Dziś decyzja PE o odebraniu Łukaszence MŚ w hokeju.Uda się? Oby!
29/03/2012
561 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Nieźle się wygłupiłem dwa tygodnie temu.
Pisałem wówczas następująco:
"Właśnie wróciłem z negocjacji w sprawie rezolucji PE o sytuacji na Białorusi.We wspólnym tekście rezolucji znalazło się następujące sformułowanie
Wzywa Narodowe Federacje Hokeja na Lodzie państw członkowskich UE oraz wszystkich innych demokratycznych krajów, aby nakłoniły IIHF, w tym podczas następnego posiedzenia Kongresu w maju w Helsinkach, aby ponownie przedyskutowała swoją wcześniejszą decyzję i rozważyła możliwość przeniesienia Mistrzostwa Świata w Hokeju na Lodzie w 2014 roku z Białorusi do innego kraju jeśli wszyscy więźniowie polityczni uznani przez międzynarodowe organizacje praw człowieka za "więźniów sumienia" nie zostaną uwolnieni oraz jeśli reżim nie pokaże jasnych sygnałów przestrzegania zobowiązania do poszanowania praw człowieka i rządów prawa
Można mieć więc stuprocentową pewność, że jutro zostanie to przejęte przez cały Parlament Europejski. A więc – zwycięstwo! To jeden z moich najlepszych dni w tej Izbie. Trzymiesięczne starania zakończyły się sukcesem. Warto w tym miejscu podziękować wszystkim, którzy się to tego także przyczynili (na przykład Jackowi Protasiewiczowi)."
Zwłaszcza to sformułowanie o "stuprocentowej pewności" może wywoływać śmiech. Bo wszyscy Państwo wiecie, co się potem stało – socjaliści, wraz z EPP (czyli z PO i PSL) i innymi siłami politycznymi w PE (oprócz mojego ECR) zdecydowali, że przyjęcie rezolucji będzie odsunięte o dwa tygodnie, żeby "dać Łukaszence czas do namysłu". Na sali obrad argumentowałem wtedy, że to zła decyzja, że "że takie odłożenie jest błędem, bowiem wczoraj Łukaszenka nie skorzystał z prawa łaski dla dwóch młodych ludzi, którzy zostali oskarżeni o zamach w mińskim metrze (to może oznaczać ich śmierć). W języku dyplomacji, w którym obowiązuje zasada retorsji, wycofanie się dzisiaj z przyjęcia naszej rezolucji będzie odczytane jako słabość i wahanie. A w języku Łukaszenki będzie odczytana po prostu jako śmieszność i kolejne samoupokorzenie się PE."
Niestety, miałem rację. Prawdopodobnie dzień po decyzji PE o odłożeniu przyjęcia rezolucji, wykonano wyroki na Dzmitriju Kanawałau i Uładzisłau Kawalou. Nie mam śmiałości, żeby powiedzieć, że nasza Izba przyczyniła się do ich śmierci, ale na pewno im nie pomogliśmy. Bo po raz kolejny PE pokazał jak jest strachliwy, jak kunktatorski i jak wahliwy. Niestety – nie po raz pierwszy okazuje się, że ta instytucja wykazuje się brakiem woli i rozumu w sprawie tak elementarnej, jak walka z ostatnią klasyczną dyktaturą w Europie. Ochoczo włącza się do wali o prawo do aborcji i wolność gejów, ale jakoś wobec Łukaszenki czy Putina wykazuje zadziwiającą słabość. Ostatnim razem, w odłożeniu decyzji o przyjęciu rezolucji w sprawie Białorusi, uczestniczyli wszyscy polscy deputowani (oprócz nas z ECR). Specjalnie patrzyłem na Saryusza-Wolskiego, który dowodzi na razie posłami PO i PSL, i on także wskazywał wszystkim swoim podopiecznym, by głosowali o odłożeniu rezolucji. Liczę na to, że dziś będzie inaczej i cały PE, a szczególnie wszyscy polscy posłowie, zagłosują za jej przyjęciem. Choć stuprocentowej gwarancji już nie dam.