Erasmus – czy są powody do paniki? Walka trwa i trwa mać!
05/10/2012
587 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
W polskich mediach rozgorzała dyskusja na temat rzekomego bankructwa jednego z najpopularniejszych unijnych programów – Erasmusa.
Po wypowiedzi przewodniczącego Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego Alaina Lamassoure’a sugerującej, że na program zabraknie pieniędzy już w przyszłym roku, alarm podniosły organizacje studenckie. Jako poseł pracujący na co dzień w Komisji Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego, zapewniam, że jest to ostatnia rzecz, na której obcięcie finansowania się zgodzę. Ale zacznijmy od początku i wyjaśnijmy sytuację. Obecny program obejmuje lata 2007-2013, co oznacza, że zgodnie z trybem legislacji unijnej zakończy się w przyszłym roku.
Komisja Europejska zaproponowała nowy program: „Erasmus dla wszystkich – Program UE na rzecz kształcenia, szkolenia, młodzieży i sportu”, który ma trwać od 1 stycznia 2014 do 31 grudnia 2020. Propozycja Komisji przedstawia zupełnie nowy format programu, którego główną ideą jest scalenie kilku dotychczas odrębnych programów w ramach jednej ogromnej inicjatywy. W wyniku tego programy „Comenius”, „Leonardo da Vinci”, „Grundtvig”, „Erasmus” czy „Młodzież w działaniu” otrzymałyby jedną nazwę „Erasmus dla wszystkich”. KE argumentuje to faktem, iż „Erasmus” jest powszechnie uznanym programem na całym świecie i najbardziej rozpoznawaną marką, a także w opinii autorów wniosku, pozwoli na zwiększenie inwestycji UE w kształcenie i szkolenie w czasach kryzysu finansowego i gospodarczego. Twórcy wniosku dodają, iż ujęte zostały w nim działania o stwierdzonej najwyższej europejskiej wartości dodanej, prowadzącej do zwiększenia inwestycji, a ujednolicona struktura pozwoli na większą synergię istniejących programów oraz lepsze zarządzanie programem pozwalające na redukcję kosztów wdrażania odrębnych programów. Wydaje się, że zmiana struktury proponowanego programu pozwoli na jego harmonizację i elastyczność, głównie dzięki zracjonalizowaniu i uproszczeniu działań i przepisów administracyjnych. „Erasmus dla wszystkich” miałby wspierać wszystkie sektory kształcenia: szkolnictwo wyższe, kształcenie i szkolenie zawodowe, uczenie się dorosłych, a także kształcenie dzieci i młodzieży. Wszystkie te działania miałyby składać się na propagowany przez UE model uczenia się przez całe życie. Dodatkowo nowy program połączy istniejące programy międzynarodowe (Erasmus Mundus, Tempus, Edulink i Alfa) i programy współpracy z państwami uprzemysłowionymi.
Według Komisji w ramach jednego rozdziału „Kształcenie, szkolenie i młodzież” trzema najważniejszymi działaniami programu mają być: (a) transnarodowa i międzynarodowa mobilność edukacyjna studentów, młodzieży, nauczycieli i pracowników; (b) współpraca na rzecz innowacji i dobrych praktyk między instytucjami kształcącymi oraz współdziałanie z organami działającymi na rzecz młodzieży i wsparcia programów politycznych; (c) wsparcie budowania potencjału w państwach trzecich, w tym w państwach objętych procesem rozszerzenia, ze szczególnym uwzględnieniem państw sąsiadujących i międzynarodowego dialogu politycznego. Rozdział dotyczący sportu mówi o próbach walki z dopingiem, przemocą i rasizmem w sporcie, a także o wsparciu działań transnarodowych mających promować właściwe zarządzanie organizacjami sportowymi (cokolwiek to znaczy). Osobny artykuł poświęcono inicjatywie „Jean Monnet”, która dotyczy doskonałości w nauczaniu i badaniach naukowych w studiach europejskich (między innymi mówiącej o Kolegium Europejskim w Natolinie).
Proponowany budżet programu wynosi 17 299 000 000 euro. Należy jednak pamiętać, że jego ostateczna wielkość oraz podział na poszczególne sektory („Kształcenie, szkolenie, młodzież”; „Jean Monnet”; sport) będzie możliwa dopiero po zakończeniu negocjacji nad Wieloletnimi Ramami Finansowymi na lata 2014-2020 i poznaniu ostatecznej kwoty przeznaczonej na nowy program. Nowym elementem, który wprowadza propozycja Komisji jest nowy instrument finansowy, czyli system gwarancji kredytowych. Ma on umożliwić studentom podjęcie w innym państwie Europy studiów magisterskich. W ramach tego instrumentu UE ma częściowo udzielać gwarancji instytucjom finansowym, które będą chciały oferować studentom kredyty, dzięki którym będą mogli opłacić studia magisterskie w innym kraju będącym uczestnikiem programu (obecnie najczęściej nie można przenosić krajowych stypendiów i kredytów do innego kraju lub banki nie przyznają ich na opłacenie zagranicznych studiów).
