Skąd się bierze? Czym jest, czyli jaka jest jej natura?
Wieczny sceptyk:
Praca jest procesem przekazywania energii.
To, albo praca jest bzdurą, albo taka fizyka.
Jeżeli wykonana zerowa praca zużyła (gigantyczną) energię, to znaczy, że zużyto… zero energii.
Jeżeli tak proste procesy są tak pokręcone, to jak poskręcane muszą być procesy bardziej skomplikowane?
Fizykalista (jeden taki warszawski):
Generalnym ograniczeniem wszelkiej naszej działalności w przyrodzie jest zasada zachowania energii. Nie można unieważnić tego ograniczenia, nie można znaleźć zjawisk i procesów w przyrodzie, których przebieg nie byłby zgodny z tym postulatem. Dziwność tej sytuacji potęguje fakt ,że tak naprawdę nie znamy natury wielkości fizycznej zwanej “energia”.
A tak wypowiada się na ten temat fizyka (ustami tych, którzy ją poznawali):
Energia jest miarą zdolności układu fizycznego (materii) do wykonania pracy lub spowodowania przepływu ciepła. W procesach, w których jeden rodzaj energii zamienia się w inny (np. w procesie grzania grzejnikiem energia ładunków elektrycznych w spirali może zamienić się w energię wewnętrzną otaczającego spiralę powietrza i energię wewnętrzną samego grzejnika), związanych zawsze z jakiegoś rodzaju oddziaływaniami (w przywołanym przykładzie jest to oddziaływanie elektronów z siecią krystaliczną spirali) praca sił opisujących te oddziaływania jest równa ilości przemienianej energii.
Energia i jej zmiany opisują stan i wzajemne oddziaływania obiektów fizycznych (ciał, pól, cząstek, układów fizycznych), przemiany fizyczne i chemiczne oraz wszelkiego rodzaju procesy występujące w przyrodzie.
Nie może oczywiście zabraknąć słynnego cytatu z Feynmana:
It is important to realize that in physics today, we have no knowledge what energy is.We do not have a picture that energy comes in little blobs of a definite amount.
Ona istnieje i przejawia się w wielu różnych formach. Nie będą ich wymieniał, gdyż nie mają one żadnego znaczenia dla moich rozważań.
Fizycy bardzo często podkreślają, że wszelkie formy energii występują w dwóch głównych grupach: energia kinetyczna i energia potencjalna, ale ja powiem szczerze, że nie rozumiem, dlaczego te właśnie grupy miałyby być wyróżnione. Przecież literacki podział na energię widzialną i niewidzialną, jest conajmniej równoprawnie wyróżniony i mógłby być podstawą wszelakich klasyfikacji.
Wniosek jest jednoznaczny: rozpoczynanie badania prowadzącego do poszukiwania odpowiedzi na pytania "Czym jest energia?" i "Skąd się ona bierze?" od rozpraszania intelektualnego potencjału na formy przejawiania się energii powoduje, że nauka sama siebie zaganiała w głuchy kąt.
To właśnie z tego powodu, mimo kilku tysięcy lat zaprzęgania do rozwązywania tych dylematów najświatlejszych umysłów, nie udało się znaleźć odpowiedzi na przedmiotowe pytania, chociaż byli i tacy, którzy już pukali do tych drzwi, za którymi była ścieżka prowadząca do Oceanu Prawdy.
Świadczy o tym chociażby cytowana poniżej wypowiedź Feynmana:
There is a fact, or if you wish, a law, governing all natural phenomena that are known to date. There is no known exception to this law—it is exact so far as we know. The law is called the conservation of energy. It states that there is a certain quantity, which we call energy, that does not change in manifold changes which nature undergoes. That is a most abstract idea, because it is a mathematical principle; it says that there is a numerical quantity which does not change when something happens. It is not a description of a mechanism, or anything concrete; it is just a strange fact that we can calculate some number and when we finish watching nature go through her tricks and calculate the number again, it is the same.
O popularności tej wypowiedzi niech świadczy ten fakt, że legła ona u podstaw komentarza Robakksa:
Jeśli mowa o Wszechświecie empirycznym -to- oczywiście żadna energia ilościowo nie zmienia się, a zmienia się wyłącznie jej przejaw i rozmieszczenie.
Powyższe ma nazwę: prawo zachowania energii.
I właśnie od tej wypowiedzi Feynmana rozpocznę swoje rozważania.
