– Dziwne – powiedział tata Łukaszka czytając pismo, które Hiobowscy otrzymali z policji. – Piszą, że przysyłali podobno do nas maila.
Łukaszek zaczął coś bąkać o filtrze antyspamowym.
– No, nic – westchnął tata Łukaszka. – Proszą nas, byśmy spisali swoje zeznania…
– Sami??? – zdumiała się babcia Łukaszka. – Przecież zawsze to policjant przesłuchiwał!
– Reforma! – skomentowała mama Łukaszka i wyrwała tacie kartkę. – Ale oczywiście, reforma na lepsze!
– Przecież to bez sensu! – zaoponował tata Łukaszka. – Kto sprawdzi czy my podamy prawdę…
– Najwięcej krytykują ci, co nic nie robią! – rzuciła hasło mama i zerknęła na kartkę. – Mamy wszyscy spisać swoje zeznania. Każdy w osobnym pliku. Pliki nazwać swoim imieniem, nazwiskiem i peselem. Pliki mają być w formacie edytora tekstowego będącego składnikiem pakietu biurowego… Do roboty!
Siostra Łukaszka została zagoniona do komputera jako sekretarka. Po pięciu minutach zastąpił ją Łukaszek.
– Jak można robić takie błędy ortograficzne! – trząsł się ze zgrozy dziadek Łukaszka. – Bogu dzięki, że nie jesteś lekarzem!
W ciągu godziny zostało sporządzone sześć plików i przegrano je na pendrive’a. Tata Łukaszka spojrzał na zegarek i stwierdził, że jeszcze zdąży je zawieźć.
– Jadę z tobą – zapalił się Łukaszek. – W końcu ja to pisałem! Być może będą potrzebne jakieś wyjaśnienia!
– Dobrze – zgodził się tata. – Jak będzie coś nie tak, to powiem, że ty pisałeś i ciebie mają aresztować…
– Mnie nie aresztują, jestem nieletni – Łukaszek był bardzo pewny siebie. – Jakby co, to powiem, że ty byłeś przy pisaniu i milcząc aprobowałeś…
– Dobra, dobra, jedziemy – zirytował się tata Łukaszka.
Pojechali. mieli trochę trudności z trafieniem, bo tata pojechał na pamięć do komendy miejskiej. Okazało się, że do byłej komendy miejskiej. W miejscu dawnej komendy otwarto bowiem dyskont z tanią odzieżą.
– A komendę, panie, przenieśli – wyjaśnił tacie emeryt-ochroniarz. – Tu, naprzeciwko, do bloku.
– Zmieścili się??? – tata Łukaszka nie mógł uwierzyć.
– No chyba tak…
Rzeczywiście, na bloku naprzeciwko wisiała tabliczka: "Policja. Wydział rozwiązywania zbrodni". Po wejściu do budynku okazało się, że ów wydział zajmuje jedno mieszkanie na parterze. Wyburzono tam wszystkie ścianki działowe i prawie całe miejsce przeznaczono na stanowiska komputerowe, przy których siedzieli niemal identyczni, chudzi młodzieńcy w okularach. Sekretarka skierowała tatę i Łukaszka do jednego z nich.
– Właśnie jeszcze waszych zeznań brakuje aby rozwiązać tą sprawę – wyjaśnił młodzian. – Coś państwo nie odpowiadali na emaila.
Łukaszek zaczął coś bąkać o filtrze antyspamowym.
Wziął pendrive’a od Łukaszka i włożył go do gniazda komputera. – Za chwilkę to załatwimy naszym specjalistycznym programem.
– Można zobaczyć jak to działa? – zapytali obaj Hiobowscy, a młodzian się zgodził. Obeszli więc biurko i spojrzeli na ekran.
Młodzian kliknął jedną kilku ikon na pulpicie i ukazało się logo programu "Crime Solver 2017", a po chwili otworzył się sam program. Młodzian kliknął na ikonkę "dodaj zeznania" i wczytał wszystkie sześć plików od Hiobowskich. Następnie najechał kursorem na wielki przycisk "Solv the crime" i kliknął myszką.
Pojawił się napis "2 036 784 możliwości". I liczba tych możliwości zaczęła piorunująco maleć, aż wyskoczył komunikat: "1 możliwość. Kliknij, aby poznać sprawcę".
– No i proszę, gładko poszło – rzekł z satysfakcją młodzian. – Nie ma to jak nowoczesna technika! Szybko, tanio, skutecznie…
– I kto jest tym sprawcą? – gorączkował się Łukaszek.
Młodzian kliknął.
– Dentysta z Kamienia Ząbkowieckiego – przeczytał osłupiały tata Łukaszka. – Ale… Skąd to wiadomo?
– Z programu – młodzian wskazał ekran monitora.
– A… Jednak jeśli to nie on?
– Piłeczka jest teraz po jego stronie. Konstytucja daje każdemu, a więc i jemu, prawo do obrony. Niech się broni! Niech wykaże, że się mylimy! Najlepiej niech wskaże prawdziwego sprawcę!
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!