Dziennikarze często występują w podwójnej roli. Efekt? Z obiektywizmem często są na bakier.
Przyczyny tego stanu są różnorodne. Często są to: relacje towarzyskie, pochodzenie, interesy.
Poniżej parę przykładów osób występujących w podwójnej roli.
Kuba Strzyczkowski. Dziennikarz czy przedsiębiorca?
Strzyczkowski prowadzi w Radiowej Trójce audycję „Za, a nawet przeciw”.
Wiele z audycji prowadzi starając się dać głos różnym stronom. Emocje w redaktorze wzbudzają tematy gospodarcze. ZUS, podatki, przedsiębiorcy, wynagrodzenia pracowników – takie tematy rozgrzewają Strzyczkowskiego. Wtedy z obiektywizmem jest znacznie gorzej, wręcz moim zdaniem brak go.
Dlaczego tak jest? Być może odpowiedzią jest fakt że prowadzący dyskusję występuje w podwójnej roli. Jest bowiem nie tylko dziennikarzem ale i przedsiębiorcą. Jakub Strzyczkowski prowadzi bowiem restaurację Eteria.
http://www.eteriarestauracja.pl/napisalionas
http://www.zw.com.pl/artykul/289607.html
Czy taka podwójna rola nie rzutuje na sposób prowadzenia rozmowy?
Moim zdaniem jako przedsiębiorca wypowiada się zgodnie ze interesem biznesmenów, wychodząc jednocześnie z roli obiektywnego moderatora dyskusji. Emocje i egzaltacja jakie wywołują w nim kwestie gospodarki w prowadzącym są dyskredytujące.
Niech Pan Strzyczkowski uczciwie powie na początku dyskusji że jest przedsiębiorcą i sprawa będzie jasna. A tak, pozostaje niesmak.
Roman Frister. HAARETZ w tygodniku Polityka.
Czytając Politykę, trafiałem nie jeden raz na teksty Romana Fristera. Figuruje on w stopce Polityki jako współpracownik. Obok jego nazwiska jest w nawiasie dopisane – Tel Awiw.
Kilkakrotnie czytając jego teksty zastanawiałem się nad pewnymi poglądami autora. Postanowiłem poszukać coś więcej o autorze.
Na stronie MSZ przeczytałem, że jest akredytowanym w Polsce korespondentem izraelskiej gazety Haaretz. Skąd jednak ten Tel Awiw w stopce Polityki skoro Haaretz napisał że Frister jest w Warszawie?
http://www.haaretz.com/misc/writers/roman-frister-1.449379
Te informacje pozwalają mi lepiej rozumieć perspektywę z jakiej pisze Frister.
Ciekawą opinię o nim zamieścił portal Erec Israel.
Frister wypowiedział w tej audycji masę innych bredni. Lamentował, że islamiści ze świata arabskiego nie pomagają Palestyńczykom. Powiedział też, że bycie Palestyńczykiem dzisiaj jest gorsze niż dawniej było bycie Żydem w antysemickim otoczeniu.
Frister jest skrajnym lewakiem, owładniętym manią ośmieszania religii żydowskiej na łamach polskiej prasy… Jest także polskim korespondentem lewackiego dziennika „Haarec”. Pisuje również dla polskiego tygodnika „Polityka”.
http://izrael.org.il/news/3117-blamaz-ktory-to-juz-romana-fristera.html
Komentarze pod tekstem zaś są jeszcze ostrzejsze.
Nota bene znalazłem w Resortowych dzieciach, fragment o autorze.
Jarosław Gugała. Śpiewa dla ministra.
Wielki romantyk z naszego młodego ministra finansów. Dla swojej kochanej żony z okazji jej urodzin w klubie w podwarszawskich Łomiankach zgromadził około setki gości. Głównie byli to rodzina i najbliżsi przyjaciele. Gdy około godz. 20 minister Szczurek wprowadził swoją żonę Agnieszkę do restauracji, rozbrzmiały głośne wiwaty, oklaski i tradycyjne „Sto lat”. Później był czas na pełne wzruszeń wspomnienia przy oglądaniu zdjęć z życia państwa Szczurków na wielkim telebimie. Całość uświetnił występ popularnej w latach 80. ubiegłego stulecia grupy Zespół Reprezentacyjny. Piękne poetyckie melodie wyśpiewał sam Jarosław Gugała, popularny polski dziennikarz telewizyjny, współzałożyciel grupy. Pisał „Super Express”
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/wybitny-dziennikarz-spiewa-ministrowi_377119.html
http://wsumie.pl/polityka-i-biznes/92986-gugala-spiewa-dla-ministra
Gugała tłumaczył sprawę w Press.
Zapewnia, że ministra Szczurka ani jego żony nie zna. Przyznaje, że zespół wziął za występ wynagrodzenie, bo koncert nie był gestem przyjaźni wobec polityka. – W układy z politykami nie wchodzę. O mojej etyce zawodowej świadczy moja praca – oświadcza Gugała. – Uważam, że wolno mi śpiewać piosenki. Gdyby Jarosław Kaczyński okazał się fanem Zespołu Reprezentacyjnego, też przyjąłbym od niego zaproszenie na prywatny występ. Nie zaśpiewałbym jednak dla żadnej partii politycznej – tłumaczy.
Panie Gugała a śpiewał pan „Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam!” ?