Eter – jedno z najstarszych pojęć trwającej cywilizacji. Spotykamy się z nim w mitologii greckiej, w pismach Sumerów, w filozofii starożytnej, w kulturze, nauce i …bycie.
Koncepcja eteru kosmicznego, pomimo starań Einsteina i jego klakierów, utrzymała się na tyle długo, żeby przetrwać do naszych czasów o czym świadczy chociażby ta okoliczność, że jest on przedmiotem ożywionych dyskusji na wielu forumach.
Obecny w filozofii indyjskiej. Rigweda – najstarszy zabytek literacki indoaryjski, niejednolity treściowo i chronologicznie. Rigweda to przede wszystkim księga kapłańska. Służyła celom liturgicznym i obrzędowym. Pojawiają się w niej jednak spekulacje filozoficzne, dotyczące natury i powstania wszechświata.
Pojawia się w mitach greckich, jako pramateria wypełniająca przestrzeń nie zajmowaną przez materię. W wielu przekazach był substancją, z której Bóg stworzył świat. Lukrecji przedstawiał eter jak substancję zasilającą gwiazdozbiory, a więc z tego wynikało, że gwiazdy są rozpalonym eterem.
W Grecji powszechnym było przekonanie, że przyroda składa się z czterech żywiołów, jednak Arystoteles uważał, że ciała niebieskie zbudowane są z eteru, piątego elementu, kwintesencji, który w odróżnieniu od czterech pierwszych, jest niezmiennym. Arystotelowskie pojęcie eteru przetrzymało się do XVII w.
Pojęcie eteru jest powszechne w atomistycznych systemach filozoficznych, które potrzebują jakiegoś ośrodka wymiany informacji, czegoś co informacje te absorbuje i przekazuje innym cząsteczkom.
To filozoficzne pojęcie, dzięki badaniom I. Newtona i innych uczonych, stało się w XVII w. bliskie fizyce.
Nie zważając na to, że atomiści uważali, iż atomy otacza pustka, Newton nadał eterowi właściwość przenoszenia siły grawitacji.
Kant doszedł do przekonania, że eter jest tym samym co materia ognia.
Znacznie tego terminu wzmocniło się wraz z pracami Maxwella nad elektromagnetyzmem. Szerokie rozpowszechnienie miała wtedy koncepcja "eteru światłonośnego". Gdy Maxwell wprowadził do swojej teorii koncepcję "eteru elektromagnetycznego", to już krok dzielił go od postawienia tezy o elektromagnetyczności światła.
Eter jako ośrodek, w którym miałyby rozchodzić się fale elektromagnetyczne oraz światło – to była bardzo kusząca perspektywa, tym bardziej, że pasowała ona do teorii elektrodynamiki Maxwella.
W jednym ze swoich znanych artykułów Maxwell pisał:
"Jakiekolwiek możemy mieć trudności z uformowaniem spójnej idei budowy eteru, nie możemy mieć wątpliwości, że międzyplanetarne i międzygwiezdne przestrzenie nie są puste, ale zajęte przez materialną substancję czy ciało, które jest z pewnością największym i prawdopodobnie najbardziej jednorodnym ciałem o jakim wiemy"
To najszersza definicja eteru, jaką można było wymyśleć, wychodząc z tego, że to przestrzeń jest miejscem dla eteru, a nie odwrotnie.
Jest tak wiele publikacji na temat eteru, że nie widzę potrzeby powtarzać tutaj tez w nich zawartych, gdyż każdy może wpisać hasło "eter" w wyszukiwarki internetowe i spędzić resztę życia na studiowaniu krańcowo różnych opinii na ten temat. Nie popełnię jednak grzechu, jeśli przypomnę poniżej podstawowe własności przypisywane temu "tajemniczemu" bytowi.
Pragnę jednak zwrócić uwagę swoim czytelnikom na jaskrawe oszustwo popełniane przez tych, którzy słowem drukowanym kształtują opinię w tej sferze.
