Elita wywodząca się z motłochu ”that it is extremely difficult to understand that the élite of a society can consist of a rabble” / E. Voegelin/ Elita wywodząca się z motłochu, wyzbyta duchowości , identyfikująca rozum z przebiegłością – pełna zarozumiałości i pychy, mająca ambicję górowania nad wszystkimi, nieprzebierająca w środkach w zaciekłej walce politycznej. Jest w tym pewien paradoks, gdyż tego typu „elita” wydaje się być zaprzeczeniem elit tradycyjnych: nowocześniacka aż do znienawidzenia tradycji narodowej, antypatriotyczna w swoim kosmopolitycznym snobizmie, nieudolnie symulująca kierowanie się wyższymi racjami (za jej retoryką jest tylko prywata, demoniczna ambicja przewyższania innych rodaków, lizusostwo wobec możnych, hedonistyczno-materialistyczny nihilizm). Gotowa posługiwać się popularnymi preferencjami, nie wykluczając patriotycznych rytuałów i ceremonii religijnych. Lecz wszystko dla własnej „chwały”. […]
Elita wywodząca się z motłochu ”that it is extremely difficult to understand that the élite of a society can consist of a rabble” / E. Voegelin/ Elita wywodząca się z motłochu, wyzbyta duchowości , identyfikująca rozum z przebiegłością – pełna zarozumiałości i pychy, mająca ambicję górowania nad wszystkimi, nieprzebierająca w środkach w zaciekłej walce politycznej. Jest w tym pewien paradoks, gdyż tego typu „elita” wydaje się być zaprzeczeniem elit tradycyjnych: nowocześniacka aż do znienawidzenia tradycji narodowej, antypatriotyczna w swoim kosmopolitycznym snobizmie, nieudolnie symulująca kierowanie się wyższymi racjami (za jej retoryką jest tylko prywata, demoniczna ambicja przewyższania innych rodaków, lizusostwo wobec możnych, hedonistyczno-materialistyczny nihilizm). Gotowa posługiwać się popularnymi preferencjami, nie wykluczając patriotycznych rytuałów i ceremonii religijnych. Lecz wszystko dla własnej „chwały”. **Rozwinięcie tematu to cała teoria; rzecz obraca się dookoła specyficznego rodzaju elit władzy, wywodzących się z ćwierćinteligencji o mentalności mającej wiele z motłochu. Początek dyskusji jest w Gorgiasie i Politei Platona (relacje tyrana i sofistów: Kaliklesa, Polosa i Trazymacha). Czy ta „metafizyka polityki” ma zastosowanie do polskiej aktualnej sceny? moim zdanie – jak najbardziej! „farce rather than tragedy as the adequate mode for symbolizing the Nazi events”. See Eric Voegelin, The World of the Polis, vol. 2 of Order and History (1957; available Columbia: University of Missouri Press, 1999), 251 „W wymiarze politycznym społeczeństwa zaawansowanej nowoczesności na Zachodzie stanowią oligarchie, mylnie interpretowane jako liberalne demokracje. Zdecydowana większość tych, którzy je zamieszkują, pozostaje wykluczona z przynależności do elit, które decydują o zakresie alternatyw, pomiędzy jakimi głosujący mogą dokonywać wyboru”. Ponieważ w post-politycznej neoliberalnej demokracji nie sposób uzgodnić, co stanowi nasze dobro wspólne (a w każdym razie tak się wydaje neoliberałom), to pozostaje wymuszanie oraz manipulacja. Sama zaś „polityka sprowadza się do wojny, prowadzonej innymi środkami”; permanentny stan wyjątkowy jako wzorzec /G. Agamben/ Najwyraźniej, zdaniem polskich post-polityków, patriotyzm polski jest zbyt staroświecki i niepotrzebnie obciąża lub wręcz przeszkadza w unowocześnieniu; należy więc eliminować polityków tradycyjnych i te wszystkie „partie dinozaurów”. Można wszak sądzić, że nasza wojna polsko-polska to fragment szerszego krajobrazu, gdzie materialistyczny porządek oligarchów, podszyty jest chaosem i lewym biznesem. Z perspektywy tak pojętej „NOWOCZESNOŚCI”, nasze państwo nie różni się niby aż tak bardzo od oligarchii na wchodzie czy zachodzie. Tylko, że na Zachodzie, zwykli wyborcy potrafią wyegzekwować dla siebie przynajmniej pewne elementy praktycznego programu. A my? Mamy głosować na „wizerunki”? Jak na mój gust, to podły marketing, obliczony na szyderstwo z polskiej tradycji niepodległościowej, powinien zostać zdyskwalifikowany. Lecz w Realu, nic tego nie zapowiada. demokracja czy oligarchia? Jeśli zrozumiemy, dzięki głębszemu wglądowi, iż rzekoma demokracja, to w istocie oligarchia, to wszystko staje się jasne i zrozumiałe: pieniądze (choćby kradzione) okazują się miarą człowieka; dobry polityk to taki, co napędza kasę wpływowym oligarchom, zwalczając mniej wpływowych. Politycy, nieco bardziej staroświeccy, posiadający jakieś hamulce moralne i pobudki bardziej szlachetne (działając – przynajmniej także – pro publico bono) mogliby wygrywać zaciętą rywalizację z tymi drugimi, gdyby sędziowie tych rozgrywek mieli wzgląd na dobro wspólne i powszechne obywateli (przynajmniej) własnego kraju. To jednak nie zachodzi. Ci, co stanowią nadzór nad publicznym osądem i de facto głosowaniem (właściciele i dysponenci mediów), zainteresowani są swoimi korzyściami obecnymi, przyszłymi i na wieki wieków ich własnymi. Żeby tak obywatele byli trochę choć przekorni, to od czasu do czasu doprowadzaliby do bankructwa najbardziej antobywtaelskich platform medialnych. Choćby z odrazy do chamstwa, łajdactwa i oszustwa. Może by wtedy niektórym mediom zaczęła sie opłacać rzetelna informacja i rzeczowa, sprawiedliwa opinia. W oligarchii politycy tradycyjni, ludowi i patriotyczni mają szanse nie za duże, ale czy nazywając oligarchię demokracją, zaklinając ją aby okazała się czym nie jest, po prostu się nie oślepiamy i nie osłabiamy? Czas by nazywać rzeczy po imieniu i zmierzyć się z prawdziwym obrazem, nie z fantomami. Może, gdzieś tam, na Zachodzie, istnieje coś bliższego autentycznej demokracji, lecz raczej wątpię. … Lecz w naszej współczesnej Polsce – mamy na salonach politycznych raczej tylko kiepski teatr, gdzie większa część publiczności została wynajęta do oklaskiwania marnych aktorów, także wynajętych. Czy wiosną, gdy zrobi się cieplej, przybędzie do nas klimat bardziej egipski? Kto wie? A co na to nasi „faraonowie” z motłochu? Może jak Kadafi, rozkażą strzelać najemnikom…
znaczenie swiata wspóltworza nasze reakcje na wydarzenia w ludzkim swiecie