Gdy go uważnie w miarę przeczytałem – zaświeciły mi się „lampki ostrzegawcze – Pull Up, Pull Up.” Jest pewnien mało dostrzegalny wspólny element możliwości sfałszowania tych wyborów i katastrofy smoleńskiej. No ale to tylko taka hipoteza.
Dzisiaj na wp.pl ukazał się ciekawy artykuł – postawiono w nim zapytanie, czy Rosjanie mogli sfałszować wybory w Polsce?
„W przedstawionym materiale, opartym na monitoringu sieci PKW, rozpatrujemy kilka hipotez wartych chyba przemyślenia. Wydaje się, że sfałszowanie ostatnich wyborów było możliwe i stosunkowo proste. Nie twierdzimy, że zostały sfałszowane, ale że była taka możliwość. Wiedzieliśmy jakiś czas przed wyborami (z dużym prawdopodobieństwem, gdyż aż do wyborów trwały prace nad konfiguracją systemu), że sieć PKW będzie obsługiwana również przez serwery DNS firmy (do niedawna rosyjskiej) Internet Partners (IP) wchodzącej w skład większej firmy rosyjskiej GTS, działającej w Europie Wschodniej (w Polsce pod nazwą GTS- Energis Polska).
Firma GTS-Energis Polska dysponuje ogólnopolską siecią telekomunikacyjną ulokowaną wzdłuż traktów kolejowych. Internet Partners obsługiwał przez wiele lat Wojskowe Służby Informacyjne i kilka ważniejszych instytucji państwowych.
Nasi eksperci obejrzeli z zewnątrz sieć DNS-ów, które brały udział w agregacji danych wyborczych. DNS-y są własnością Krajowego Biura Wyborczego.
Jeden serwer znajdował się w firmie Internet Partners, drugi w firmie ATM. Firma ATM zbudowała rejestrator (tzw. czarną skrzynkę) dla Tu-154 M. Potem wygrała przetarg w PKW na obsługę wyborów (GTS przegrała przetarg). Znając polskie realia, przypuszczaliśmy przed wyborami, że GTS dysponująca nieporównanie większą siecią niż ATM będzie faktycznym zwycięzcą tego przetargu. I tak się stało. O rzetelności firmy ATM może świadczyć szeroko obecnie dyskutowana afera łapówkarska na najwyższych szczeblach władzy związana z kontraktem informatycznym z MSWiA na budowę infrastruktury związanej z telefonem 112 wartym ok. 500 mln zł. Wątpimy, czy ATM wspólnie z rosyjską firmą Internet Partners mogą gwarantować nam rzetelność wyborów? Nasuwa się inne zasadne pytanie: skąd się wzięła w PKW była firma rosyjska Internet Partners, jeśli przetargi na obsługę wyborów wygrały inne firmy? Czy informacja ta jest na stronie PKW? Jeśli nie, to dlaczego PKW usiłowała ukryć ten fakt?
Nasi eksperci ostrzegali przed wyborami, że jeśli ten stan się nie zmieni, mogą nas czekać w czasie wyborów rozmaite niespodzianki, z padnięciem sieci włącznie. Są to rozmaite zagrożenia, m.in. przekierowanie ruchu na inne adresy, „ubicie” dowolnego serwera w systemie, zorganizowanie „wirtualnych wyborów” itd.
Monitorowaliśmy sieć PKW również podczas wyborów. Powszechnie wiadomo, że serwery są widoczne również z zewnątrz i do takiego monitoringu, zgodnego zresztą z prawem, wystarczy jedna osoba z laptopem. Dzień przed wyborami sprawdziliśmy, jaka jest ostateczna konfiguracja sieci PKW.
Czy ktoś zweryfikował oprogramowanie wyborcze – przeczytał kody źródłowe krok po kroku? Weryfikacja taka jest zadaniem trudnym i wymaga dużo czasu. Aby rozwiać całkowicie nasze domniemania i zamknąć temat, najlepiej byłoby, aby PKW dopuściła niezależnych ekspertów do obejrzenia sprzętu i oprogramowania biorącego udział w wyborach. Przedstawiamy jeden z wydruków potwierdzający nasze przypuszczenia, że była rosyjska firma uczestniczyła w wyborach w Polsce.