Uważa się, że z nadejściem Szczególnej Teorii Względności teoria eteru poszła w niepamięć. To bezczelna manipulacja, której trzeba dawać zdecydowany odpór. Proponuję zapoznać się z żartobliwie napisanym tekstem, w którym znany bloger, prof. A. Jadczyk poruszył dane zagadnienie:
http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/270582,nie-bylo-w-dziejach-fizyki-takiego-klamstwa-i-zaprzanstwa
Własność eteru:
ciało astralne – źródło pramaterii i energii;
ciało fizyczne – to, co wypełnia przestrzeń swobodną od materii, ale jednocześnie zapełnia wolne przestrzenie w samej materii:
nośnik fal światła i fal elektromagnetycznych;
nośnik grawitacji;
nośnik światła, elektryczności i magnetyzmu;
ciało chemiczne – nieznany gaz obojętny o bardzo małej wadze, to jest – najlżejszy pierwiastek chemiczny
Najciekawsze jest to, że eter uważa się ciągłym, jednolitym ciałem, podczas gdy przyroda okazała się dyskretną.
Największym manipulatorem okazał się jednak Einstein, który przekonywał, że w teorii eteru rezultat ruchu magnesu względem cewki i ruchu tej samej cewki względem magnesu zależy od punktu widzenia, a nie od obiektywnych warunków. Jeśli układ odniesienia jest związany z przewodnikiem, przy ruchu magnesu zmienia się natężenie pola magnetycznego w eterze, w yniku czego postaje pole elektryczne, które powoduje powstanie prądu w przewodniku.
Jeśli jednak układ odniesienie jest związany z magnesem, elektryczne pole nie powstaje, a prąd postaje pod wpływem bezpośredniego oddziaływania pola magnetycznego na elektrony poruszającego się przewodnika.
Powyższe jest tak ewidentnym absurdem, że aż dziwi ta okoliczność, że powyższa myśl mogła się przebić na szpalty renomowanych wydawnictw i podręczników.
Wielu uczonych i większość badaczy przyrody uważa, że niemożność bezpośredniego wykrycia takiego ciała fizycznego położyć należy na karb ograniczeń eksperymentalnych.
My po prostu jeszcze nie sięgamy tak głęboko do tak zwanego mikrokosmosu.
Czy to jest nieprzekraczalna granica dla ludzkich możliwości? Absolutnie nie i świadczy o tym chociażby ta fizyka, którą uważa się dzisiaj za oficjalną.
Przytaczałem kiedyś postępy eksperymentatorów i teoretyków starających się ustalić masę neutrin. Na dzień dzisiejszy ta masa zbliża się do poziomu 10^-36 kg !
Nic wam to nie przypomina? Porównajcie tą daną z masą elektrina, rzeczywiście elementarnej cząstki, nośnika ładunku dodatniego –6,8557572*10^-36 kg !
Długo myślałem nad tym, czy mógłbym przyjąć koncepcję eteru, jako ciała astralnego. Ona jest tak samo kusząca, jak koncepcja Boga. Pozwala przestać myśleć i zwalnia z odpowiedzialności za słowo.
To dzięki takim nieodpowiedzialnym koncepcjom fizykaliści mogą zmyślać "boskie cząstki" (bozon Higgsa), a księża wyskorzystywać naszą naiwność.
Będąc badaczem Przyrody nie mogę sobie pozwolić na takie "swobodne pływanie". Muszę się trzymać faktów, a rzeczywistość jest brutalna.
Z czym mamy dziś na 100% do czynienia?
Z materią i pustką (próżnią), która ją otacza. Materia składa się z cząstek elementarnych, przenoszących dwa biegunowo różne ładunki, które oznaczyliśmy matematycznie, jako plus i minus. Z fizycznego punktu widzenia, mogłyby to być wiry prawo i lewoskrętne.
Znamy rzeczywiście elementarną cząstkę nośnik ładunku ujemnego – to elektron. Oficjalna nauka nie znam jednak rzeczywiście elementarnej cząstki – nośnik ładunku dodatniego. To co nam proponują, jako tą cząstkę, nie może grać tej roli, gdyż według fizykalistów zbudowane jest z kwarków.
