Maj jest miesiącem wielu „militarnych” rocznic; m.in. obchodzonym do niedawna hucznie Dniem Zwycięstwa…
Już nawet rozrzut dat – kapitulacja Niemiec hitlerowskich (7 maja 1945) i sowieckie 9 maja tegoż roku (oficjalna parada zwycięstwa w Berlinie – pod dyktando Stalina) świadczy o wielotorowym podejściu do tematu.
Czasami zastanawiam się, co by się stało, gdybyśmy pozostali w strefie wpływów zachodnich aliantów? Resztki przedwojennej elity przeżyłyby, ubogacając naszą powojenną kulturę, tradycję, patriotyzm, naukę etc. etc. Objął by nas plan Marshalla. Zapewne rozwijalibyśmy się dynamiczniej, osiągając na dziś poziom Hiszpanii, może nawet Francji? Może nawet bylibyśmy liderami w Europie; wszak polska myśl techniczna (mówię tu o naszych prekursorach – inżynierach komputerowych i elektronicznych, których pomysły zaprzepaściła władza ludowa) mogła nas postawić (jak „Nokia” Finlandię) w czołówce światowego biznesu.
Co prawda Kudelski wyemigrował do Szwajcarii i tam produkował swoje hitowe przedsięwzięcia (m.in. rewelacyjny magnetofon „Nagra”); ale już nasz geniusz komputerowy Jacek Karpiński nie miał tego szczęścia:
Reasumując: nikt nie wypominałby mi, że dzięki Polsce Ludowej miałem szanse ukonczyć studia i zostać inżynierem-okrętowcem (dzięki Bogu moje hobby – muzyka – stało się moim zawodem; inaczej szukałbym teraz na starość pracy – jak inni moi stoczniowi koledzy).
No i co najważniejsze – nasz naród nie uległy takiemu skundleniu, do jakiego doprowadziło pół wieku rządów komuny w Polsce…
Lech Makowiecki
P.S. Z cyklu znalezione w siec i- jak to się wszystko zaczęło… Ta ballada napisana była z innej zupełnie okazji, ale nieznani mi internauci potrafią zawsze znaleźć inny sens tych słów. I czasem nawet mi się to podoba…
Inzynier z wyksztalcenia, songwriter i grajek z wyboru. Niepoprawny romantyk, milosnik Historii - oceanu wiedzy o tym, co nas moze spotkac. Fan Mickiewicza i Pilsudskiego - ostatnich Wielkich Polaków majacych mega-wizje bez udzialu dopalaczy...