Jedynie przez niespełna trzy kwartały tego roku lubelski e- sąd pomylił się ponad 120 tysięcy razy.
1.
„Gazeta Prawna” podaje:
Od 1 stycznia do 20 września 2012 r. doszło do wadliwego doręczenia nakazu zapłaty aż w ponad 76 tysiącach spraw.
Niestety także dane dotyczące zwracania nakazów zapłaty nie są optymistyczne – z różnych przyczyn do lubelskiego sądu wróciło aż 46 tys. listów, przy czym 26 tys. tylko dlatego że na kopercie widniał błędny adres.
Czy można przyjąć, że jest to liczba w y c z e r p u j ą c a problem?
2.
Na powyższe pytanie nie da się odpowiedzieć twierdząco.
Zbyt duża ilość osób, które nie mają świadomości prawnej, pyta na rozmaitych forach, co robić w przypadku, gdy o wydanym nakazie dowiadują się dopiero od komornika. Nie wszyscy mają dostęp do Internetu.
Zwykła porada w kancelarii adwokackiej przekracza możliwości finansowe wielu dłużników, a o tym, by profesjonalny prawnik zechciał się pochylić nad kilkusetzłotową sprawą pro publico bono (znaczy za darmo), można zapomnieć.
Tak więc analiza kosztów, jakie trzeba ponieść, powoduje, że wiele osób rezygnuje z walki.
Nie warta bowiem skórka za wyprawkę, a niepewność wyniku sporu sądowego może oznaczać, że do już zasądzonych kosztów dojdą następne.
To również obciąża e – konto lubelskiego sądu.
3.
Ba, analiza akt sprawy prowadzi do wniosku, że wierzyciele – firmy windykacyjne, czasami świadomie podają zły adres dłużnika.
Już po uprawomocnieniu nakazu w sposób niejako „cudowny” podają komornikowi prawidłowy adres.
Czyja to wina?
Stare przysłowie mówi o krawcu, który tak kraje, jak mu materii staje.
4.
Firmy windykacyjne po prostu korzystają z przepisów kodeksu postępowania cywilnego, które przewidują tzw. doręczenie zastępcze.
Wystarczy, by listonosz dwukrotnie pozostawił awizo w naszej skrzynce, a sąd po pewnym czasie uzna, że doręczenie było skuteczne.
Tyle tylko, że w przypadku blokowisk, podanie mylnego adresu prowadzi w 99% przypadków do najwyraźniej pożądanego przez windykatora efektu – listonosz wrzuca awizo do skrzynki, a faktyczny mieszkaniec wywala je potem do kosza, bo nawet nie słyszał o istnieniu adresata o takim nazwisku.
To jednak sądowi wystarczy, by stwierdzić, że orzeczenie stało się prawomocne.
5.
Czy wierzycielowi można postawić zarzut świadomego wprowadzania w błąd sądu i tym samym działanie na szkodę rzekomego dłużnika?
Przyznam, że tylko raz próbowałem, co jednak skończyło się odmową wszczęcia postępowania, albowiem, wedle uzasadnienia, reprezentująca wierzyciela kancelaria prawna dochowała staranności i podała adres widniejący na umowie pochodzącej sprzed 11 lat.
Ba, za dobrą monetę można również przyjąć tłumaczenie, że nastąpiła oczywista omyłka pisarska, a dłużnik mógł kwestionować tytuł wykonawczy czy to w formie zaskarżenia klauzuli, czy też pozwu przeciwegzekucyjnego.
I szlus.
Można jedynie zgrzytać co miesiąc zębami, i czekać, kiedy komornik zakończy egzekucję.
6.
Niewątpliwie e – sąd przyniósł spodziewane efekty fiskalne, o czym pisałem:
http://obserwatorium.nowyekran.pl/post/81338,kali-ukrasc-to-dobrze
Tymczasem coraz więcej sędziów stanowczo twierdzi, że przez lubelski wydział elektroniczny przybyło jedynie dodatkowej pracy w sądach rejonowych.
Tyle, że to akurat nikogo nie obchodzi.
Bo przecież to my będziemy dłużej czekać na załatwienie sprawy.
30 11. 2012