Niemożliwość eksperyrmentalnego wyznaczenia tej cząstki, nie oznacza, że mamy zakaz analizowania nagromadzonego materiału badawczego.
Jednego możemy być pewni ze 100%-ową pewnością – cząstka ta jest niepodzielna i musi przenosić ładunek dodatni. Jest składnikiem budowy materii, a więc w procesach, w których materia (ciało kompozycyjne) ulega rozkładowi, ulega wyswobodzeniu.
Czy znamy jakieś takie procesy? Oczywiście! Np. wyzwolenie promieni katodowych.
Co takiego te promienie? Strumień elektronów!!! Przeczytajcie jeszcze raz. Nie żadna fala. Po prostu strumień materii.
Promieniowanie alfa? Też jest strumieniem materii.
I promieniowanie beta nie jest wyjątkiem. Znowu na scenie pojawiają się elektrony.
A promieniowanie świetlne, gamma i radiowe, czyli to spektrum, które oficjalna fizyka uważa na dzisiaj promieniowaniem elektromagnetycznym? Logika podpowiada, że powinna to być emisja cząstek elementarnych.
Już dawno mamy do czynienia z magnetyzmem i prądm elektrycznym, ale do dzisiejszego dnia nauka nie zrobiła żadnego kroku na drodze do rozpoznania tych zjawisk.
Jedynym procesem, który stanowi pomost między światem materialnym, a światem astralnym, jest proces anihilacji, w wyniku którego dwie cząstki oddziaływujące ze sobą znikają, wypromieniowującw przestrzeń jakieś promieniowanie.
Anihilacja to rzeczywisty proces, czy kolejne zmyślenie fizykalistów? Wszystko wskazuje na to drugie!
Gdyby cząstki elementarne ze sobą anihilowały, to aż się prosi zapytać o to, gdzie się podziewają ładunki, który one przenosiły. "Zniknięcie" tych ładunków powinno wywołać efekt lotu motyla. Delikatny ruch skrzydeł motyla w jednym miejscu, powinien wywołać huragan w drugim miejscu Kosmosu. A przecież tego się nie obserwuje, chociaż do obserwacji tego zjawiska nie potrzeba mikroskopów.
Ale to nie wszystko. Gdyby materia znikała, to zmieniałby się bilans materii w Naszym Świecie, a tym samym mielibyśmy dziwną sytuację – położenie płanet nie odpowiadałoby rzeczywistemu balansowi położenia materii w przestrzeni kosmicznej. Przecież idol fizykalistów twierdzi, że informacja nie może rozprzestrzeniać się szybciej niż prędkość światła, a więc informacja o tym, że po drugiej stronie Naszego Świata zmienił się bilans materii dotrze do nas dopiero za miliardy lat świetlnych.
Wszystko wskazuje na to, że mikro i makro kosmos są między sobą zbalansowane ładunkami. W Kosmosie jest tyle cząstek elementarnych, żeby mogły one przenieść cały ładunek i całą masę znajdującą się w istniejącej przestrzeni.
Masa i ładunek, który ona przenosi, są niezniszczalne. Z tego wynika, że jedynym obiektem, który może stanowić "tło" Kosmosu, jest nieznana eksperymentatorom cząstka elementarna, przenosząca ładunek dodatni.
Czy można ją nazwać eterem? Chyba nie, mimo tego, że jest ona najbardziej rozpowszechnioną cząstką w Naszym Świecie.
Niewątpliwie, to ona jest tak zwaną "ciemną materią".
Jeżeli Nasz Świat jest Wszechświatem (Universum), to "eter" jest Bogiem.
Jeżeli Nasz Świat jest jednym ze światów Wszechświata (Multiuniversum), to cząstka elementarna przenosząca ładunek dodatki może być uznana za "eter Naszego Świata".
P.S.: Powyższy tekst byłby niepełen, jeślibym udawał, że nie czytałem swojego czasu interesującego tekstu Einego na ten sam temat –"Czy eter kosmiczny istnieje".
http://autodafe.salon24.pl/64988,czy-eter-kosmiczny-istnieje
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!