Drugi odcinek z serii „Polak znalazł błąd w teorii Einsteina?”
Przez swoją naiwność i wiarę w etykę uczonego, byłem przekonany, że pojawienie się informacji o tym, iż wysoko notowane czasopismo J. of Modern Physics zamieściło artykuł polskiego uczonego na temat jego rozważań o Szczególnej Teorii Względności, to logiczne następstwo rzeczy, ale … wydarzenia ostatnich dwóch dni kazały mi jeszcze raz szeroko otworzyć oczy ze zdumienia.
Bagno moralne toczy środowisko uczonych. Są wśród nich obiektywnie uczciwi ludzie, ale niestety pierwsze skrzypce grają w nim takie kreatury jak Eine.
Tak, to on zwrócił uwagę Salonu24 na artykuł profesora Drożdżyńskiego:
Podobno w listopadowym numerze [ubiegłego roku] J.of Modern Physics ,ukazał się tekst prof.Janusza Drożdżyńskiego[chemika] z Wrocławia o jakimś błędzie w SR.
Tekst ten ,następnie w grudniu [czyli po miesiącu]został przez redakcję czasopisma usunięty z łamów numeru archiwalnego.
Kto numer 11/2011 czasopisma kupił – to ma dostep do tekstu J.D.
Znając zasady pracy redakcyjnej,tekst J.Drożdżyńskiego musiał mieć conajmniej dwie pozytywne recenzje skoro został zakwalifikowany do druku i opublikowany.
Z drugiej strony ,po publikacji ,tekst ten musiał wywołać poważne negatywne opinie relatywistów i redakcja przerażona usunęła go.
Oczywisty błąd ,zaskakujący w zespole wydawniczym tak doświadczonym.
Redakcja powinna naprawić ten błąd: opublikować ponownie tekst J.Drożdżyńskiego,dołączyć recenzje wydawnicze, oraz recenzje czytelników i zaprosić do dyskusji.
Nie znam tekstu rozprawy prof.J.Drożdżyńskiego,z krajowych omówień dziennikarskich mętnych lub poprostu-głupich wynika, że autor prawdopodobnie obala tezę o niezmienniczości c , konstruując eksperyment myślowy ze spadającym fotonem w polu grawitacyjnym Ziemi i obserwowanym ze stanowiska dwóch układów odniesienia: jeden związany z Ziemią, a drugi związany z ruchomą rakietą [u.inercjalny].
J.Drożdżyński powinien tekst opublikować w dostepnym w kraju czasopiśmie np.Postepach fizyki lub Delcie,żeby można było go przedyskutować.
http://autodafe.salon24.pl/380026,unparticle-physics#comment_5561290
Na pierwszy rzut oka bardzo obiektywna i neutralna informacja, ale już rzut oka na recenzję tego artykułu świadczy o tym, że ten pseudodydaktyk musiał kierować się bardziej niskimi pobudkami niż chęć doniesienia prawdy do czytelników:
W mojej wersji:
Angielski: nie znam
Merytoryczność: charakterystyczna dla chemika
Rozumienie STW : też charakterystyczne dla chemika
Poprawność wzorów: błędny wzór (2) ,często spotykany błąd u licealistów
Ma skrócenie L-F
l(1) = l(0)* [1 – (v/c)]^(1/2)
stąd kierując się algebrą pisze
l(0) =l(1)/[1 – (v/c)]^(1/2)
co jest niezgodne z zasadą względności
http://autodafe.salon24.pl/380026,unparticle-physics#comment_5563074
Wystarczyło cierpliwie poczekać, żeby uznać prawdziwe intencje, jakimi kierował się Eine, gdy publikował tą informację:
Dlatego,że kilka dni temu natrafiłem na rodzącą się legendę [w środowisku warszawskim – bo tylko takie dobrze znam ]o kolejnej "ofierze" insytucjonalnej ,mafijnej,skorumpowanej nauki.