Wbrew twierdzeniom fizyków, energia jest jak najbardziej fizycznym tworem, a nie abstrakcją matematyczną. I jeżeli jej ilość ma być wielkością stałą, przy jednoczesnym spełnieniu warunku o stałości masy, to wniosek może być tylko jeden: energia jest integralną własnością charakteryzującą masę elementarną.
Powyższe bardzo łatwo się sprawdza. Wystarczy zmniejszać ilość masy w jednostce objętości, żeby przekonać się, że spada temperatura w tej objętości
Ten, kto ma klucz do masy elementarnej, ten ma klucz do odpowiedzi na przedmiotowe pytania o to czym jest energia i jakie jest jej źródło.
Nauka tylko dlatego ma problem z odpowiedziami na te pytania, że cały czas szła na łatwiznę i nigdy nie zadała sobie trudu skoncentrowanie swojej uwagi na poznaniu rzeczywiście elementarnych, STABILNYCH cząstek.
Z chwilą odkrycia elektronu stało się absolutnie logicznym, że fizyka powinna była skoncentrować swoją uwagę na poszukiwaniu jego stabilnego antypodu. Termin antypod oznaczał tylko jedno – przeciwieństwo przenoszonego ładunku, a nie równoważność masy i ładunku pomiędzy elektronem i jego antypodem.
Pierwszym sygnałem, że coś jest nie tak w tych poszukiwaniach powinno było być "odkrycie" pozytonu.
Przecież fizyka dysponowała już dodatnio naładowaną "cząstką" – protonem, odkrytą prawdopodobnie przez Eugena Goldsteina do 1920, ale nie powstrzymało to teoretyków (Dirac) przed poszukami w zakamarkach zwojów mózgowych innego nośnika, tegoż samego, dodatniego ładunku.
A jak się bardzo chce, to wyobraźnia spełnia najdziksze nawet zachcianki. Tak było i z pozytonem, który był "przewidziany" przez Diraca w 1928 r. i odkryty przez Karla Andersona w 1932 r.
Akceleratory były najbardziej płodnymi "zabawkami" fizyków i dlatego w drugiej połowie XX w. napłodziły ponad 600 cząstek elementarnych. Jeśli się weźmie do uwagi, że antypody mogą być tylko dwa, więc nie dziwota, że naukowcy nie reagowali na te ewidentne sprzeczności.
Otrzeźwienie przyszło pod koniec lat 60-tych zeszłego wieku, gdy nie dało się ukryć rezultatów eksperymentów z głęboko nieelastycznym rozpraszaniem elektronów w SLAC (Centrum Liniowego Akceleratora Stanforda).
Zwracam waszą uwagę na tą okoliczność, że uzyskane rezultaty były bardzo podobne do tych, które otrzymał Rutherford przy bombardowaniu folii złota cząsteczkami alfa, ale nikt nie podjął się rewizji tamtych interpretacji.
I tym razem, teoria wzięła górę nad rozsądkiem i rzetelną analizą wszystkich wariantów interpretacji uzyskanych wyników. Można powiedzieć, że zmyślenie kwarków zamknęło fizykom bramę od prawdy.
Dopiero odkrycie rzeczywiście elementarnej cząstki przenoszącej ładunek dodatni pozwoliło znaleźć odpowiedzi na pytania o to, czym jest energia i skąd się ona bierze.
Energia, w swojej podstawowej formie, to zdolność cząstek elementarnych do tworzenia wiązań z antypodami, czyli cząstkami o przeciwnym znaku.
Można wyobrazić sobie taką sytuację, w której wszystkie cząstki utworzą takie wiązania i wszechświat jest jedną wielką bryłą. Ponieważ cząstki w tej bryle są nieruchome, to temperatura tej bryły wynosi ZERO ABSOLUTNE, a cała energia skoncentrowana jest w wiązaniach.
Gdy cząstka elementarna odrywa się od tej bryły, to energia jej wiązania zamienia się na zdolność do podtrzymania ruchu, który może wyrażać się w przemieszczeniu między dwoma punktami w przestrzeni lub drganiami własnymi. Im szybszy ruch w przestrzeni tym wyższe prawdopodobieństwo spotkania antypodu i utworzenia nowych wiązań, a co za tym idzie, utworzenia nowych obiektów fizycznych.