Propozycja Komisji wywoła duże oburzenie i dyskusję w Komisji Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego, której jestem członkiem. Już sama nazwa programu budzi sprzeciw sprawozdawczyni w Komisji Kultury, którą jest jej przewodnicząca – niemiecka europosłanka Doris Pack. Uważa ona, iż dotychczasowe programy mają swoją wyrobioną markę, a sama nazwa „Erasmus” jest ściśle związana z mobilnością studentów, ale już nie z kształceniem szkolnym, kształceniem i szkoleniem zawodowym, uczeniem się dorosłych i młodzieży oraz nie uwzględnia sportu. Sprawozdawczyni proponuje zastąpienie programu „Erasmus dla wszystkich programem „Uczenie się przez całe życie” (Lifelong Learning Programme) oraz powrót do programów: „Comenius”, „Leonardo da Vinci”, „Grundtvig”, „Erasmus”, „Młodzież w działaniu”.
W zgłoszonych poprawkach, nad którymi obecnie pracuję, podkreślono, że w związku z zaproponowaną strukturą programu konkretne działania i sektory są mało wyeksponowane i brakuje dla nich wyodrębnienia głównych celów. Co więcej, dużemu wyeksponowaniu szkolnictwa wyższego towarzyszy mniejsza uwaga poświęcona takim innym sektorom, jak młodzież (nie ma bezpośredniej kontynuacji programu „Młodzież w działaniu”) czy szkolenie. Proponowane zapisy przewidują wyodrębnienie trzech osobnych rozdziałów dotyczących: „kształcenia i szkolenia”, „młodzieży” oraz „sportu”. Moje poprawki przewidują możliwość pełnego uczestnictwa w programie krajom uczestniczącym w programie Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, a zależałoby ono od dwustronnych umów z zainteresowanymi krajami (między innymi z Ukrainą).
Mam wątpliwości, co do samej nazwy tego nowego programu, ale traktuję ją jako szczegół w kontekście całego raportu. Dla mnie najważniejsza jest walka o sprawiedliwe traktowanie studentów z tzw. starych i nowych krajów UE. Niestety stypendia dla jednych i drugich nie są takie same. Zależą od wielu czynników. Poprawka, którą wniosłem w Komisji Kultury zmierza do wyrównania finansowania poprzez uzależnienie go od kraju, do którego student przyjeżdża, tak aby zarówno młodzi Francuzi, Szwedzi, jak i Polacy przyjeżdżający na studia do Niemiec otrzymywali stypendia takiej samej wysokości. Różnice w stypendiach są tak duże, że obecny stan uważam za głęboko niesprawiedliwy. Zarówno starym, jak i nowym państwom członkowskim zależy na zapewnieniu dobrego wykształcenia dla młodych ludzi, ale nie oznacza to, że wszyscy w ten sam sposób podchodzą do szczegółów programu. Zawsze bowiem przy podziale dużych środków ścierają się interesy narodowe. Na razie walka jest bardziej widoczna na poziomie Parlament – Komisja, ale możemy być pewni, że każdy z posłów również stara się przeforsować jak najlepsze zapisy dla swojego kraju. Zazwyczaj jak się przy czymś majstruje, wygrywa silniejszy. Największa walka zapewne będzie się rozgrywała o wielkość budżetu, który z pewnością będzie wyglądał inaczej niż ten z Erasmusa z lat 2007-2013, nie tylko pod względem struktury, której zmiana jest konieczna ze względu na połączenie programów, ale także pod względem ilości środków. Moi koledzy z Komisji Kultury w większości są zdecydowani walczyć z wszelkimi propozycjami obcięcia budżetu na edukację. Ja sam uważam, że jest niewiele legislacji unijnej, która zasługiwałaby na większe wsparcie niż programy mobilnościowe i szkoleniowe dla młodzieży. Dltaego będę walczył o poszerzenie budżety tego programu, a już na pewno nie zgodzę się na jego obcięcie.
Nie panikujmy – debata, która rozgorzała w Polsce jest lekko przedwczesna, choć lepiej dmuchać na zimne. Od tego są europosłowie, aby pilnować polskich interesów i zapewniam, że właśnie tym się zajmuję w Parlamencie. Samodzielnie trudno jest jednak jakąkolwiek wojnę wygrać. Oczekuję tu więc bliskiej współpracy z rządem, który na poziomie Rady musi mocno zaznaczyć swoje stanowisko. Debata nad Erasmusem jest więc w naszym kraju trochę zbyt emocjonalna i pełna nieporozumień, ale nie oznacza to, że mamy słodko spać i niczym się nie przejmować. Problem jest i należy bacznie się mu przeglądać i działać w naszym polskim interesie. A w owym interesie jest trwanie programu wymiany młodzieży i możliwości studiowania zagranicą. Trzymam rękę na pulsie, ale bez dużego wsparcia ze strony rządu i innych europosłów, niewiele zdziałam. Może więc ta lekko paniczna debata w Polsce na temat Erasmusa będzie miała swoje dobre skutki – postawi na nogi wszystkich tych, którzy są odpowiedzialni za to, by polska młodzież mogła mieć jak najlepsze warunki do uczenia się. Zatem – nie panikujmy, ale działajmy.