Ekonomia – wiedza tajemna czy szarlataneria?
Ekonomistą może być każdy, nawet Gomułka uważał siebie za ekonomistę, mimo że jedyne jego świadectwo szkolne jakie opublikowano za PRL opiewało na ukończenie 5 klasy szkoły powszechnej / obecnie podstawowa/.
Ja sam mogę być uważany za ekonomistę gdyż wprawdzie doktorat robiłem z nauk rolnych, ale habilitację z systemów zarządzania gospodarką.
Klasycy ekonomii z Adamem Smith’em na czele za ekonomię uznawali wiedzę o wytwarzaniu i wymianie dóbr traktując pieniądz, jako równoważnik dóbr pomocny w procesie wymiany. Współczesna ekonomia interesuje się wyłącznie procesami finansowymi produkując nieskończenie wiele modeli poznawczych i regulacyjnych, ale ich sprawdzalność jest zupełnie przypadkowa ze względu na nieprzewidywalność działań w zakresie polityki pieniężnej.
Ratunkiem dla ekonomii byłoby oderwanie się od nieodpowiedzialnego funkcjonowania finansów, a zajęcie się realiami w postaci wytwarzania, wymiany i konsumpcji dóbr.
Żyjemy w świecie, który posiada wielokrotnie większą zdolność wytwarzania dóbr konsumpcyjnych z żywnością na czele aniżeli kiedykolwiek w historii ludzkości. Równocześnie zaś nigdy jeszcze w naszych dziejach nie było tylu głodujących.
Posiadamy wszelkie możliwości techniczne na stworzenie optymalnych warunków bytowania ludzkiego, a równocześnie żyjemy w zatrutym powietrzu, ziemi i wodzie.
Mamy wszelkie możliwości deglomeracji wielkich skupisk ludzkich, a równocześnie żyjemy w nieznośnym zagęszczeniu w warunkach rodzących konflikty, nerwice, różne schorzenia, a szczególnie zaburzenia psychiczne.
Wyalienowanie i pozbawienie norm moralnych powoduje stany depresji i łatwe uleganie nałogom i działaniom aspołecznym.
Wszystko to wymaga zmiany warunków bytowania rodzaju ludzkiego, przede wszystkim nie musimy mieszkać w wielkich anonimowych zbiorowiskach, a szczególnie w obrzydliwych blokowiskach. Dążenie do wielkich aglomeracji jest czystym anachronizmem wobec współczesnych możliwości komunikacyjnych.
Wszystkie te klęski spotykały ludzkość już poprzednio tylko, że nie w takim wymiarze jak obecnie. Śmiertelnym grzechem wobec natury jest to, że nie wykorzystujemy naszych możliwości technicznych ażeby zmienić nasz tryb życia.
Człowiek powinien mieszkać jak najbliżej natury, a zatem nie w bloku, ale w swoim własnym domu z ogrodem w przyjaznym sąsiedztwie.
Najbliżej takiej formy życia są Amerykanie, u których zakorzenione jest dążenie do posiadania własnego domu z kawałkiem zieleni. Europa zaś ciągle buduje blokowiska stanowiące relikt epoki wzrastania industrializmu. Dzisiaj jest to całkowicie zbędne, istnieją wszelkie warunki na przeprowadzenie powszechnej deglomeracji na zasadzie wyłączenia osiedli ludzkich od centrów administracyjno biznesowych i handlowych, a nade wszystko przemysłowych. Zbędne stają się wielkie molochy skupiające miliony, a nawet dziesiątki milionów ludzi.
Równocześnie wytwórczość rolna i przemysłowa jest w stanie zaspokoić wszelkie potrzeby ludzkie nawet przy większej liczbie ludzi aniżeli stan obecny.
Wszystko to jest możliwe pod warunkiem, że wysiłek intelektualny będzie zmierzał do optymalizacji naszych warunków bytowania a nie w kierunku poszukiwania zysków dla światowej mafii finansowej.
Aspekt ekonomiczny prac badawczych i koncepcji twórczych w dziedzinie organizacji życia społecznego ludzi musi być ściśle związany z całokształtem badań socjologicznych i wtedy ekonomia przestanie być wiedzą tajemną, lub raczej szarlatańską, a stanie się pożytecznym instrumentem rozwiązywania problemów bez potrzeby nadawania sobie tytułu nauki równorzędnej z innymi dziedzinami nagradzanymi „noblem”.
Nota bene ostatnio przyznano go w dziedzinie ekonomii za modele optymalizacji doboru kadr medycznych do szpitali. Ręczę słowem honoru, czyli argumentem nie do zbicia, jak mawiał Franc Fiszer, że dobry dyrektor szpitala bez żadnych modeli potrafi sobie dobrać współpracowników znacznie lepiej, a złemu nie pomoże żaden model.
Można tylko zadać pytanie, a co z tego dla nas biednych ludzi?
Otóż praktycznie przebudowa organizacji życia w Europie wymaga deglomeracji na znaczną skalę. Koncentracja europejskiego ośrodka przemysłowo handlowego w trójkącie płn. Zach. Niemiec, Beneluksu i płn. Wsch. Francji powoduje negatywne skutki, o których wspomniałem na wstępie. Harmonijne rozłożenie sił wytwórczych ze szczególnym uwzględnieniem krajów nowoprzyjętych do UE pozwoli na zrealizowanie postulatów w dziedzinie uzdrowienia warunków bytowania.
Do tego powinna przyczynić się też stosowna polityka importowo eksportowa. Dla przykładu: – w 2011 roku import UE z Chin wyniósł 356 mld. dolarów a eksport zaledwie 211 mld. Zmniejszenie tego deficytu sięgającego 150 mld. dolarów pozwoliłoby na odpowiednie zwiększenie produkcji w samej UE i stworzenie odpowiedniej równowagi rozwojowej. A przecież ten przykład to tylko fragment całości problemu posiadającego znacznie większy wymiar ujemnych skutków dla krajów europejskich.
Byłoby zatem znacznie lepiej gdyby ludzie mieniący się ekonomistami zamiast zajmować się tworzeniem wirtualnego świata zajęli się pożytecznymi sprawami organizacji życia ludzkiego zgodnie z prawami boskimi, czy jak wolą myślący inaczej – natury.