* – kropki to dowolnie wybrane słowo, uważane powszechnie za obraźliwe. Z pominięciem słów „ścierwojad” czy „hiena”. Są zbyt delikatne.
Dziennikarskie kropki dają przede wszystkim temat stanowiący doskonałą pożywkę dla najzwyklejszego chamstwa, którym obrzucany jest Jarosław Kaczyński.
Temat używania wątku „lekowego” nie jest tematem nowym. Swojego czasu szczujne dziennikarskie kropki wynalazły receptę na leki przepisane śp. Lechowi Kaczyńskiemu w czasie jego internowania. Zgrabnie podany temat (pełny opis działania leku) aż krzyczał zapisywaniem śp. Prezydenta Rzeczypospolitej do grona pacjentów zakładu z pokojami bez klamek. Nie było istotnym to, że recepta pochodziła sprzed 27 (!!) lat. Najważniejszy przekaz poszedł w świat. Czym były wówczas treści w stylu „brał – pewnie mu padło na dekiel i tak mu zostało”?
Viagrę w Kancelarii Prezydenta pamiętamy? Szczujnośc wytropiła ogłoszenie przetargu na dostawę leków. Przetarg (a w zasadzie dwa) rzeczywiście ogłosiła Kancelaria Prezydenta Kaczyńskiego. O czym szczujność nie zechciała poinformować? Ano o tym, że 3600 pozycji medycznych jest przeznaczone do ogólnie dostępnej apteki prowadzonej przez Gospodarstwo Pomocnicze Kancelarii Prezydenta. Do apteki, w której mógł zaopatrywać się każdy przechodzący obok niej. Ale najważniejszy przekaz poszedł w świat. Czym były treści w stylu „orgie sobie urządza”? No i oczywiście szczujność nie zechciała poinformować, że oba przetargi nie doszły do skutku.
Poziom obłędu dziennikarskich kropek sięgnął nie wiem już którego dna, przy okazji przeszukiwania torby ze śmieciami. Twierdziły, że znalazły opakowania. Sam fakt (o ile w ogóle miał miejsce) rynsztokowych poszukiwań budzi obrzydzenie. Do jakiego stanu moralnego upadku można się doprowadzić? Co ja gadam! Dziennikarskie kropki spod znaku gebelsa stanu wojennego moralności żadnej nie mają. Skończą grzebiąc w śmietnikach i żrąc resztki tam znalezione.
Dziś mamy kolejny medyczny „przeciek”. I kolejną falę pomyj, których celem jest tym razem Jarosław Kaczyński. Tyle, że ta fala trafiła dokładnie w pyski tych, którzy tę falę wywołali. Matka w ciężkim stanie w szpitalu, z rokowaniami bliższymi tamtej strony. Brat, bratowa, wielu przyjaciół, najbliższych współpracowników ginie w katastrofie. Niejeden w takich okolicznościach po prostu by się załamał pod ogromem nieszczęść, które spadły mu na głowę. Nieszczęść, o których dziennikarskie kropki, działające tylko i wyłącznie w celu wywołania bandyckiej sensacyjki, pamiętać nie chcą. Wypada dziennikarskim kropkom, i tym wszystkim, którzy kropkową drogą podążają, życzyć by w najbliższym czasie doświadczyli choć części tego czego doświadczył Jarosław Kaczyński. Może wówczas odrodzi się w nich choć odrobina zdrowego rozsądku? Wątpię. Kropki są kropkami i kropkami pozostaną.