Przedwczoraj odbył się dzień protestu „Solidarności”. Omawiam go w mojej notce, zwracając uwagę na spadek znaczenia związku. Skrót tekstu – poniżej.
Przedwczoraj /25.05/ był Dzień Protestu "Solidarności" pod hasłem: "Polityka wasza – bieda nasza". Głównym postulatem bylo podniesienie płacy minimalnej. W Warszawie o 14:00 zgromadziło się ok. 3000 osob – delegacje z regionów Mazowsza i zakładów pracy. Przemawiał przewodniczacy zwiazku Piotr Duda, szef Regionu Mazowsze, reprezentanci rolników, regionów i branż. Wszyscy oni domagali się, by rząd traktował ich jak partnerów. Petycję z postulatami przekazano wojewodzie, który miło porozmawiał sobie z delegatami, stwierdzając jednak, że większość spraw nie leży w jego kompetencjach.
Organizatorzy zapowiedzieli następny, liczniejszy protest w dniu 30 czerwca. Ja natomiast przypomniałam sobie wielkie dni "Solidarności" w latach 1980-81. Stan wojenny zniszczyl ją potem, 2/3 kadry wyemigrowało, ale mimo tego jeszcze w pierwszej połowie lat 90-tych związek był w stanie przeprowadzić okazałe manifestacje. Teraz Dzień Protestu zgromadził w calej Polsce ok. 30000 osob. Średnia wieku demonstrantów w Warszawie była powyżej 50-tki. Mialam wrażenie, że czas zatrzymał się dla nich 15-20 lat temu. Dynamizm, bojowy duch i młodośc były obecne w dniach 9-10.04., a nie przedwczoraj.
Obszerniejsza wersja tej notki jest /TUTAJ/. …..