Niestety, na razie tylko za Odrą. We wtorek (3 listopada 2015 r.) Deutsche Journalisten- Verband (Niemieckie Stowarzyszenie Dziennikarzy) na zjeździe w Fuldzie postanowiło przeprowadzić lustrację swoich członków – pod kątem ich współpracy z enerdowską STASI.
Mimo upływu 26 lat od upadku muru berlińskiego przypadki ujawnienia współpracy dziennikarzy ze wschodnioniemieckimi służbami można policzyć na palcach jednej ręki. Tymczasem z zachowanych materiałów historycznych, opracowań, a także analiz materiału faktograficznego wynika, że współpraca ta była o wiele większa.
I choć dziennikarze statystycznie umierają wcześniej, niż przedstawiciele innych zawodów, to przecież problem ten ciągle istnieje.
Oczywiście każdy przypadek będzie rozpatrzony indywidualnie. Tak przynajmniej zapewnia prezes stowarzyszenia Frank Űberall.
Zdaniem władz stowarzyszenia dziennikarze powinni dobrowolnie wystąpić do urzędu zajmującego się aktami Stasi i uzyskać zaświadczenie o braku współpracy.
Bo ciągle rodzą się oskarżenia. We wrześniu 2015 roku w Saksonii-Anhalcie został oskarżony cały regionalny zarząd DJV w efekcie czego podał się do dymisji.
Tymczasem w III RP zostaliśmy wystarczająco długo karmieni m.in. przez Adama Michnika i jego zespół bajkami o złej lustracji, ich zdaniem będącej rodzajem polowania na czarownice.
Ba, nawet ujawnienie czerwonych „korzeni” czołowych manipulatorów medialnych skończyło się w atmosferze niewielkiego skandalu, w zasadzie obojętnego dla opinii społecznej.
Brak rozliczenia z poprzednią epoką doprowadził do tego, że byli agenci służb specjalnych PRL w III RP nagle zaczęli uchodzić za „autorytety moralne”. Ba, niektórzy publicznie siorbający różne napoje byli na utrzymaniu powstałej właśnie na osnowie służb specjalnych PRL (SB i WSW) tzw. mafii paliwowej.
Mafii, której ponoć nie ma. Przynajmniej oficjalnie. 😉
Tymczasem Niemcy, prawie 30 lat po oficjalnym końcu STASI, chcą (i będą) lustrować tych, którzy nadal rządzą umysłami ludzi.
A przynajmniej mają na nie spory wpływ.
My tymczasem, zupełnie tak, jak za komuny, wzruszamy ramionami, bo przecież wiemy, że media kłamią.
Więc tak naprawdę o co chodzi?
.
Zapominamy, niestety, że 90% mediów w Polsce należy do podmiotów niemieckich.
Co będzie, jeśli okaże się, że w niemieckiej centrali pracowali ludzie upaprani współpracą z komunistyczną bezpieką?
I mieli, czemu trudno będzie zaprzeczyć, wpływ na obsadę stanowisk w polskojęzycznych mediach?
3.11 2015
Jeden komentarz