[W tym miejscu autorzy Raportu załączają cztery strony wydruków z zaznaczonymi »śladami firmy Internet Partners«. Wydruk kończy się stwierdzeniem: »Jak widać utrzymane jest rozdzielenie DNS-ów między 2 operatorów. Podstawowym, jak wychodzi, jest ten z IP (na 90 proc.)«]
Nasuwa się pytanie, jaki interes mają Rosjanie w fałszowaniu wyborów w Polsce? Interes ATM jest oczywisty i przeliczalny na miliony zł. Mimo upływu ponad 20 lat, Rosja traktuje nas nadal z pozycji hegemona i utrzymanie obecnego układu przy władzy jest w jej żywotnym interesie. O ekspansji Rosji przy co najmniej biernej postawie obecnych władz świadczą powszechnie znane przykłady: katastrofy smoleńskiej, fałszywego raportu MAK i zadziwiająco z nim współbieżnego raportu MSWiA, udziału satelity Yamal-202 Gazpromu w przesyłaniu danych polskich wojsk w Afganistanie przy infantylnej postawie naszych służb itd. Współpraca ATM z Internet Partners jest więcej niż pewna.
Szczególnie katastrofa smoleńska uzmysłowiła wszystkim, że w prowadzonej przez Rosjan grze nie ma żartów, gdyż toczy się ona o olbrzymią stawkę – suwerenność naszego kraju. Nasuwa się szereg wątpliwości dotyczących pracy polskich służb. Co robiły służby, aby zapobiec zagrożeniom? Wiadomo powszechnie, że
ABW ma wgląd w sieć serwerów DNS w NASK [operator polskiej domeny narodowej „.pl”]. Dyrektorem NASK jest od kilku lat były zastępca Bondaryka M. Chrzanowski. Na koniec, zadajemy publicznie pytanie gen. Bondarykowi. Dlaczego ABW pozwoliła, aby serwer do niedawna rosyjskiej firmy Internet Partners obsługiwałwybory w Polsce? Czy takie są europejskie standardy? Dlaczego nie zlecono obsługi wyborów firmie Exatel SA będącej jeszcze w rękach państwa?W następnej części opracowania postaramy się przedstawić dość prawdopodobny scenariusz wirtualnych wyborów do sejmu i senatu w 2011 r., który mógł być realizowany za cichym, lecz aktywnym przyzwoleniem zwycięskiej partii rządzącej”.
Na tej zapowiedzi raport się kończy.
PKW nie widzi problemu
Poseł PiS Maks Kraczkowski, który ujawnił, że powstał raport wskazujący na możliwość wpływania przez służby rosyjskie na wynik wyborów w Polsce, przekazał go ministrowi spraw wewnętrznych Jackowi Cichockiemu z prośbą o zajęcie się sprawą. – Nie stawiam żadnej tezy. Ale moim obowiązkiem jest zadać pytanie, czy informacje zawarte w Raporcie znajdują pokrycie w faktach – tłumaczy „GP” Kraczkowski. – Oczekuję odpowiedzi na pytania zawarte w Raporcie, zwłaszcza kto prowadził obsługę informatyczną wyborów w PKW.
O odniesienie się do treści raportu zwróciliśmy się do Państwowej Komisji Wyborczej. – Pomieszano tu dwie sprawy: rejestrację adresów IP i podsieci z kwestią własności tych adresów oraz ich zarządzaniem – mówi w rozmowie z „GP” wicedyrektor Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów w Krajowym Biurze Wyborczym Romuald Drapiński. – Wybory oparte są na dokumentach papierowych podpisanych przez członków 25 tysięcy obwodowych komisji. Oni przekazują wyniki w swych komisjach w formie papierowej i elektronicznej, w tej ostatniej formie plików podpisanych certyfikatem, czyli zaszyfrowanym podpisem. Dane te spływają do 41 komisji okręgowych. Gdyby ktoś zmienił choćby jeden bit w tych plikach, natychmiast byłoby to odnotowane. Ponadto w każdej chwili każdy może sprawdzić, czy dane na papierze zgadzają się z danymi elektronicznymi – twierdzi Drapiński. Ale w praktyce nikt nie jest w stanie tego sprawdzić."
Jerzy Urbanowicz miał gigantyczną wiedzę na temat polskiej teleinformatyki. Nikt chyba tak dobrze nie znał uwarunkowań technicznych i personalnych tworzącego się rynku teleinformatycznego. Dużą część tej wiedzy zebrał w raporcie napisanym latem 2006 r., który przekazał powstającej wówczas Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. W służbie prof. Urbanowicz przejął odpowiedzialność za biuro szyfrów i bezpieczeństwo teleinformatyczne. Przede wszystkim uniezależnił służbę od firm rosyjskich i wyeliminował ich wpływ na urzędy centralne, w tym na Kancelarię Prezydenta.
Zyje dosc dlugo i staram sie myslec. W zyciu dzialam na wielu obszarach :-) Fizyka, sztuka inzynierska i logika - to podstawy myslenia racjonalnego. Ale równiez wiem sporo o duchowosci. Bo przed nia przyszlosc.