Im częstotliwość drgań własnych obiektów jest większa, tym częściej obiekty oddziaływują między sobą przekazując sobie energię. Taki stan prowadzi do szybkiego uśrednienia pouiomu energii, a wyraża się to w postaci uśrednienia temperatury.
A więc skąd się bierze energia i czym ona jest?
Można śmiało odpowiedzieć, że znikąd. Ona jest immanentną cechą ciała fizycznego posiadającego masę i przenoszącego ładunek, a przejawia się w moment rozerwania wiązania między cząstkami-antypodami i w zachowaniu ciał i obiektów fizycznych.
Wszystkie aspekty wprowadzenia energetyki atomowej do Polski oraz źródła alternatywne skompensowania bilansu energetycznego.
Sytuacja pod tym względem w innych krajach. Dyskryminacja w mediach przeciwników energii atomowej. Niewiedza i bierność rządu, kompletna ignorancja dziennikarzy.
Energia
W tym tygodniu wystąpiły pewne problemy techniczne z publikacją, zatem teraz będzie postów kilka.
Najpierw ten najbardziej na topie.
Otóż kwestia energii atomowej ma kilka aspektów, z których w mediach porusza się tylko jeden a mionowicie problem bezpieczeństwa a także w ograniczonym zakresie kwestię kosztów.
Trzeba przy tym pamiętać, że "żont" przeznaczył na propagandę na rzecz elektrowni atomowych kilkadziesiąt milionów zł i to, co obserwujemy w mediach, to jaskrawie tendencyjny i jednostronny przekaz, niekiedy wręcz komiczny, kiedy przodujący koryfeusz tej energii czyli dr Turski oznajmia, iż energia odnawialna w ogóle nie istnieje a zieloni na świecie urodzili się po to, aby ograniczyć naszą wolność. W przekazie tym dominują fizycy, bezpośrednio lub pośrednio zaangażowani w projekt.
Zajmijmy się zatem najpierw wspomnianym bezpieczeństwem. Otóż nie ma na świecie urządzenia wykonanego przez człowieka, które byloby całkowicie bezpieczne, ponieważ człowiek bywa omylny, niedokładny, nierzetelny, czasem nawet kłamie lub oszukuje. Tak było z budową elektrowni w Żarnowcu przed ok.20 laty, kiedy to mnóstwo domów w okolicy powstało z cementu przeznaczonego dla budowy elektrowni i cement zamawialo się po prostu w pewnym barze w Wejherowie a potem przyjeżdżał on nocą. Oczywiście na miejsce cementu wlewano w Żarnowcu coś innego i gdyby wtedy ta elektrownia powstała, byłoby arcy-zabawnie.
Istotny jest jednak nie sam błąd, ale jego możliwe skutki. Skutki wadliwie zbudowanego mostu mogą spowodować dewastację kilkudziesięciu samochodów i śmierć tyluż ludzi. Natomiast skutki błędu w elektrowni jądrowej mogą być znacznie większe i trwające przez wiele lat w organizmach ludzkich, zwierzęcych i roślinnych.
Doskonali Japończycy popełnili błąd budując elektrownie atomowe na tsunami 4 lub 5 metrowe a fale osiągnęły 10 m. Skutki właśnie obserwujemy. Są to także potężne skutki ekonomiczne, gdy Rosja, Hong-Kong, Chiny i Korea płd. zamykają się przed japońską żywnością.
Następnym aspektem zagadnienia są koszty. Mówi się tylko o kosztach budowy, które będą wysokie, cenach prądu, które potem będą niskie oraz eliminacji kosztów nabycia praw do emisji CO2.
To wszystko prawda, tylko nie mówi się o tym, iż czas eksploatacji elektrowni atomowej jest relatywnie krótki a następnie ponosi się ogromne koszty na rzecz likwidacji tej elektrowni, która staje się ogromnym grobowcem.
Pomija się też półgębkiem sugerowany przez organizatorów przedsięwzięcia pomysł specjalnego podatku na rzecz takiej elektrowni.
Nie mówi się też o znacznych kosztach przechowywania odpadów promieniotwórczych. Jeśli uwzględnimy wszytkie te koszty, koszty uzyskanej energii przestają być niskie. Przy okazji taka uwaga, iż odpady promieniotwórcze są aktywne nawet przez setki tysięcy lat i nie wiadomo, jak w tej perspektywie oddziałają na pokrywę ziemi. Futurolodzy twierdzą poza tym, iż na tak długi okres nie da się utrzymać informacji, gdzie one się znajdują, gdyż tysiące razy zmienią się nośniki informacji i dojdzie do niezliczonych zmian w naturze oraz organizacji społeczności ludzkich.
