tego nie docenia.. Powiedz mu Sanne – zwróciła się do mnie – , że lekarz jest po to by mu pomóc.. Oczywiście potwierdziłam , daj się zbadać , badanie nie boli.. Na życzenie lekarza i synowej opuściłam jego mieszkanie.. Krótki czas potem zauważyłam przez okno , że na ulicy stoi pogrzebowy bus , do którego na noszach wnoszą opatulone w folię ciało zmarłego.. Za nim idzie synowa sąsiada i lekarz… Dech mi zaparło i nogi mi się ugięły… Badanie i śmierć !..
Jago !.. Tak wyludniło się nasze miasto ze starszych i schorowanych ludzi..To praktyka eliminowania już niepotrzebnych i cierpiących nawet maluszków.. To wynik przebiegłości zarządzców gmin i miast.. Wszystko dla uratowania budżetu.. ofiary nie mają znaczenia.. Państwo nie akceptuje starych i ułomnych.. Orkiestra gra dla zdrowych , mających siłę się bawić i uprawiać seks.. Jago zauważ to !!!!
Dopijaliśmy z Jagą kawę w kawiarni w Poznaniu.. Nie miałem koncepcji na dalsze indagowanie jej o losy mieszkańców miasteczka Sanny.. Zastanawiałem się , czy opowiadana przez nią historia może się jak AIDS przenieść na np. nasz kraj..
Zapytałem zdawkowo , co robi Sanny dzisiaj ? . Czy nadal przemyka się do sklepu ?..
Nie , nie , ja jestem w Poznaniu , bo Sanny wyszła za mąż za wdowca z twojego miasta..Wczoraj w ratuszu był ich ślub..On jest emerytowanym nauczycielem poznańskiego liceum.. Jedynki..Marcinka.. No wiesz tu opodal na Grunwaldzkiej.. Poznała go przez takie internetowe biuro .. Ona jest najszczęśliwszą osobą na świecie.. Wiesz , przy szampanie nachyliła się mi do ucha i powiedziała , że w Polsce i w Poznaniu lekarze nie usypiają , pomagają na prawdę !!! Z jego i swojej emerytury 4000 euro będą szczęśliwym małżeństwem do końca świata…
Jestem o tym przekonany Jago.. jestem o tym przekonany odparłem , choć w duszy zacząłem szukać wątpliwości dla tego stwierdzenia..
Prawnik, uczulony na ignorancję sądów i systemu bankowego....