Eurobzdury Barroso
16/09/2012
391 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
(…) Barroso już zapomniał albo bardzo nie chce pamiętać, że jeszcze niedawno wypowiadał się zdecydowanie przeciwko demokratycznym referendom nad Traktatem Lizbońskim w poszczególnych krajach UE (…)
Katolicka Agencja Informacyjna (KAI) poprosiła mnie o ocenę happeningu, który z udziałem szefa Komisji Europejskiej i szefów wielu frakcji odbył się w tym tygodniu w siedzibie europarlamentu w Strasburgu. Oto moja wypowiedź: "Obserwując tę debatę – nie tylko Barroso, ale także większości liderów poszczególnych frakcji w PE – miałem wrażenie, że ci liderzy oderwali się od ziemi i bujają w euroobłokach. Barroso już zapomniał albo bardzo nie chce pamiętać, że jeszcze niedawno wypowiadał się zdecydowanie przeciwko demokratycznym referendom nad Traktatem Lizbońskim w poszczególnych krajach UE – stąd dziś jego hasełka „więcej demokracji” są doprawdy śmieszne, niewiarygodne i pokazują go po raz kolejny jako kompletnego hipokrytę.
Pomysły typu ‘Europa federalna’ (inna wersja: ‘Europa federacyjna’, zmiękczana określeniem ‘państw narodowych’) jest odgrzewaniem starych kotletów. Zawsze, gdy jest kryzys, spora część polityków w Brukseli chce ‘ucieczki do przodu’ i od lat powtarza albo naiwnie albo cynicznie, że lekiem na europejskie problemy jest ‘więcej Europy’. Tymczasem ten slogan oznacza większą centralizację i w praktyce… mniej demokracji, bo wpływ poszczególnych narodów na decyzje w Brukseli będzie z definicji znacznie mniejszy niż na rządy państw narodowych.
W rzeczywistości, która jest ważniejsza od teoryjek o ‘pogłębionej integracji’ hasło więcej Europy oznaczać będzie w gruncie rzeczy więcej decyzji dla Niemiec. A tego nie chce nikt w Unii – oczywiście poza Berlinem.”