Nie mówi się też w ogóle o kwestii absolutnie elementarnej. Otóż stan bloków energetycznych i sieci jest taki,
że kryzys energetyczny czeka nas już za parę lat i elektrownia atomowa, nawet jeśli powstanie w założonym terminie, przyjdzie po prostu za póżno czyli będzie musztardą po obiedzie a w międzyczasie wszystkie pieniądze na energetykę utopimy w tej piramidzie.
Ludność, mieszkającą na terenach planowanych pod budowę mami się obietnicą pracy a gminy dochodami. Przy obecnym bezrobociu wszyscy się na to łapią. Tymczasem budować to będą wysokospecjalistyczne firmy z zewnątrz a następnie będzie tam pracować niewielka ilośc wysokiej klasy specjalistów, z grona tych, co dziś szaleją po wszystkich mediach. Nie mówi się natomiast, ile miejsc pracy przyniosłyby formy energii z innych źrodeł ( o czym niżej) i ile dochodów dla gmin. Tymczasem wystarczy pojechać do term Zakopanego, Bukowiny czy do Uniejowa, aby przekonać się, jaka wielka kasa wpływa tam do rąk tubylców z energii alternatywnej.
Ostatnią kwestią pomijaną milczeniem jest pytanie, jak możemy zaradzić kryzysowi energetycznemu na prawdę
w obecnym 10 – leciu. Otóz najtańszą energią jest tzw. energia zaoszczędzona. Wielkie osiągnięcia, jeśli chodzi o energię cieplną ma na tym polu Skandynawia, która buduje domy wielokrotnie szczelniejsze i lepiej izolowane.
Największe jednak oszczędności daje postęp w zakresie zużycia energii elektrycznej w produkcji. Na jednostkę produktu Polska wydatkuje 2 razy więcej energii, niż Niemcy. Zatem inwestowanie w oszczędność może dać znakomite wyniki. Także, jeśli chodzi o energię stosowaną do napędu pojazdów. W Polsce z roku na rok w sposób widoczny gołym okiem zwiększają się wymiary prywatnych samochodów osobowych, podczas gdy rząd USA czyni wysiłki akurat w przeciwnym kierunku, stosując różne zachęty. Trzeba przy tym zauważyć, że wielkość polskich aut nie ma się nijak do funkcjonalnych potrzeb ich użytkowników a tylko zaspokaja ich prestiż i w przypadku mężczyzn, jak twierdzą psychologowie, stanowi przedłużenie penisa. Właśnie wróciłem z Rzymu, gdzie auta są znacznie skromniejsze, niż w Trójmieście.
No i wreszcie last but not least kwestia energii odnawianej. Najpierw z grubej rury. Niemcy do 2050 roku planują kompensować swe potrzeby energetyczne właśnie z tego źródła i UE zdecydowanie ten proces popiera, co się skrzętnie ukrywa przed polską opinią publiczną. Jakie są te żródła odnawialne? Najpierw spalanie drewna ( tak, tak!). Otóż w Szwecji już od kilku dziesięcioleci rolnicy sadzą szybkorosnące wierzby wokół swoich pól a także wokół składowisk śmieci a następnie otrzymują z nich energię. To samo dotyczy oczywiście biomasy, której Polska ma bardzo dużo. W zeszłym roku na targach Pol-eko widziałem bardzo dużo modeli pochodni gazowych, także dla rodzinnych gospodarstw rolniczych, tak samo jak istnieją wytwornice ( niedrogie) biopaliwa dla takich samych gospodarstw.
Kolejnym żródłem są zdewastowane przez komunę drobne i troche większe elektrownie wodne. Istnieje stowarzyszenie skupiające entuajastów powrotu do tej energii, ale nie ma siły przebicia. Pred wojną, zarówno w Polsce, jak w Nieczech ( tam i dzisiaj) elektrownie te kwitły, zwłaszcza na bliskich mi Żuławach, które zresztą były kwitnącym regionem turystycznym. Konieczne ze względu na deficyt wody użytkowej zbiorniki retencyjne na dużych rzekach dałyby taką energię na skalę dużo większą.
