Natgeo , smoleńsk , film
Przeleciałem dzisiaj biegiem kilka portali w poszukiwaniu wszelkiego echa po wczorajszej emisji" Szmirki" na Natgeo channel.
Skupiłem się raczej na wypowiedziach strony MAKowsko-Millerowskiej , gdyż komentarze środowisk skupionych wokół wersji zamachowej były dla mnie oczywiste i nie muszę ich komentować. Są naturalne , prawdziwe i szczere.
Wracając do MAK-Miller betonu to ich komentarze lekko mnie rozbawiły.
Jak widzieliśmy ( ci co oglądali paradokument z paraoficjelami itp) producent filmu Cineflex i zamawiający tę produkcję kanał Natgeo dołożyli naprawdę wielkich starań , aby od samego początku ( przypomnę ugruntowanie tezy , że to był "lot cywilny" ) utwierdzić niezorientowanego widza , że prawda jest tylko jedna i właścicielem tej prawdy jest MAK i w tym wypadku jej satelita PKBWL. Zdawkowo wspomniano o innych teoriach jednocześnie odrazu spychając je w niszę nicości , nazywając je spiskowymi. Dobór komentatorów też był swego rodzaju majstersztykiem reżysera. Można by zresztą wiele różnych rzeczy wymieniać , które w bezczelny sposób uwiarygadniają zakłamany raport MAK/Miller.
Ogólnie więc uważam , że producenci w kłamstwie , czy też fałszowaniu rzeczywistego obrazu katastrofy poszli daleko dalej niż MAK , Komisja Millera, PKBWL, min Kopacz i inni razem wzięci. Był to swego rodzaju pean na cześć tych instytucji/ludzi, jak również mega wazeliniarstwo względem ruskich.
Przypuszczalne powody tego stanu "opisałem" w moim pierwszym poście.
Wracając do paraprodukcji to mogłoby sie wydawać, że tak pięknie ujęte "fakty" w czarodziejskich ręcach bardzo ambitnego reżysera wzbudzą w naszych Millerach i sp z o o równie wielki zachwyt , będą natchnieniem do achów i ochów zarówno nad "filmem" jak i swoją pracą oraz przyczynią się do mdlącego słowotoku wszystkich zainteresowanych.
Czytając jednak ich wypowiedzi można zauważyć , że te wielkie wazeliniarstwo , że ta nadinterpretacja faktów na korzyść strony rządowo-rosyjskiej , które aż się wylewały z ekranu nawet ich przyprawiło o mdłości. I pojawiły się wypowiedzi , że "film nie ustrzegł się przed błedami , ale to nie nasz film" – Maciej Lasek , że " są tam uproszczenia mogące budzić wątpliwości " – kpt Wiesław Jedynak , że "historia na tróję" – Edmund Klich.
Ale wszystkie te "zarzuty" nie sprowadzały się do meritum sprawy , a tylko do samej reżyserii.
Tak więc w odbiorze nieuświadomionego widza mamy dalsze utrwalanie jedynie słusznej wizji katastrofy poprzez lekki akcent na kosmetyczne niedoróbki. A taki przeciętny zjadacz chleba ( co nie znaczy , że ja jestem nieprzeciętnym zjadaczem chleba) po obejrzeniu tego parafilmu i wysłuchaniu kilku "krytycznych" uwag jest już w pełni przekonany co do "prawdziwego" przebiegu katastrofy oraz jej " w pełni obiektywnego i profesjonalnego " wyjaśnienia. ( "winni byli rzeczywiście piloci , trochę ruscy ; a współpraca rusko-polska jakoś tam się układała , a tych kilka krytycznych uwag z naszej strony potwierdza tę wersję")
Wypada tylko pogratulować mistrzom socjotechniki i czekając na ewentualną emisję filmu Anity Gargas "Anatomia upadku" w TVP uczyć się od nich mistrzowskich zagrywek.
Smutne , ale prawdziwe