Wydarzenia dnia wczorajszego zmusiły mnie do rewizji moich przemyśleń. Oto dzisiejsze poprawki.
Dwa dni temu rozważałem możliwe scenariusze odsunięcia Platformy od władzy – http://jazgdyni.nowyekran.pl/post/76496,czy-wiemy-o-co-nam-chodzi . Zainteresowanie było spore i wielu mądrych ludzi przedstawiło swoje zdanie w komentarzach. Tymczasem PO i Tusk osobiście wczoraj przystąpili do ataku wyprzedzającego. Miałkie „expose” nie miało żadnego znaczenia merytorycznego. „Bla, bla, bla” jak to powiedział pan Duda. Chodziło tylko o jedno – o głosowanie wotum zaufania. W ten sposób odebrano PiSowi przewagę propagandową, jaką ten zdobył w ostatnich tygodniach. To było proste działanie arytmetyczne i dyscyplinarne. I wykazało tylko jedno – kompletne zacementowanie sceny politycznej. Platforma jest zdyscyplinowana i plotki o jakichkolwiek tarciach, lub pęknięciu to tylko takie podpuchy dla naiwnych dziennikarzy. Dobrze platfomersi zdaja sobie sprawę, że obecna konfiguracja jest dla nich optymalna, mają wszystko i nie ma sensu cokolwiek zmieniać. PSL również, mimo wygibasów Pawlaka, świetnie zdaje sobie sprawę, że jakakolwiek zmiana mogłaby ich unicestwić i odebrać im tłuste stanowiska.
A reszta sceny politycznej? Cóż, jest za „chuda”o te kilka głosów w Sejmie.
Wniosek stąd jeden – konstytucyjnymi metodami, drogą parlamentarną, PiS nie jest w stanie odsunąć Platformy od władzy. Nie wiadomo jak by się prężył i jakich kolejnych wybitnych Polaków nam nie przedstawiał. Przeciwnicy są dobrze policzeni, czujni i wiedzą, że siedzą w spiżarni z konfiturami.
Wobec tego, moje uprzednie dowodzenie, że odsunięcie PO od władzy jest tylko możliwe przy pomocy PiSu staje się nieco wątpliwe. Brak szabel, czy armat. Niewiele, ale zawsze. Nawet jak PiS będzie miał 60% poparcia, to nie będzie w stanie pozbawić Platformy władzy.
Czy to znaczy, że już do końca, lub choćby tylko przez następne trzy lata jesteśmy skazani na Tuska? Nie, ale teraz piłeczka jest po naszej stronie, po stronie zwykłych obywateli. Jeżeli chcemy zmian, to czekają nas kryteria uliczne, strajki i wszystkie pozostałe formy wyrażania niezadowolenia z obecnej władzy. I natężenie tych działań musi być odpowiednio duże, bo jak widzimy, obecna władza jest bradzo zdeterminowana nie poddać się.
Im się to bardzo nie opłaca. Raz, że zostało jeszcze sporo konfitur do wyjedzenia (zapowiadane 40 mld dla BGK to przecież piękny torcik). Po drugie, oddanie władzy najprawdopodobniej skończy się rozlicznymi procesami sądowymi i jak wiadomo, na złodzieju czapka gore.
Czyli nie mamy wyjścia. Zapraszam wszystkich do roboty.
Ps. Dodam jeszcze, gdyby rzeczywiście przyszło nam czekać trzy lata na zmianę władzy, to warto natychmiast zacząć budować poważną prawicową siłę. Palikot błyskawicznie zagospodarował 10% kombinatorów, cudaków i pokręconych. Pora sięgnąć po następne 10% przyzwoitych ludzi.