Dalej źródło największe czyli geotermalne i geotermiczne. To pierwsze to gorąca woda zalegająca na głębokości od 3 do 5 km ( do tej głębokości właśnie dociera obecnie mądre i gospodarne Zakopane), to drugie to gorące skały także na dużej głębokości, gdzie wprowadzana woda powracałaby na powierzchnię już ogrzana.
Geotermia, ktorej zasoby Polska ma największe w Europie i to zdecydowanie największe, pozostaje pod całkowitym zapisem niewidzialnej cenzury, mimo starń AGH. Można się o niej dowiedzieć tylko z mediów Tadeusza Rydzyka, który z nadzwyczajną dzielnością walczy o tę energię. Jest też ciekawe, że istnieją już technologie pozwalające przekształcać tę energię w elektryczność.
Dalej energia słoneczna, która na razie jest jeszcze droga , ale niedawno energia wiatrowa też była droga a teraz już nie jest. Liderem energii słonecznej na świecie jest nasz sąsiad, bynajmniej nie położony w Afryce czyli Niemcy a personalnie pewien deputowany do parlamentu federalnego, który dokonał w krótkim czasie niewyobrażalnego postępu w tej dziedzinie. Fragmentem pobierania tej energii jest fotovoltaika, zamieniająca energię sloneczną w elektryczną. Buduje się nawet domy obracające się w ślad za ruchem slońca, żeby pozyskać jak najwięcej takiej energii oraz myśli się u umieszczaniu baterii w kosmosie, żeby atmosfera nie zabierała promieni.Pewien członek monarszej rodzina jordańskiej, zresztą w moim wieku czyli ponad 60 tkę buduje właśnie sieć elektrowni słonecznych na wybrzeżu Afryki począwszy do Mauretanii a skończywszy na rogu Afryki. Elektrownie te połączone są z systemem odsalania wody morskiej, gdyż kontynent ten ma deficyt wody.
Dalej mamy energię wiatrową, która znakomicie rozwija się w naszym kraju, niestety przy udziale rządu…Niemiec i firm niemieckich. Ciekawe jest, że pojawia się coraz więcej turbin małych, takich do domów jednorodzinnych a nawet widziałem pewnego Australijczyka ( Australia jest liderem w ekologii i enegetyce odnawialnej), który podgrzewał sobie herbatkę na mini turbince wiatrowej umieszczonej na balustradzie tarasu.
Trzeba jednak pamiętać, że duże turbiny nie mogą być umieszczane w bliskości ludzkich siedzib, ponieważ migotanie słońca i szum powodują u ludzi depresję. Dlatego coraz więcej turbin umieszcza się na morzu.
Jeśli zsumujemy te wszystkie odnawialne źródła plus zainwestujemy w oszczędność za 39 lat, dorównamy Niemcom. Budując elektrownię atomową po pierwsze uzależniamy się od surowca zagranicznego ( RPA, Rosja) a po drugie uzyskamy drogą energię i do tego za późno oraz wystawimy się na poważne niebezpieczeństwo wynikające z uszkodzenia takiej elektrowni. Wystarczy jakiś meteoryt wielkości dużej piłki tenisowej, potężny huragan ( które narastają), zamach terrorystyczny, zlekceważenie obowiązków ( charakterystyczne niestety u Słowian) i mamy taki kłopot jaki dziś Japonia.
Można powiedzieć, że ponieważ teraz stoimy z energetyką prawie wyłącznie na węglu, to systemu energetyki alternatwnej zbudować nie zdążymy. Będzie to waga słuszna. Dlatego zgadzam się z tymi, którzy uważają, że należy negocjować na razie rozluźnienie pakietu klimatycznego. Będzie można osiągnąć na tym polu sukces, jeśli Unia zobaczy, iż poważnie myslimy o enegetyce odnawialnej. A węgiel spróbujmy gazować Nie tylko Amerykanie dysponują odpowidnią technogią. Jerzy Buzek długo nad tym pracował, a niedługo przestanie był szefem europejskiego parlamentu
21 lat temu Franciszkański Ruch Ekologiczny w Gdańsku zatrzymał budowę Żarnobyla wbrew rządowi i Lechowi Wałęsie. Przywódca tego ruchu, dr Jaśkowski jeszcze jest aktywny. Zatrzymamy ten obłęd!
A – Ja – TO – Lach
PS. I nie pozwolimy, aby w roku 2050 mówiono o nas, że jesteśmy 300 lat za małpami