Euro2012 – jako igrzyska rozpadającej się Eurostrefy
09/06/2012
297 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Czy dzisiejszy sport jest tak skorumpowany, że Cesarz (z którym Europa się nie liczy) pytając się ludu na trybunach będzie w stanie dostarczyć oczekiwany medal kibicującym tłumom? I czy zrekompensuje to kryzys Eurostrefy.
Zapraszam jutro w niedzielę 10 czerwca o godz. 18.00 na program Pawła Badzio z moim udziałem w programie na kryzysu Eurostrefy w perspektywie oczekiwań na sukces w Euro2012 w Radiu Solidarność.
W Polsce napięcie związane z mistrzostwami Europy w piłce nożnej osiągnęło poziom zenitu. Było ono sztucznie nadmuchiwane do niebotycznych rozmiarów, zarówno przez władze kraju jak i sprzyjające im media.
O ile od dawna znana jest maksyma „chleba i igrzysk”, to obecnie przybrała ona nową wersję” „opium dla ludu”. Wszystkie poważne antyklerykalne i antynarodowe, jak i pozbawiające ludzi ich praw do emerytur, działania polityczne wzbudzające masowy opór społeczny były „przykrywane” przez „podbijające bębenek” informacje związane z przygotowaniami do Euro2012.
Niezależnie od szkodliwości tego typu polityki pozostaje pytanie czy dzisiejszy sport jest tak skorumpowany, że Cesarz pytając się lud na trybunach będzie w stanie dostarczyć oczekiwany medal kibicującym tłumom. Gdyż o ile rzeczywiście polscy piłkarze-emigranci prezentują się lepiej niż dawniej, to jednak dla władz jest niezmiernie ryzykownym stawiać wszystko na jedną kartę dyscypliny, która jest od kilkudziesięciu lat w niesamowitym dołku moralno-organizacyjnym.
Wprawdzie sędziowie w dzisiejszym świecie stanowią wyjątkowo nieprofesjonalny obraz, to jednak w targanej kryzysem Europie trudno uwierzyć aby to właśnie nasze władze miały wystarczającą siłę wpływu na ich decyzję. O ile Grecja jest na cenzurowanym u wszystkich stąd nie uznanie bramki i czerwona kartka nie dziwią, to jednak wszystkie inne kraje – no może poza Czechami i w te klocki mają więcej do powiedzenia. O ile w meczu z Rosją wszyscy oczekują „gryzienia trawy” to przecież niespodziewanie może się okazać że w razie porażki to Rosjanie odpuszczą Grekom.
Chyba że strategia jest bardzo prosta i już wypróbowana podczas negocjacji Traktatu Lizbońskiego, nawet ostatnie miejsce zostanie ogłoszone jako niebywały sukces i każdy medialny rozmówca będzie nas w tym utwierdzał. A na dodatek w tylko lokalnych mediach wszyscy zostaniemy pochwaleni jako gospodarze, łącznie z „paniami lekkich obyczajów”. Zrealizowany zostanie wirtualny świat opinii, każdy dostanie jak w reklamie wszystko co potrzebuje – przecież słowa nie kosztują. Co jednak przy tak gigantycznym podgrzaniu nastrojów może się nie udać.