Legenda ta jest budowana na fakcie usunięcia [po opublikowaniu] przez redakcję JMP omawianego tekstu i to zazwyczaj przez nie – fizyków, którzy na dodatek nie znają tego tekstu.
Własnie od takiej osoby dowiedziałem się o istnieniu tego króciutkiego tekstu prof.Drożdżyńskiego z zapytaniem, co ja o tym sądzę.Podobno we Wrocławiu incydent jest znany od ponad roku i po krytyce merytorycznej fizyków – odrzucono tekst w jakichś zeszytach naukowych uczelnianych.
http://autodafe.salon24.pl/380026,unparticle-physics#comment_5565908
Nic wam to nie przypomina?
Dokładnie tak samo zachował się ten mały człowiek w 2009 r., gdy inicjował "dyskusję" ("dyskusja" – rozumieć należy jak "nagonka") po konferencji prasowej prof. Bazijewa w Interfaxie (Moskwa) (informacja o wynikach eksperymentu dotyczącego pomiarów prędkości światła monochromatycznego naturalnego w atmosferze powietrza).
Eine to szczwany lis! Sam sobie rąk nie brudzi. On rozumie, że klakierzy sami zmieszają delikwenta z błotem, więc pisze informację tak, żeby z kilku haseł sfora dowiedziała się jak ma reagować (merytoryczność i rozumienie STW jak u chemika, błąd jak u licealisty)
I reakcje środowiska fizycznego takie same. Jak w 2009 r., tak i 2011 r. znalazł się dyżurny fizyk (dr. Cezary Juszczak – UWr ), który zmieszał "czarną owcę" (człowieka spoza ich środowiska) z błotem.
Jednego Eine nie przewidział, albo o tym zapomniał. W 2009 r. ja dotarłem do tych dyżurnych fizycznych komentatorów eksperymentu Bazijewa i pokazałem ich paskudną rolę w tej nagonce, która została wywołana po konferencji.
W 2012 dotarłem do profesora Drożdżyńskiego i dam jemu szansę osobiście zająć stanowisko w sprawie swojego artykułu. Jeśli już tracimy czas na pisanie blogów, to niech nasi czytelnicy mają szansę na obcowanie z prawdą a nie z plotkami i kalumniami.
W swoim pierwszym liście do Pana profesora zadałem profesorowi kilka pytań, na które on był uprzejmy odpowiedzieć. Za jego zgodą zamieszczam te pytania i odpowiedzi poniżej:
W.M.: W spisku literatury nie widzę dwóch słynnych prac Einsteina z 1905 r. Dla mnie to jest bardzo dziwne, przecież to te dwie prace uważają za szczególną Teorię Względności (dalej – STW). Czy Pan Profesor ma może te dwie prace w języku polskim? (jeżeli tak, to czy może Pan mi je przysłać).
Prof. D.: To pytania wymaga nieco dłuższej odpowiedzi albowiem jest związane z historią mojej publikacji. Otóż po raz pierwszy podstawowe tezy tej pracy przedstawiłem w roku 2006 na tzw."Salonie Profesora Dutka" poświęconemu 100-ciu Szczególnej Teorii Względności. Ponieważ nikt z zaproszonych fizyków teoretyków z Uniwersytetu Wrocławskiego i Polit. Wr. nie potrafił wykazać błędu w moim eksperymencie myślowym postanowiłem napisać krótką publikację.
