Euforia na „rynkach finansowych” zapanowała! Indeksy się „zazieleniły” i „powędrowały na północ”. FED będzie drukował dolary. 40 mld miesięcznie!!!
Nie wiadomo tylko jak długo. Rocznie to będzie prawie pół biliona (po amerykańsku tryliona)! I co z nimi zrobi? Ano rozda „bankom inwestycyjnym” – pewnie tak samo transparentnie, jak to zrobił poprzednim razem. Co z nimi zrobią „banki inwestycyjne”? „Zainwestują”! Między innymi w akcje. Pewnie w Apple. Bo właśnie pojawił się nieco dłuższy iPhone 4S z numerem 5. Ma trochę większy wyświetlacz, jest trochę cieńszy i mniej waży od poprzednika. Zdaniem specjalistów z banku inwestycyjnego J.P. Morgan, który zapewne będzie jednym z tych (jak poprzednio), który dostanie z FED te wydrukowane dolary, „the thinnest iPhone ever” ma spowodować „wzrost” amerykańskiej gospodarki od 0,25% do 0,5%. Dokładniej ma spowodować wzrost amerykańskiego PKB – czyli wydatków. Pewnie spowoduje jeszcze większy, bo nowy iPhone ma mniejsze gniado ładowarki – więc nie będzie można używać starych, trzeba będzie kupić nowe.
Skoro co miesiąc będzie 40 mld dolarów więcej do wydawania na akcje to akcje podrożeć muszą.
A w co jeszcze „zainwestują” amerykańskie banki? Ja bym obstawiał, że zainwestują w obligacje greckie, hiszpańskie i włoskie. Krótkoterminowe oczywiście. Bo te, niejaki Draghi, zobowiązał się skupować „na rynku wtórnym” „bez ograniczeń”. To są bardzo dobre papiery, bo oprocentowane na 5-6%. A więc amerykańskie „banki inwestycyjne” dostaną od Bernanke dolarki na 0%. Kupią za nie „świńskie” obligacje oprocentowane, dajmy na to, na 5%. Potem je odsprzedadzą EBC- co by się nie działo! Jak amerykańscy „inwestorzy” zaczną kupować za te wydrukowane dolarki juraski, to się zwiększy na nie popyt – a więc i cena. 14 września z rańca za juraska inkasowaliśmy 1 dolarka i 29 cencików. Ale o 16 już na samą myśl o tym, że będą drukować dolarki – 2 cenciki więcej. To do ilu dojdziemy jak już zaczną naprawdę drukować? Raptem rok temu kurs EUR/USD wynosił prawie 1,5.
Ktoś 14 września rano miał 1290 dolarków. Kupił za nie 1.000 jurasków. Za te juraski kupił „świńskie” obligacje. Po roku dostanie za nie około 1050 jurasków. Czy w tym czasie kursik EURO/USD dojdzie do 1,4? Jak dojdzie, to za te juraski kupi sobie 1470 dolarków. 14%. A jakby tak doszedł do poziomu 1,5 – jak w zeszły m roku? Nie mówiąc już o kursie ocierającym się o 1,6 z 2008 roku? Przy 1,5 to by było 1575 dolarków – ponad 20%.
Jak już „najładniej opalony” – jak mawiał satyr Berlusconi – prezydent amerykański ever, wygra wybory, to FED się może opamięta. Ale wybory w Niemczech są dopiero za roku. A zdaje się, że Frau Merkel usłyszała od jakiegoś „ichniejszego Pana Igora”, że jak chce je wygrać, to nie może pozwolić na rozpad strefy euro, więc musi pozwolić Draghiemu na jego szaleństwa, wbrew stanowisku „Buby” (Bundesbanku). Zwłaszcza po spektakularnej porażce CDU/CSU z SPD w landowych wyborach w Nadrenii Północnej Westfalii co może sugerować, że Niemcy woleliby poszaleć jak sąsiedzi zza Renu. „Lenin wiecznie żywy”. Bo to Lenin mówił o przewadze polityki nad gospodarką.