W pierwszej kolejności poprosiłem moich kolegów fizyków o ocenę oraz wykazanie błędów w mojej pracy. Ich odpowiedzi można następująco streścić: "Nie zgadzamy się z Tobą i nie podejmujemy się wykazania ewentualnych błędów." Próbowałem ją opublikować w kilku czasopismach. Została odrzucona bez możliwości obrony. Za pośrednictwem moich przyjaciół wysłałem ją do wybitnych specjalistów w USA, Anglii, Niemiec, Holandii i Francji. Na ogół jednak brak było jakiejkolwiek odpowiedzi. W nielicznych przypadkach była lakoniczna: "Nie możemy jej poprzeć bo ona wszystko burzy". W tej sytuacji straciłem już wszelką nadzieję na jej publikowanie. W tzw. „międzyczasie” napisałem duży rozdział do wielotomowej monografii pt. „The Chemistry of the Actinide and Transactinide Elements”. Od tego czasu otrzymuję wiele propozycji dotyczących publikacji moich prac w różnych czasopismach, w tym J. of Modern Physics. Bez przekonania wysłałem tam pierwotną, niepoprawioną wersję tej pracy. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu już po miesiącu została zaakceptowana do druku, praktycznie rzecz biorąc bez poprawek. Niestety dano mi jedynie 7 dni na dokonanie niezbędnej korekty językowej. Stąd ta nieco niedopracowana postać mojej publikacji.
Aktualnie, w wyniku nacisków obrońców teorii Einsteina moja publikacja została wycofana z wydania internetowego. Po kilku całkowicie bezzasadnych zarzutach (np. takich, że w mojej publikacji nie uwzględniam stałej szybkości światła) redakcja JMP przedstawiła mi dwie nowe recenzje. Zawarte w nich zarzuty i zastrzeżenia są, nie tylko moim zdaniem, całkowicie bezpodstawne ale miejscami wręcz absurdalnie nielogiczne, co bezskutecznie starałem się wykazać.
Otrzymuje dużo listów, m.in. od fizyków teoretyków i astrofizyków, z pełnym poparciem dla tez zawartych w mojej publikacji. Zwrócono mi jednak uwagę na brak pewnych istotnych pozycji z literatury fachowej, o które to w najbliższym czasie uzupełnię moją pracę. Nie chodzi tu jednak o prace Einsteina. W tym przypadku znacznie bardziej wyczerpująca jest najnowsza książka N.D. Mermina pt. Czas na Czas, w całości poświęcona Szczególnej Teorii Względności.
W.M.: Dlaczego w swojej pracy rozpatruje Pan dwa tak różne przykłady? Dlaczego cała akcja nie dzieje się np. w pociągu?
Prof. D.:Błąd Szczególnej Teorii Względności tkwi w podstawowym założeniu stwierdz-ającym, że żaden lokalny eksperyment nie może odróżnić obserwatorów poruszających się ze stałymi prędkościami wzdłuż linii prostej. Wynika stąd, że obserwator umieszczony w tzw. układzie inercyjnym nie powinien potrafić stwierdzić czy znajduje się w ruchu czy też jest w spoczynku, bez oglądania się na zewnątrz, chociaż z góry wiadomo, że musi znajdować się w ruchu. Nie jest w stanie również stwierdzić, czy porusza się względnie wolno, czy szybkościami podświetlnymi, co w teorii względności ma podstawowe znaczenie
Wyobraźmy sobie, że dwóch obserwatorów A i B jest względem siebie w ruchu. Każdy w innym układzie inercyjnym (może nimi być rakieta, planeta itp.) Obserwator A będzie uważał że jego uklad jest w spoczynku, a B jest w ruchu względem niego bo tak to widzi. Natomiast obserwator B, odwrotnie, że to on jest w spoczynku natomiast A jest w ruchu względem niego. Co więcej każdy z nich będzie uważał, że wszystkie zjawiska fizyczne powinny przebiegać w jego układzie inercyjnym tak jakby to on był w całkowitym spoczynku! Pozornie, wydaje się to być bardzo rozsądnym podejściem, rozwiązuje jednak cały worek z paradoksami.
W publikacji wykazałem, że impuls świetlny wysłany prostopadle (oś Y) do kierunku ruchu obiektu/ rakiety ( oś X), musi posiadać inny tor dla układu współrzędnych rakiety będącej w ruchu i w stanie absolutnego spoczynku. Innymi słowami nie może biec równolegle do osi Y, tak jak to wymagają założenia Szczególnej Teorii Względności. Na tej podstawie można, teoretycznie rzecz biorąc, wykazać, że obiekt znajduje się w ruchu a nawet z jaką szybkością się porusza, bez oglądania się na zewnątrz, a w odniesieniu do bezwzględnej szybkości światła.
Przypuśćmy, że znajdujemy się w rakiecie albo w pociągu mknącego z bardzo dużymi szybkościami. Jakikolwiek obiekt materialny, np. jabłko albo kulka, umieszczona na suficie będzie spadać po linii prostej. Wynika to z bezwładności tego obiektu, które wymusza dodawanie prędkości pociągu do prędkości spadania grawitacyjnego.
Nie dotyczy to jednak impulsów świetlnych albowiem nie można dodawać szybkości rakiety do szybkości światła bo masa spoczynkowa fotonu jest równa zero. Dla obiektów o masie spoczynkowej (np. fotonów) niekiedy wprowadza się pojęcie masy relatywistycznej, jako wielkości tożsamej z jej energią ( co do czynnika c -2 ), jednak nie może tu być mowy o jakiejkolwiek bezwładności fotonu mimo jego niezerowego pędu.
Gdyby nawet było to możliwe, to mamy drugą przeszkodę, a mianowicie suma obu szybkości takiego impulsu ( tj. fotonu) byłaby większa o maksymalnej dopuszczalnej dla światła.
Jak dobrze jednak wiadomo prędkość rakiety czy też jakiegokolwiek innego obiektu w ruchu w żaden sposób nie może wpłynąć na szybkość impulsu świetlnego wysłanego z rakiety. Innymi słowami trajektoria impulsu świetlnego musi być całkowicie niezależna od szybkości i układu odniesienia rakiety. Po odbiciu od określonego punktu w lustrze znajdującym się u dołu rakiety nie może więc wrócić na to samo miejsce ponieważ w tym czasie rakieta pokonała jakąś odległość. W żadnym wypadku nie może więc biec po linii prostej w dół i w górę.
Jeżeli udałoby się zmierzyć odległość pomiędzy miejscem startu i miejscem powrotu impulsu świetlnego, obserwator będzie nie tylko wiedział, że obiekt znajduje się w ruchu ale również z jaką szybkością się porusza, w odniesieniu do stałej szybkości światła. Co więcej, nie jest tu potrzebny jakikolwiek inny obserwator zewnętrzny ani jakikolwiek "nieruchomy" układ odniesienia.
Bardzo wiele wzorów wyprowadzonych na podstawie błędnego założenie równoważności obiektów znajdujących się w spoczynku i poruszających się z jednostajną prędkością powinno ulec gruntownej rewizji.
W.M.: Ja uważam, że jeżeli obserwator stojący zewnątrz rakiety widzi tą rakietę i to co się w niej dzieje, to i rakieta i ten obserwator są w jednym układzie odniesienia. Dlaczego Pan te układy dzieli i jeszcze do tego przyjmuje dla nich różne warunki?
Prof. D.: Jakikolwiek obserwator może stwierdzić ruch jakiegoś obiektu jedynie w odniesieniu do dostępnych dla niego osi odniesienia np. krawędzi rakiety. Inaczej będzie ruch impulsu świetlnego (fotonu) widziany w układzie rakiety a inaczej w układzie np. powierzchni Ziemi. Oczywiście ruch fotonu jest niezależny od układu odniesienia ale może być rejestrowany jedynie w odniesieniu do któregoś z nich.
Jaka będzie reakcja Einego i jego klaki na wypowiedź prof. Drożdżyńskiego nie trudno przewidzieć, ale … nie zwracajcie na to uwagi. Najważniejsze, że uczestniczymy w procesie, dzięki któremu, nasze rozumienie tego na czym polega ta przereklamowana względność tylko się polepszy.
Na zakończenie rzucę tylko jedni hasło: "jak model atomu". Wyjaśnię znaczenie tego hasła w następnej notce poświęconej temu tematowi.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!